piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 16


Dzisiaj, czyli  13 maja pojechaliśmy  do Wrocławia aby rozegrać tam mecze kwalifikacyjne do Mistrzostw Europy.
Dzień wcześniej spakowaliśmy się i po śniadaniu wyruszyliśmy w drogę.
- Michał, a ty kiedyś doliczyłeś do nieskończoności? - zapytał Krzysiek kiedy siedzieliśmy na tyłach autokaru.
- Nie. - odparł Winiarski.
- Ooooooooooo......................... To szkoda.
- Czemu?
- Bo zawsze chciałem poznać osobę która doliczyłaby do nieskończoności.
- Dużo jest takich ludzi. - powiedziałam.
- No ciekawe gdzie.
- W zaświatach.
- No bardzo ci dziękuję, ale chciałbym poznać osobę która doliczyła do nieskończoności w świecie żywych.
- A... No to nie, nie ma takiej osoby.
- No sama widzisz.
- To ty dolicz do nieskończoności. - podsunął myśl Winiarski.
- Hmmmm......  A ile nieskończoność ma zer?
- A sąd mam to wiedzieć?
- To sam widzisz, że się nie da.
- A może nieskończoność nie istnieje? A czy to tylko wymysł któregoś człowieka, co powiedział, że jest taka liczba, ale nikt nigdy nie doliczył do takiej liczby?! - powiedział przestraszony Winiary.
- Michał, jakby na serio nie byłoby takiej liczby, to dlaczego wymyślono specjalny znaczek nieskończonośći? - zapytałam.
- Chryste Panie! Nie pomyślałem o tym!
- No widzisz......
- To może być znaczek Illuminati! Illuminati wymyśliło tą liczbę! A teraz skoro znamy już prawdę, to Illuminati przyjdzie do nas w nocy i nas zabije!
- Michał.... Ja się booje! - powiedział przestraszony Igła i się przytulili.
- Jezu............. Żyję z dwoma debilami.  W tym miejscu powinien zagościć nasz częsty gość, czyli Facepleam.
Na zabicie nudy postanowiłam że pogram w jakąś głupawą gierkę na swoim telefonie. A to, że miałam dużo głupawych gierek, zaczęłam od pierwszej lepszej, czyli happy jump.
- W co ty grasz? - zapytał zjaranym głosem Drzyzga który klęczał na siedzeniu przede mną.
- Hepi dżamp, chwytaj radość!
- To nie tak było! To było hepi mil chwytaj radość pararapampam! 
- Ale będzie hepi dżamp chwytaj radość, i jak masz problem, to się nie odzywaj.
- Łoooł, dooooobra.
- Masz piękne czarne oczy, widzę czaaaaarne oczyyy!! Ktooooooooś mnie przeskoczył, ktoooooś tam jeeeeest.............. - zaczął koncertować Zatorski.
- WTF?
- Zati, to nie tak leciało! - powiedział Winiar. On zna chyba wszystkie piosenki świata.... Winiar to nie człowiek, Winiar to robot który wie wszystko. Dam dam daaaaaaaaaaaaaaam!!!
- No jak nie jak tak?
- Jej piękne czarne oczy śnią się czarne oczy ich nie przeoczysz wiem że nie jej piękne czarne oczy widzę czarne oczy to za mną kroczy ze mną jest!! - zaśpiewał tę nutę.
- Aaaaaaaaaaaaaaaa........
- No i widzisz? Jak nie umiesz śpiewać, to nawet nie próbuj. - dałam mu dobrą radę na przyszłość.
- Ej gramy w butelkę? - zapytał Drzyzga.
- Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!!! - powiedział za wszystkich Igła. - Tylko czekajcie, muszę to nagrać.
- Ma ktoś butelkę?
- Ja mam na telefonie. - powiedział Kłos i włączył aplikację.
- To kto zaczyna?
- Ja!!!! - zgłosił się Fabio.
- No to kręć, Jezus Maria.....
Wypadło na mnie.......... A Fabio zaczął złowieszczo pocierać rękami.
- No.... Co?! Dlaczego zawsze wypada na  mnie?
- Przeznaczenie. - wytłumaczył Drzyzga.
- A ja nie chcę przeznaczenia, ja chcę żeby nie wypadał zawsze na mnie. - powiedziałam głosem obrażającego się dziecka.
- Prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
- Czy kiedykolwiek miałaś w staniku lub gdziekolwiek indziej kostki lodu?
- Miałam.
- Kiedy? - zapytał Igła.
- Nawet nie dawno...... Jakieś trzy miesiące temu.
- Jakie to uczucie? - zadał pytanie Zatorski.
- Świetne, wiesz, to było taaaaakie meeeeeeega, że normalnie wpisałam to do swojego pamiętnika.
- Łooooł! Ty też masz pamiętnik?!  Ja też! Wpisuję tam coś codziennie!
- Serio?
- No!  A ty co ile wpisujesz tam coś?
- Zati, ja nie mam pamiętnika.
- No nieeeeeeeeeee, noooooooooooo! Chciałem...... - wyrwało się Igle. - Piter! Co ty chciałeś od pamiętnika Luizy? Chciałeś go przeczytać? Przecież to jest prywatne.
- Kurde, Igła..... No głupia sprawa...... Ja kiedyś przeczytałam twój. - powiedziałam.
