- No to kto zaczyna? - zapytał Igłana.
- Jak nie wiemy kto zaczyna to robimy wyliczankę! - powiedział jak dzieciak z aparatem ortodontycznym na zębach Dżaguń.
- Ene-due-rike-faker Torba borba ósmy smaker Deuz Zeus Ojciec Mateusz i morele Jaś. - uśmiechnęłam się do Fabianka na którego wypadło.
- Przecież ta wyliczanka jest za krótka!
- A znasz jakaś dłuższą?
- No w sumie to nie ma dłuższej. - przyznał Dziku.
- Albo tak jaka u mnie w szkole jak było za dużo dzieci. Krzesło, pufa, firanka, łóżko, coś tam, dywan, miotła, Piter, pająk.
- Czemu gdy mówiłaś "coś tam", to pokazałaś na mnie? - zapytał urażono-obrażony Fabian.
- No bo................................................ No bo, teraz chwila prawdy, no bo miałam powiedzieć "coś tam" na Bartku. Ale on by się na mnie obraził, więc wolałam to powiedzieć na tobie.
- Fff. - obraził się śmiertelnie, na zawsze i do grobu.
- Ej, zaczęliśmy o przezwiskach, a skończyliśmy na coś tam. - zauważył Piotrek.
- No, to serio dziwne.
- Domestos!!! - krzyknął rozśmieszony w trzy światy Ignaczak. W sensie, że Krzysiek.
- Nazywali cię domestos? - zapytał Drzazga.
- No przecież sam wiesz, że lubię zapach domestosu. Jak jestem w sklepie to lubię sobie chodzić na ten dział z chemią, otworzyć domestos i wziąć parę głębszych wdechów.
- To ja już wiem, dlaczego często byłaś taka wesoła. Ty po prostu się tym zaćpałaś!
- Żeby się zaćpać, to może nie, ale....
- Korniszon!!!! - kolejna dawka śmiechawy dla siatkarzy. Gdyby śmiech mógłby odchudzać, z pewnością już by ich tu nie było.
- Nie no, mnie tu nie ma. - schowałam się pod kołdrę. - Jak ktoś tak do mnie powie, to mu zrobię takie piekło na ziemi, że się nie pozbiera. A Igła był krawcem, bo szył kiedyś na lekcji.
- A ty skąd wiesz? - zapytał zdziwiony.
- No teraz to już na pewno to wiem. Albo mówili na ciebie kosiarka.
- Krzysiek taki krawiec.
- A na Fabiana mówili Melon. - poinformował nas wszystkich tutaj znajdujących się (nie)cywilizowanych obywateli tegoż to kraju, który zwie się Polska, Rafał.
- To nas ostatni melon. Czemu ja o takich rzeczach nie wiem?
- Nigdy nie pytałaś, to ci nie powiedziałem.
- A ja zawsze byłem Styropianem. - powiedział Piter spoglądając w prawy górny róg pokoju. Również tam spoglądnęłam.
- Przecież tam nic nie widać! - krzyknął odkrywczo Zatorski.
- To czemu tam patrzysz? - zapytałam.
- No bo wszyscy się tam patrzą.
- A ty nie jesteś wszyscy. - rzuciłam tekstem jak jakaś mama.
- Mówisz jak moja mama. To jest, to jest odgapiaństwo!
- Każda mama tak mówi.
- Albo ten jej słynny tekst pod koniec wakacji "Połóż się dziś wcześnie spać, musisz się przyzwyczaić do wczesnego wstawania. "
- Albo "Dom to nie hotel, a ja nie jestem służącą"
- Wszystkie teksy były dobre.
Po wypowiedzeniu wszystkich tekstów naszych mam które zapamiętaliśmy przyszła kolej na obiadek. Więc co. Wyszliśmy, no, wybiegliśmy, z pokoju i wlecieliśmy do windy żeby nie zapierniczać schodami, tak? No. Teraz to już chyba taka nasza tradycja, że biegniemy do windy bo nic chcemy iść schodami.
- No, co?! - chyba każdy wie kto to powiedział, no ale powtórzę, to Drzazga.
- No, to!
- Ej, ale czemu znowu ja muszę iść schodami? - zapytał pacając mnie w rękę gdyż chciałam zamknąć mu windę przed face.