- Nosz kurna..... Wiedziałem, że kryjówka pod łóżkiem nie jest dobra...
- Żartowałam, ale dziękuję na pewno skorzystam z lektury.
- No i sam się wkopałem!
- No trudno, bywa.
- Dobra, wiem, a czy teraz możemy kontynuować naszą grę?  - zapytał Kurek.
- Bartek, nie denerwuj się.  - zakręciłam butelką.
Wypadło na Bartka.
- Co?! Ale..... jak to się mogło stać?
- Co byś chciał, kochany Bartusiu, prawdę czy wyzwanie?
- A dobra, wyzwanie!
- Musisz iść do kierowcy i z nim porozmawiać na temat........ hmmmmm...... murzynów.
- Murzynów?
- Bartek, nie znasz takiego przymiotnika? - zapytał Zati.
Facepleam. Nic nowego, czytaj dalej.
 Bartek poszedł na saaaaaaaaaaaaaaaaaaaam przód i usiadł obok trenera.
- Panie kierowco?
- Taaak?
- Chciałbym z panem porozmawiać o czym bardzo ważnym. Dla mnie.
- A o co chodzi?
- Chciałbym porozmawiać z panem o murzynach.
- O murzynach?
- Tak, o murzynach.
- Dlaczego?
- Chciałbym się dowiedzieć co pan o nich myśli.
- No to są ludzi tacy jak i my, nie wiem co pan widzi w nich takiego nadzwyczajnego.
- Aha, czyli nie jest pan rasistą?
- Nie.
- No to dobrze, tylko tyle chciałem wiedzieć. - wrócił do nas. No ale, niestety, chodzenie po autokarze w czasie jazdy bywa czasem bardzo niebezpieczne, i teraz nasz Bartuś się o tym przekonał. A mianowicie wyjebał się na podłodze.
*Le śmiech.
* Le Bartek *le bul.
- Ołaaa........ Aaaaaaaaaa.... łoooooooooo.. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaałaaaaaaaaaaaaaa!!!
- Hahahahahahahahahahahahaha! - le nasz śmiech.
- Ej no! To nie jest śmieszne!
- Właśnie że jest!
- Nie!
- Oj Baaartuś! Nie martw się, zadzwonię zaraz po pogotowie, na pewno się tobą zajmie! - powiedział Piter i wyciągnął swój telefon.
- Pff. Teraz to ja już dziękuję.  OBRAŻAM się na was. - nacisnął słowo "obrażam". Pewnie myślał że się tym będziemy przejmować. Nie, nie, nie Bartusiu nie, nie, nie.
Jednakże jak to Kurek zakręcił butelką i wypadło na mnie. Hehe, taki tam rewanż.
- No, moja droga, co byś wolała, prawdę nam wyznać, czy popisać się przy wyzwaniu?
- Wolałabym wyznać wam prawdę.
- Czy kiedykolwiek wyszłaś z domu bez bielizny?
Przywaliłam sobie twarzodłonia.
- Bartek................ Nie mówimy teraz o tobie, pamiętaj.
- Oooooooooooooo!!! Wyszło! Bartek nie chodzi w bokserkach!
- No przyznaj się im Bartek, pamiętasz, jak do mnie zadzwoniłeś się pochwalić że nie masz na sobie gaci? - powiedziałam. Serio kiedyś do mnie zadzwonił i powiedział, że nie miał w szafie żadnych gaci, bo były w praniu, jak to powiedział i wyszedł kiedyś bez nich.
- Nie chciałem się wtedy pochwalić, po prostu powiedzieć.
- Po co? - zapytałam, ponieważ do tej pory tego nie rozumiem.
- No bo tak!
- Dobrze, Bartusiu, dobrze, nie denerwuj się.
Zakręciłam butelką i wypadło na Rafała.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Musisz powiedzieć komuś że jest brzydki. Ale nie mi.
- Okej.  Zatorski?
- Tak? - zapytał z uśmiechem. (u niego ciągły uśmiech to normalne)
- Jesteś najbrzydszą istotą na świecie.
Zati zrobił smutną minkę.
- Oj no nie przejmuj się, nie każdy dziedziczy urodę po rodzicach, czy po kimś innym.
- Nie no co ty, nie przejmuję się.
- Aha, no to dobra.
Buszu zakręcił butelką i wycelował na Kłosa.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- A więc musisz położyć się na ziemi i poruszać się jak wąż.
- Chryste........  - Karol położył się na ziemi i zaczął się wić ( jeżeli turlanie można tak właśnie nazwać ) jak wąż.
- Prawda czy wyzwanie? - zapytał gdy butelka zatrzymała się na Winiarskim.
- Ja poproszę wyzwanie.
- Musisz zatańczyć taniec hula.
- Eeeeeeeeeeeeeeee......... - jęknął ale posłusznie wstał i odtańczył taniec hula. Dobry Michaś, dobry. 
Winiarski zakręcił i wypadło na Wroniastego.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Poliż się w łokieć! - Winiary wie co dobre.  Przecież nikt tego nie potrafi zrobić!  Chyba że ktoś jest człowiekiem-gumą. Nie nie chodzi tu o Gumę,  Zagumnego.
- Nie mogłeś nic trudniejszego? - zapytał gdy bez problemy polizał się po łokciu.
- Jak.......... Jak ty to zrobiłeś?
- Normalnie?
- Łooooł?
Wrona zakręcił butelką i wypadło na Fabiana.
- Co chcesz?
- Wyzwanie!
- Musisz się oświadczyć Luizie.
- No, co?! - oburzyliśmy się równocześnie.
- Widać jakie z was małżeństwo. - uśmiechnął się Piterson.
- Nieeeeeeeeeeeeee....... Ja nie chcę być jego żoną!!!!
- Ja nie chcę być jej mężem! Ona jest psychiczna!
- On teeeeeeeeeeeeeeeeeeż!
- No dobra, jak tak bardzo nie chcecie być małżeństwem to musisz ją pocałować.
- Co??!!  To jeszcze gorzej! - powiedziałam.
- No cóż, takie życie, albo całus albo pierścionek.
- Ale nie mamy pierścionka!
- Ja wam pożyczę! - zgłosił się Igła i zdjął ze swojego palca obrączkę.
- To będzie najgorsze co kiedykolwiek zrobię. - powiedział Fabian i  klęknął przede mną.  - Wyjdziesz za mnie?
- Nie?
- No i super.
- Nie! Ona ma się zgodzić! - zaprzeczył Wrona.
- Co ty chcesz żebym ja tu umarła?
- No ale masz się zgodzić.
- O Boże...... Wyjdziesz za mnie? - w trakcie kiedy Fabian próbował nakłonić mnie do wyjścia za niego, inni mieli z tego niezłą bekę i śmiali się z tego przez cały czas.
- Nie.
- No proooszę.
- Nie.
- Ale dlaczego?
- Bo nie.
- Ale czemu?
- Bo nie i już.
- Ale podaj przynajmniej jeden powód.
- Nie, i już.
- Ale dlaczeeeeeeeeego?
- Bo cię nie kocham.
- Ale ja też cię nie kocham.
- Nie wyjdę za ciebie.
- Ale błagaaaaaam cię, no proszę, proszę, proszę, powiedz że tak.
- Zrozum, nie.
- Ale czeeeeeeeeeeeemuuuuuu?
- Bo nie.
- No proszę, cię, powiedz po prostu "tak" i już.
- Ale ja nie chcę ci mówić "tak" bo wtedy będą nas nazywać małżeństwem.
- Ale żeby być małżeństwem trzeba mieć ślub!
- Ale następnym razem na pewno zrobią nam ślub!
- No błagam cię  Luiza, powiedz tak!
- Nie!
- Powiedz, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę.
- No dobra! Już możecie przestać.  Boże jak ty jesteś uparta. - stwierdził Andrij.
- No łał.
Dżaga zakręcił butelką i wylosował Zatorskiego.
- Zati, prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
- Gdzie schowałeś swój pamiętnik?
- Pod łóżkiem, ale mam go ze sobą w walizce.
- Mhm...... Szykuje się ciekawa lektura.
- Co?
- Nic,nic. Kręć butelką.
Wypadło na Mariusza. 
- Prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
- Yyyyyyyyy........ masz na nogach buty?
- Nie, wiesz, nie mam, chodzę bez butów.
- Jest ci wygodnie?
Facepleam.
Mario wylosował Pitera.
- Prawa czy wyzwanie?
- Jo wyzwanie.
- Musisz podejść do trenera i powiedzieć mu "Ciao baby".
- No to idę! - Piotrek poszedł na saaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam przód i gdy znalazł się obok trenera odrzucił głowę i powiedział to co mu kazano.
- Piter czy ty szję dobrze czujerz? - zapytał trener z miną "WTF?"
- Yes, baby. Nie, no ale oni kazali mi tak powiedzieć.
- Kto?
- No oni!
- Kabel pospolity! - krzyknęłam.
- To ty Luizja?
- Co ja? To oni!
- Kabel. - powiedział Igła.
- Kabel to z ciebie jest.
- Haha, śmieszne. Ja nigdy nie skarżę.
- Pfffffffffffffffff!! Dobry żart. Niedługo zostaniesz sypaczem sucharów!
- Ale to prawda, ja nigdy nie skarżę.
- Teraz nie, dawniej tak.
- No....... raz czy dwa mi się zdarzyło......
- Tysiące.....
- No dobra, przyznaję się wcześniej byłem kablem pospolitym, ale teraz nie jestem.
- Dobra, dobra, załóżmy że ci wieżę.
Piter wylosował MNIE, znowu jestem po raz kolejny losowana w tej grze. No dobra, nie ważne.
- Chcesz prawdę czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Musisz iść do trenera i się zapytać czy ie widział gdzieś Żwirka i Muchomorka.
- Ło Boże.....
Poszłam na saaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam przód i stanęłam przy trenerze  i zaczęłam udawać że płaczę.
- Czy czoś śję ształo? - zapyatł.
- Panie trenerze, widział pan gdzieś mojego Żwirka i Muchomorka? Zgubili się gdzieś i nie wiem gdzie mam ich szukać.
- Czy wy wszyszczy dobrze szję czujecie?
- Ja się tam dobrze czuję, ale niech się trener ich zapyta, oni nie są normalni.
Odwróciłam się i wróciłam do chłopaków. No ale, co zrobić, chodzenie po autokarze w czasie jezdy jest bardzo, bardzo ale to baaaaardzo niebezpieczne, więc tak jak przedtem Kurek wyjebałam się na podłożu.