- No bo tak już jest wpisane w twoją Wikipedię, a teraz paaa. - chciałam znów zamknąć windę, no ale, znowu mnie pacacacnął.
- Ale, ale, ale, ale. Jeżeli ja już zawsze muszę iść schodami, to też i zawsze będę sobie wybierał moich towarzyszy.
- No jak już musisz.....
- Cysiu! Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii..... jest tu taki ładny osobnik, no to znaczy dla kogo ładny dla tego ładny.W okularach. Takich czarnych. Takich kujonkach.
Ściągnęłam swe kujony.
- No wiesz, no, ja tutaj nikogo nie widzę, więc no.
- Przecież o tobie mówi debilu. - wyciągnął mnie z windy zapewne Igła, bo kto?
- Nie chcę już żyć na tej planecie dłużej. - założyłam szkła powiększająco-przybliające i wygięłam usta w podkowę.
- Ej Krzysiek. - zwrócił się do libero Fabian. No ale, on i ja byliśmy śmiertelnie, na zawsze i do grobu obrażeni na niego, gdyż musimy iść z nim schodami. Na serio? Musimy? My?
- Luiza?
A my dalej szliśmy z ustami wygiętymi w podkówki i z miną tegoż to słynnego mema
- No co za ignoranci!
Zeszliśmy oczywiście wszyscy spoceni. Nie no. To z tym to żartowałam. Ze schodzeniem nie jest tak źle, ale z wchodzeniem, to już jest niezły wyczyn.
- Co wy tak długo? - na głos Kury zadarliśmy wysoko głosy i wydaliśmy z siebie to moje słynne "Pffff".
- A im? - zapytał Zatorski nadchodzącego Drzygacza.
- Hangry. I'm hangry.
Przybili sobie faceplaema. Koleś wyraźnie nie zrozumiał o co chodzi.
- Pytałem się co im się stało. - powtórzył pytanie Zati.
- A! Obrazili się.
- No wyobraź sobie że to zauważyliśmy. - powiedział Fafał. Zobaczyłam w goglach takie zdrobnienie. Hehehe heheszki.
- No to o czym my gadamy? - coś dzisiaj nie ogarniasz Fabian.
- O co. Fabianek, o co się obrazili. - wytłumaczył temu ciemnemu mózgowi Piotrek.
- Nie wiem. Mnie nie pytajcie. Oni tak nienawidzą schodów, że chyba dlatego tak się obrazili na zawsze.
- No i nic nie będą mówić? - zapytał Zati.
- No wiesz, sam ich zapytaj.
- Nie będziecie nic mówić? - zwrócił się do nas.
Wszyscy chyba czekali na odpowiedź, więc porozumiewaliśmy się telepatycznie. Czytaj, ruszaliśmy głową i mruczeliśmy.
- O co ci chodzi?! - powiedziałam już na głos gdyż nie zrozumiałam dlaczego zeszliśmy na temat kuli do kręgli którą mu zakopałam w ogródku u rodziców. To właśnie zrozumiałam.
- O ten wazon którego nie mogę złożyć już 5 lat!
- To było dziesięć lat temu!
- A ja nadal nie mogę go złożyć!
- Aleeee ja tylko pytałem czy będziecie coś mówić. - bąknął Zati.
- Nie. - łooo, Igła się chyba trochę wkurzył. No co ja mogłam wtedy zrobić? Przecież myślałam, że tego wazonu tam nie ma no. To nie moja wina.
- To czemu mówcie?
- A ty czemu żyjesz?
- Mama mnie urodziła.
- No właśnie!
- Czyli wy nie będziecie mówić bo.... - spadek pracy serca - Nie rozumiem.
- Nie martw się, ja też. - uśmiechnęłam się do Zatorskiego. - Nie rozumiem jego.
- Jak ja was nie ogarniam, to nie wiem.
- Jej nie ogarniesz, to ci gwarantuje, mnie tylko czasem można nie ogarnąć.
- Hahahahaha nie śmieszne. Bardzo, bardzo, bardzo, ale to bardzo nie śmieszne. - wzięłam łyk soku i chciałam go przełknąć, no ale ktoś, czytaj Dżaga chciał mi to uniemożliwić, i sprawić, by zawartość mojej jamy ustnej znalazła się najlepiej na podłodze. Lub na czyiś nogach. Ale na podłodze byłoby najlepiej.