-  Ssssssssssssssssss.......  aaaaaaaaaaaaaaaa..... ssssssssssssss...... aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaahhh aaaaaaaaaaaaaaaaaaahaha!
- Jezu Chryste Boże Święty! - na ratunek rzucił mi się Igła. Ale to, że "rzucanie się na ratunek"  podczas jazdy jest niebezpieczne, pan Ignaczak także wyjebał na podłodze.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Oła, aaaaaaaaaaaaaaaaaa....... Chłopaki, dzwońcie po karetkę!
A chłopaki zamiast dzwonić po karetkę mieli z nas bekę. No bo jak można pomóc w potrzebie? No nie da się, trzeba się śmiać, no ale, co zrobisz? No nic nie zrobisz, więc po co próbujesz? 
- Oj, biedni Ignaczakowie.....
- Aaaaaaaa........ Jeeeezuuuu, jadę jurto do szpitala, niech mnie zabiorą na ostry dyżur.  - powiedziałam.
- Jadę z tobą. - dodał mi otuchy Krzychu trzymający się za swoje obolałe kolano.
Zakręciłam butelką i wypadło na Wroniastego.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Musisz.........  się walnąć z liścia.
- Dlaczego? Dlaczego mi to robisz? 
- No walnij się z liścia.
- Ale ja nie umiem się walnąć z liścia, ja sam się  nie biję.
- To chodź, tu ja bardzo lubię dawać z liścia.
- A to nieeeeeeeee..... To sam się walnę.  - uderzył się! Ja nie mogę...... Myślałam, że poprosi o jakieś inne wyzwanie, a tu proszę, sam się walnął.
- Jesteś na prawdę wyjątkowy, nikt nigdy z moich znajomych nie walnął się sam z liścia.  - zaśmiałam się.  - Myślałem że będziesz chciał jakieś inne wyzwanie......
- To mogłem mieć inne?!
- No raczej. Dobra, nie ważne.....
- Obrażam się na ciebie. Przez ciebie pierwszy raz uderzyłem się sam z siebie.
- To się obrażaj, i tak długo nie wytrzymasz.
- No to zobaczymy jeszcze.
- Wiesz, że się właśnie odzywasz?
- Ale od teraz gramy.
- Okej, ale i tak nie wytrzymasz, bo prędzej czy może troszkę później i tak się do mnie odezwiesz. 
Gdy dotarliśmy wreszcie na miejsce wyszliśmy z autokaru i wzięliśmy swoje bagaże z bagażnika. Udaliśmy się do hotelu w którym mamy nocować. Odebraliśmy swoje klucze i weszliśmy do windy. To znaczy, kto wszedł, to wszedł. xD Taki na przykład Kłos czy Piter czy jakiś inny siatkarzy musiał zasuwać schodami. No cóż, bywa. Gdy odnalazłam wreszcie numer do swojego pokoju, tak dokładnie szukałam tego właśnie numerku jakieś 5 max 10 minut, bo kurde, ktoś zrobił nam trollinga, i nikt  nie wiedział, który pokój jest czyj.  No ale dobra, jedźmy dalej.
Jak już weszłam do swojego pokoju który cudem odnalazłam, położyłam swą walizkę na podłodze koło mojego łóżka.
Nareszcie mam jednoosobowy pokój! Juchu! 
Była godzina 17:01 gdy siadłam sobie w spokoju i dla relaksu zaczęłam czytać sobie książkę. No ale co to byłby za dzień, gdyby wtedy kiedy sobie coś czytam ktoś by do mnie nie przyszedł? No właśnie, taki dzień nie istnieje.
- Luuuuiiiizaaaaaaa....... - powiedzieli wszyscy i się gdzieś porozsiadali.
- No, no, no.......
- Co my mamy robić?
- No.......
- Porobisz coś z nami?
- Mhm........
- A co?
- No.......
- Ty mnie nie słuchasz, prawda?
- Co..... Matko Święta, ratuj mnie! Jak...... ?! Wy się tu znaleźliście? - zapytałam. Co oni się tu przeteleportowali?
- Mamy do tego takie specjalne urządzenie zwane drzwiami. - wytłumaczył Wrona.
- Ha! No a nie mówiłam! Odezwałeś się do mnie! 
- O żesz.......
- Widzisz ja zawsze mam rację.
- Goddammit......  powiedział Fabio który grał na swoim telefonie w Flappy Bird.
- Grasz w to?
- A weź, to już tak mnie wkurwia powoli, że chyba zaraz wyrzucę ten telefon...
Drzyzga wcisnął "play" i zaczął przyciskać palcem tak, by ten bird mógł sobie polatać.
- No wrrrrrrrrrrrr!!!!!
- Fabian, nie denerwuj się, oddychaj.
- Oddycham......  Usuwam tą grę, aby właśnie przez tego pojebanego birda nie dostać wścieklizny.
- Ale ty chyba już masz wściekliznę......
- No chyba ty!
- O Jezu, pamiętam jak się wkurzałam, jak nie zamykałeś za sobą drzwi do pokoju.
- O właśnie, trzeba to powtórzyć! Szykuj się niedługo na niezły wkurw.
- A ty przygotuj się na zemstę za włosy.
- No co ty..... Serio mi coś zrobisz?
- A dlaczego by nie? Dawno się na nikim nie mściłam.
- Muszę wynająć sobie ochroniarza....
- No radziłabym.
I tak oto upłynął nam ten dzień. Czyli normalnie.



.....................................................
Witam :D
Przychodzę do Was z nowym rozdziałem, i myszlę że się wam spodoba :)
Pozdrawiam ;***

środa, 22 kwietnia 2015

Liebster Award nr 2

Kulejna nominacja! :D
Dostałam nominację od Natalii Skoniecznej.

Pytania od Natalii oraz moje odpowiedzi :

1. Ulubiony klub?
Raczej Resovia, ale też kibicuje Skrze. 

2.  Ulubiony sportowiec.
Krzysztof Ignaczak, oraz Piotr Nowakowski.

3. Co jest Twoją główną motywacją do pisania?
Najbardziej motywują mnie Wasze komentarze pod rozdziałami! <3

4. Marzysz o karierze sportowej? Jeśli ta, to w jakiej dyscyplinie? Jeśli nie, to co chcesz robić w życiu?
Raczej nie marze o karierze sportowej, a w życiu chciałabym robić coś przystosowanego do mnie, czyli dekorator wnętrz, fizjoterapeuta czy coś w tym stylu. Ostatecznością jest prawnik, jego praca ostatnio mnie zainteresowała. :)

5. Masz jakiś wyjątkowy szacunek do jakiegoś sportowca? Jeśli ta, to kto to i czym sobie zasłużył?
Nie, nie mam jakiegoś wyjątkowego szacunku do jakiegoś sportowca, wszystkich szanuję tak samo.

6. Co bardziej motywuje Cię do działania : pochwała, czy krytyka?
Pochwała. Nie lubię, jak ktoś mnie krytykuję, a często się z tym spotykam. Wolę, jak ktoś mi tłumaczy co i jak mam robić, a nie jak ktoś mnie właśnie krytykuję.

7. Znasz przykład sportowca, któremu " sodówa uderzyłą do głowy "?
Nie, nie znam.

8. Co byś zrobiła, gdybyś się dowiedziała, że Twój ulubiony siatkarz miał poważny wypadek?
Na pewno bym się tym bardzo przejęła, i bym się na pewno o niego bała, chociaż nie znam go tak w rzeczywistości.

9. Czy prowadzenie bloga pomaga Ci w życiu, czy raczej przy tym czujesz, ze marnujesz przy tym czas?
Czasem tak właśnie myślę, że " Po co to właściwie piszę? " No ale potem uświadamiam sobie, że dla mnie jest to takiego typu rozrywka, i raczej w jakimś tam stopniu pomaga mi to w życiu.

10. Co myślisz o prowadzeniu tych wszystkich stronek na Facebooku o siatkówce ( chociaż w większości też o siatkarzach? )
Nic o tym nie myślę, i nie za bardzo wiem co mam dalej napisać w tej odpowiedzi xD

11. Siatkarskie marzenie to...
Wreszcie pojechać na jakiś mecz! :D

Niestety nie mogę  nikogo nominować, ponieważ już nie mam kogo xD

piątek, 17 kwietnia 2015

LIEBSTER AWARD

Nominacja do "Liebster Award" jest prezentem dla któregoś z bloggerów w ramach "dobrze prowadzonego bloga". Jest przyznawana po to, aby blog został rozpoznawalny oraz częściej odwiedzany przez czytelników. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na jedenaście pytań od osoby, która nas nominowała. Następnie sami podajemy jedenaście osób informując ich o tym oraz zadajemy jedenaście pytań. Zabrania się wybierania tej samej osoby, od której otrzymało się nominację.


Pytania do mnie od Marcyśki

 1. Wolisz sezon klubowy, czy reprezentacyjny?
Szczerze mówiąc to wolę reprezentacyjny :)

2. Masz jakieś siatkarskie plany, marzenia?
Nie, nie mam.

 3. Jakie 3 rzeczy wzięłabyś na bezludną wyspę?
Hmmm, na pewno wzięłabym telefon, ładowarkę, chociaż i tak pewnie nie będę miała gdzie podładować mojego telefonu, oraz zapałki.

4. Czy w Twoim mieście jest jakiś siatkarski klub?
Nie, nie ma niestety ;(

5. Czy masz jakieś inne sporty poza siatkówką, które Cię interesują?
Właściwie to nie interesuję się żadnym innym sportem, ale lubię grać w nożną.

6. Jaka jest Twoja ulubiona książka?
Moją ulubioną książką jest tak właściwie seria książek "Pretty Little Liars".

7. Posiadasz jakieś sportowe sukcesy?
Tak, posiadam, w lutym zdobyłam z dziewczynami ze szkoły trzecie miejsce w piłce nożnej halowej, oraz w marcu trzecie miejsce w powiatowych zawodach z piłki siatkowej.

8. Jaki jest Twój ulubiony kolor?
Hehe, stare dobre pytanie ;)  Moim kolorem jest od jakiegoś czasu zielony, taki żywy, a wcześniej miałam niebieski a jeszcze jeszcze wcześniej to fioletowy u mnie górował. :)

9. Masz jakieś siatkarskie gadżety? Jeśli tak, to jakie?
Niestety, ale nie mam żadnych :(

10. Skąd tytuł bloga?
Gdyby zajrzeć tak głęboko w wspomnienia z minionego lata, to można by wywnioskować, że tytuł wziął się z wiśni a raczej czereśni, która rośnie na moim podwórku. Huśtałam się wtedy na huśtawce, i się tak patrzyłam na tą właśnie wiśnie/czereśnie jak kto woli, i tak mi się nawet zrymowało xD