Całkiem przypadkowo włączył te niby śmieszne filmiki na YouTubie. Przecież to całkiem przez przypadek. Przecież skąd on mógł wiedzieć, że akurat teraz co piję? No wiesz, Luiza, może on po prostu ma oczy...
Zaczęłam się śmiać, no ale jak tu rechotać, skoro mam w gębie pełno wody?
- Tylko mnie nie opluj! - wrzasnął Krzysiek i podkulił nogi pod swoje dupsko.
Zaczęłam machać rękami, i wszyscy zaczęli mnie małpować, przy tym śpiewając Congę.
Jakoś to przełknęłam.
- Wy normalni jesteście? Specjalnie mnie rozśmieszaliście!
- No to łał.
- Ej! Wymyśliłem teraz super zacny czalendż. - powiedział olśniony Igła
- Jakiż to znowu? - zapytał Piotrek gdy już przestali tańcować.
- Wybierzemy kilka osóbek oczywiście, Luiza musi być, nie martw się, ty będziesz na pewno. - uśmiechnął się do mnie.
- Yyyyyyyyyyyyyghhhhhh. Dlaczego ja zawsze muszę?
- No bo....... No tak to nie jest śmiesznie.
- Aha.
- No, ale wracając, więc jak sobie już wybierzemy te osoby to one będą miały szklanki z wodą, i muszą sobie tą wodą napełnić buzię....
- Może jeszcze twarz od razu. - rzuciłam takim tekstem.
- Nie przerywaj.
- A właśnie że przerwę.
- Yyyyyyyyyyyyyyyyyhhh... Więc jak się wyraziła pewna taka osóbka z długimi blond włosami, muszą napełnić sobie twarz wodą, a inni w tym czasie będą im puszczać mega, mega, mega głupie filmy, i kto pierwszy wypluje wodę, ten przegrywa. No. I co wy na to?
- Nie wiem. Ale spróbować możemy. - rzekł Bartek.
Taaa, mój pokój tego chyba nie wytrzyma.
.........................................
Oł maj gasz. Ile to trwało. Rok szkolny mnie nie rozpieszcza, a w dodatku mi się jeszcze ładowarka spierdzieliła, i przez tydzień nie miałam w ogóle dostępu do blogera. No i do mojej poczty, na której piszę. No ale dobra, dobra, dobra, masz jeszcze chyba w zapasie jeden rozdział i pół, więc jakoś sobie poradzisz.
Zadaj pytanie, bądź zajebisty - http://ask.fm/entengram
Do następnego razu! ;)
Jak zawsze przy twoich rozdziałach po prostu leje ze śmiechu ;) Fajnie piszesz ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie na IV C;
http://ania-i-reszta.blogspot.com/
Matko z ojcem i siostro z bratem, wyję. xdd
OdpowiedzUsuńOni wszyscy są tak debilni, że bardziej chyba być nie mogą. :D
Oni są chyba jeszcze bardziej pojebani, niż u mnie.
A skoro już mowa o moim opowiadaniu, idę właśnie wrzucać nowy rozdział, na który już teraz Cię zapraszam. :D
Pozdrawiam. :*
Ja chcem już ten czelendż! :D
OdpowiedzUsuńJak ja ich kocham ;D
Winda, znowu ta winda :D miejsce takich brutalnych rozstań :)
Ale ja na miejscu Luziy bym się kłóciła z Krzyskiem! Żeby tak wykorzystywać siostrę! Co za Igła! :)
Do nastepnego!
Ty to chyba powinnaś byc jakimś komikiem czy cos XD co rozdział to lepszy i śmieszniejszy! :D Już się nie mogę doczekać "czelendżu" ! Zapraszam na nowy u mnie (W KONCU) i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPS Czekam na nowy:)
Hej!
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie zapraszam na Matta. Zabójczo przystojnego prezesa, który kocha motocykle! Przyjaźń i rodzina kontra świat. Wpadnij, by dowiedzieć się jaki będzie wynik tego meczu :)
http://young-wolves.blogspot.com/
Hej! Z tej strony Marcyśka (być może mnie pamiętasz), i chciałabym Cię zaprosić na moje nowe opowiadanie!
OdpowiedzUsuńBędzie mi bardzo miło jeśli wpadniesz i zobaczysz moje "nowe dziecko" - opowiadanie.
zatoniemy.blogspot.com
Miłego dnia!