11. Jak radzisz sobie w brakiem weny?
U mnie jest to dość trudna kwestia, ponieważ jak mam jakiś taki właśnie "dołek" i nie wiem co mam napisać, to przyglądam się trochę niektórymi rzeczami. Nie wiem jak, ale w głowie pojawia mi się wizja jak sytuacja mogłaby wyglądać w danym momencie z danymi rzeczami. Potem jak myślę czy to miałoby jakiś sens, to po prostu zapisuję sobie to gdzieś, albo zapamiętuję. Dla osób które mają właśnie takie małe problemy z tym, to proponuję sprawdzić mój sposób. :)

Blogi nominowane przeze mnie :

" Wciąż udajemy, bo nie chcemy widzieć tych szarych łez "
To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.
Pójdziemy razem tam, chaos nigdy nas nie dosięgnie
We dwoje zawsze lepiej...
Wiesz, najszczęśliwszy będę, będąc przy Tobie
Wszystko Będzie Dobrze
Le groupe pas très ordinaire. L'histoire pas très ordinaire
" I chciałbym wykrzyczeć całemu światu jak mocno Cię kocham"
W życiu przychodzi taki moment, że ktoś staje się dla Ciebie wszystkim.
Dwa ognie połączone w jedno.
"Jesteś wszystkim co mam"

 Moje pytania:

1. Czy lubisz robić zdjęcia, to znaczy czy Twoją pasją jest fotografowanie?
2. Czy mieszkasz w małej miejscowości, czy raczej w dużym mieście?
3. Dlaczego zaczęłaś pisać? Co się do tego nakłoniło?
4. Czy masz rodzeństwo, jeśli tak, to jakie?
5. Czy masz ulubioną fryzurę, jaką najczęściej robisz?
6. Czy lubisz grać w gry komputerowe?
7. Jaki jest Twój ulubiony film?
8. Czy lubisz zimę?
8. Jaka jest Twoja ulubiony/a piosenkarz/piosenkarka?
9. Czy posiadasz jakieś zwierzę?
10. Byłaś kiedykolwiek na meczu siatkarskim?
11. Czy lubisz i często robisz sobie "słit focie" ?

 

piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 15

Pojutrze  mieliśmy jechać do Wrocławia aby rozegrać mecz z Łotwą w tym jakże pięknym mieście.
Od rana nie działo się nic ciekawego.
- Dzisiaj nie miało być tylko słońce! Miały być lekkie zachmurzenia! - powiedział wkurzony (?) Zatorski. No helloł! Przecież on nigdy się nie wnerwia! Coś tutaj jest nie tak....
- A skąd to niby wiesz? - zapytałam.
- No halo? A kto nie ogląda wieczorem prognozy pogody?
Wszyscy podnieśli rękę do góry.
- Nie oglądacie pogody?
- A po co mi to widzieć, jaka pogoda będzie następnego dnia?
- A skoro już jesteś taki zdruzgotany, tym że nie ma zachmurzenia, to nie oglądaj pogody, to wtedy nie będziesz wiedział jaka będzie pogoda i nie będziesz wkurzał. - walnął mądrą myślą Rafał.
- To ma sens!
- No. Dlatego ja nigdy nie oglądam pogody.
- No właaaaaaśnie bo Jarosław Kret to zawsze jakieś pierdoły opowiada. - poparłam go.
- Wiem co zrobimy!!!!! - wpadł na "wspaniały-super-duper-extra-najlepszy pomysł " Krzysiek.
- Taki wspaniały, że aż głupi? - zapytał Winiarski, za co oberwał skórką od chleba.
- No eeeeeeej!
- No weźcie się uspokójcie, co wy nienormalni jesteście? - zapytał Zagumny ze stolika niedaleko nas.
- No to mów ten twój "wspaniały" pomysł.
- Ogłośmy strajk!
- Że jaki majk? - zapytał Zatorski.
Facepleam.
- Czy ty na prawdę nie wiesz co to jest strajk?
- No.......  Nie........ Nie za dobrze uczyłem się na matematyce.
Facepleam numer 2.
- Wracając do tematu...... Na co ty chcesz zrobić ten strajk?
- No jak to na co? Na wyrzucenie z prognozy pogody Jarosława Kreta.
- Po co? Co on ci takiego zrobił? Czym ci on tak bardzo zawinił?
- No jak to czym? Tym że mówi nie prawdę i pogoda nie zawsze jest taka sama.
- Winiar, miałeś rację. To głupi pomysł. - przyznał Drzyzga.
- No. - przyznali wszyscy.
- No i wszyscy się ode mnie odwracają! - popatrzył się na mnie. - A ty co o tym sądzisz? Tylko mów szczerze.
- Heeeeee........ Herbata ci stygnie.
- Maciek z Klanu się znalazł......
- Maciek z Klanu to ty jesteś.
- Pfff.
- No kurde nie pfffuj mi tutaj.
- Obrażam się na twoją osobę.
- Ja na twoją też. Nie wiem dlaczego, ale się obrażam.
- Maaaatko Boooska........ - pozostali strzelili sobie z twarzy o dłoń z naszej głupoty. Ale to Krzysiek zaczął!
Po porannym treningu nie działo się nic godnego uwagi. Po popołudniowym także.
- Cooooooo robiiiiiimyyyyy? - zapytał znudzony nic nie robieniem Igła. Ta, foch mu minął po jakiś 3-4 minutach.
- To wymyśl coś.  - powiedziałam do niego czyszcząc sobie szkiełka okularów.
- Dlaczego ja?
-  Bo nie trudne sprawy.
- Ale fajna odzywka, gratuluję inteligencji. - pochwalił mnie Drzyzga.
- Ja tobie nie będę gratulować, bo nawet jej nie osiągnąłeś.
-Ooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo  łooooooooooo! Aaaale pooooocissssssk!
- Hehehe ale to było dobre.
- Oooo, maj gat........ - szybko odpisałam przyjaciółce na wiadomość którą dostałam. W tejże wiadomości zwanej także i "esemesem" wyraziła mi swój żal, że nie może znaleźć "tego jedynego" 
- " A ty znowu o tym pierdzielisz? "
- " ;'( Smutaśnie tak..... "
- " Co ci tak nagle to przyszło do głowy? "
- " Sama nie wiem, tak po prostu i już. Ty to coś innego, bo ty przynajmniej nie jesteś singielką, nie możesz tego zrozumieć..."
- " Ołć.......... Bo ty nie wiesz....... "
- "? "
- " Łukasz ze mną zerwał. "
- " WHAT?! Co?! Kiedy? "
- " Nie dawno"
- " O Boże...... Czemu nic nie mówisz?"
- " Nawet się tym już nie przejmuję, po co mam za nim beczeć, skoro i tak nam się już wszystsko waliło? "

- "Przynajmniej się nie załamałaś, i chyba to jest najważniejsze. "
- " Dzięki. A ty się nie musisz martwić, ktoś jeszcze zapuka do twych drzwi do serca :-)"
- " Hahaha, dzięki :)  tylko kidy to nastąpi....."
- " Przyjdzie nieoczekiwanie :) "
- " Spox, dzięki za informację -,- Idę z Gackiem na spacerek :)"
- " A właśnie, jakbyś miała go dość, to możesz go odwieść do mojej mamy, na pewno się ucieszy. "
- " Okej :) To papa ;**"
- " Paaa :)"

- Luiza. Luiza. Luiza. No Luiza no!!!!  - krzyknął do mnie Krzysiek który siedział na podłodze.
- Co?
- Zwaliłaś mnie!
- Co?
- No zwaliłaś mnie z łóżka!
- Co?
- Gówno!
- No i dobrze.
- To było nie miłe.....
- Niby jak cię mogłam zwalić z łóżka?
- No jebłaś mi nogą w brzuch!
- Kiedy?
- Jak pisałaś esemesa.
- Kiedy?! Nie pamiętam.
- Z kim ja żyję......
- Jak ja z kimś piszę to nie wiem co się dzieję wokół mnie.
- Teraz już to wiem.
- No i fajnie.
- Ej słuchajcie, może by wyjść na powietrze? - podsunął pomysła Fabianos.
- No ja nie wiem czy da się wyjść na powietrze, bo wiesz, wiatr ciągle się przemieszcza, i wiesz no, tak nie za bardzo..... - powiedziałam.
-Ty debilu, nie o to chodzi.
- Debil to sam jesteś gamoniu.
- Jurek, nie zaczynej.
- Marek, ty nie fikej bo będzie problem u rodziców.
- Jurek, bo u ciebie też problem będzie.
- Bo jak cię........
- Dobra, propozycja przyjęta, idziemy na spacer do lasu.  - przerwał nam naszą wymianę zdań Igła.
- Na spacer? Nieeeeeeeeeeeeeeee..... - zaprzeczyłam.
- Czemu? - zapytał.
- Nie chce mi się.
- Misie to są na kontynęcie który zwie się Antarktyda.  - wytłumaczył Winiarski.
- No ale pewnie są pokrzywy? Helloł? W lesie są pokrzywy? Popieczą mnie i co będzie?
- Będzie, będzie zabawa........ - przypomniał mi tekst piosenki Piterson.
- No choooooooooooooodź!
- No ale przecież gorąco jest.
- A w lesie jest chłodniej, no i co?
- A jak pójdę to co będę z tego miała?
- Eeeeeeeeeeee......... Dobry uczynek że poszłaś z nami dla towarzystwa?
- No doooooooooooobra, pójdę z wami.
- Łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!
Wzięłam telefon i wyszłam za nimi z pokoju i weszliśmy do windy.
- No eeeeeej? - zaczął jęczeć Zatorski. - A dla mnie miejsca nie ma?
- Nie?
- Ale ja nie chcę iść schodami saaaaaam!
- Dlaczego? - zapytałam.
- No bo.......... Ja się ich boję. - szepnął.
- Jak można się bać schodów?
- No bo...... Mi się śniło, że.........
- Dobra, Igła wypad z windy zapierdalaj z Zatorskim schodami. - podjął rozsądną decyzję Winiarski.
- Co? Ale dlaczego akurat ja?
- A dlaczego akurat nie ty?
- Bo......... Bo tak.
- O Matko.......... - wyszłam z windy. No co? Jakbym nie ja, to by normalnie pół dnia zastaawiali i otworzyli kółko dyskusyjne, kto ma wyjść z windy.  - Zatorski, idziemy!
- Łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!
- No i fajnie.
- Dlaczego nie chciałeś iść sam schodami? - zapytałam. Może będzie się z czego śmiać?
- Ale obiecaj, że nikomu nie powiesz.
- No wiesz..........  Nie mogę ci tego obiecać, ale powiedziec zawsze możesz.
- No dobra. Wiec śniło mi się, że siedziałem sobie na schodach i koczyłem właśnie obrazek który sobie narysowałem i jak tak siedziałem na tych schodach to patrzyłem się w okno, i tam zauwarzyłem, że po trawie idzie taki pan z wąsikiem i mi zaczął machać. Ja mu odmachałem, a on się zrobiła wtedy czerwony z wścikłości i wbiegł do ośrodka i zaczał mnie gonić. Ja nie wiedziałem dlaczego ten pan mnie goni, ale ucikałem przed nim. Ale on mnie złapał, i powiedział, że on chciał tylko mnie przytulić, i się wyżalić, bo mu rybka zmarła, a taki czerwony to on zawsze jest ponieważ już się taki urodził. I zaczął mi opowiadać o tej zmarłej rybce, i na końcu poprosił mnie, żebyśmy odśpiewali "Któryś za nas cierpiał rany" Więc odśpiewaliśmy i potem on mi powiedział, że zaprosi mnie na pogrzeb, a ja się zgodziłem. No i to jest właśnie ta historia, którą chciałem ci opowiedzieć, i to własnie dlatego ak bardzo boję się chodzić sam schodami, bo sobie wyobrażam że to może stać się naprawdę, a ja przecież nie mógłbym przeżyć jakby komuś umarła rybka.  - zkończył swoją historię Zati.
- What? I ty dlatego tak bardzo boisz się chodzić sam schodami? Matko, Zatorski, to ja myslałam, że ci się śnił jakiś sen z horroru, a ty mi tu jakąś bajkę opowiadasz.
- Ale to przecież jest horror!
- Dla dzieci z przedszkola.
- Ale czy to nie jest strasznie smutne, jak komuś umiera rybka?
- Nie.
- Ale jak dla mnie jest.
Zeszliśmy ze schodów na pierwsze piętro na którym pozostali siatkarze siedzieli już znudzeni.
- No co tak długo? - zapytał Fabio.
- Jakbyś ty zasówał schodami to byś się głupio nie pytał.
- No dobra, to idziemy?
- No idziemy.
Wyszliśmy z ośrodka i ruszyliśmy w stronę lasu. Przez całą drogę nie obyło się przecież bez rozmów, śmiania się i walenia sucharów. Bez tego by się nie obeszło.
- Ej, Winiar, którędy się szło na tą taką fajną polankę? - zapytał w którymś momencie Igła.
- Eeeeeee...... Chyba tędy. - wskazał na prawo, gdzie rosło najwięcej pokrzyw.
- A nie przypadkiem tamtędy? No bo tam na lewo się chyba szło a nie na prawo.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa...... No chyba tak.
Więc poszliśmy w stronę tej fajnej polanki. Gdy dotarliśmy na miejsce to mogę przyznać, nawet fajna ta fajna polanka. Z wszytskich stron rosły wysokie drzewa, a niektóre z nich byłu powalone, także można było na nich uśiąść, i przepływała przez nią mała rzeczka. Jak dla mnie- miejsce idealne do odpoczywania.
Walnęłam kilka fotek telefonem, bo nie wzięłam aparatu.
Pogadaliśmy sobie, no czyli nic nowego, pościgaliśmy się trochę, bo ktoś zabrał komuś coś i zbieraliśmy się w drogę powrotną.
- No to teraz co robimy? - zapytał Krzychu gdy bylismy w moim pokoju.
- Nie wiem, ty coś wymyśl. - ja zaś tym razem przebierałam mojego Pou.
- Jezus Maria, mam Duże W! - przeraził się Zatorski.
(?)
- Co masz?
- Duże W!
- Co?
- A nie! Przepraszam Deżawi.
Facepleam.
Gdy przyszła pora kolacji w swoim zwyczaju zeszliśmy na kolację.
(Bo nia na obiad.)
- Oglądamy dzisiaj jakiś film? - zaproponował Winiarski.
- Możemy.
- Jaki?
- Komedia, standardowo. - odparł Dżaga.
- A może jakiś horror tym razem? - powiedziałam.
- Co ty masz z tymi horrorami, no? Nie boisz się? - zapytał Krzychu.
 - Ona codziennie oglądała horrory, rozumiesz? - wytłumaczył mu Fabian.
- Oj tam oj tam, ty też.
- Ale nie tak często.
- Bo ty się boisz, a ja się nie boję.
- Przecież horrory w ogóle nie są straszne.  - powiedział szczerą prawdę Buszu.
- No, nie które są bardziej nudne niż straszne.
- A który jest najbardziej straszny?
- Nie wiem, ale jak dla mnie to chyba "Śmiertelna cisza".
- O, no to tego horrora sobie oglądniemy.
- Ale ja z wami nie oglądam. - powiedział od razu Zati.
- Dlaczego? 
- Bo ja horrorów nie lubię oglądać, one sa straszne.
- Jak chcesz....
Po kolacji poszlismy do mojego (jak zawsze) pokoju i wpisaliśmy w wyszukiwarkę gugle tytół tegoż filmu. Przy zgaszonym świetle, czyli tak jak się ogląda filmy zaczęliśmy oglądać. 
Jak dla mnie to był naprawdę dobry horror, straszny, bo z lalkami. Lalki w horrorze są złe.
W niktórych momentach nie obyło się bez krzyków strachu Igły, Winiara, Mariusza, Kłosa i Wrony, bo chyba tylko oni tak bardzo przeżywali ten film. Mnie to za bardzo nie ruszał, bo już kiedyś go widziałam.  

.......................................
Witajcie moje ziomeczki ;**
Przepraszam ;( Zawaliłam.
Wybaczcie