poniedziałek, 7 grudnia 2015

Rozdział 29

Obudziłam się pełna energii, wyspana, i taaaka wypoczęta..... Nie no. Nie oszukujmy tak. Standardowo worki na śmieci pod oczami. Ja już tak mam. Nawet jakbym 16 godzin spała to i tak bym je miała. Ej, zrymowało się!
Gdy byłam pod prysznicem zaczęłam sobie podśpiewywać piosenki Rihanny. A tak se o. Bo co? Sobie lubię, sobie mogę. I tak śpiewałam kiedy się ubierałam. I kiedy się czesałam. I myłam zęby. I wiązałam buty. Mam jakąś nową obsesję. Piosenki Rihanny. Ooo, Boże.
- Aleś się darła.... - powiedział mi komplement Fabian.
Ja, zobaczywszy że zbiegowisko zebrało się całe, zaczęłam się cofać i zamknęłam drzwi łazienki.
- Taka wstydliwa jakie to słoooodkie!
Wystawiłabym Krzyśkowi faksa, no ale.... a w sumie to mogę.
- Pooowiem maaaamie! - a to kabel pospolity od pilota...
- Pooowiem mamie! - a zaczęłam go małpować. A co? On może na mnie kablować, to ja mogę go małpować. To jest wolny kraj, proszę pana, tutaj nie ma ograniczeń. Możesz sobie kablować ile chcesz, ja sobie mogę małpować ile chcę. A teraz gadam bez sensu, więc nic. Masło.
Zeszliśmy na śniadanie i usiedliśmy na swoich miejscach.
- Ale się dzisiaj brzydko pomalowałaś. - rzucił obrażony jeszcze za zmycie jego pięknego w całej okazałości makijażu Piter.
- Jak się mnie tak olewa od samego rana, to się nie dziw. Przecież nie przyszedłeś, to co miałam zrobić? Przecież ja nie umiem. Gdybyś przyszedł, to bym miała ładny.
- Oooooooooooooojejciu! Wiedziałem że ci się podobał.
- No widzisz, ja do teraz po prostu żałuję, że go w ogóle zmyłam, taki był śliczny.
- Co dziś na śniadanko? - zapytał jakby sam siebie Krzysiu, nie zważając na naszą dyskusję. No helloł, helloł! Jak on tak śmie, jak on tak może?
- Masło. - odpowiedziałam mu. Jak się pyta, to trzeba udzielić odpowiedzi, no to jest wskazane naukowo.
- Ach, dziękuję za odpowiedź.
- No proszę bardzo.
- Ach, jak kulturalnie od rana.
- A nie prawda, bo on mi powiedział że jestem głupi. - wyraził swą opinię na ten temat Fabian oskarżając Rafała.
- Oj tam bo jesteś, a to się nie liczy.
- Ale ty jesteś. Nie wiem kto był dla mnie wredniejszy, ty czy Luiza.
- Sam oceń.
- W sumie to oboje jesteście dla mnie chamscy i niedobrzy.
- Wrażliwy Fabianeeeeeeeek. - poczochraliśmy go po łepetynce.
- Ale ty masz zajebiste włosy, mówiłam ci to kiedyś? Ej zrobię ci fryzurę. Mogę? Dzięki. - rozczochrałam mu jego włosy i zaczęłam je przylizywać. Nie, żeby ktoś sobie nie pomyślał, nie lizałam najpierw rękę a potem nie układałam mu włosów. Okej? Tak-nie-ro-bię.
- No doobra już zostaw!
- No doooooooooobra o mamo i tato.
- Czy tylko ja lubię robić zdjęcia ludziom z zaskoczenia? - zapytał rozśmiechawiony Krzysiu pokazując mi i pozostałym jak zostałam uchwycona na zdjęciu.
- No dzięki, wiesz?
- Proszę bardzo.
- Też bym miała coś na ciebie, ale pewnie usunęłam twoje wszystkie kompromitujące zdjęcia. Bo jestem twoją ukochaną siostrzyczką.
- Oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo...... - rozczulił się Ignaczak. W sensie, że ten starszy. Jakbyście jeszcze nie rozróżniali.
- Żartowałam. Ale to było słodkie.
- Ale ty masz fajowy naszyjnik! - powiedział Zatorski. Chyba tylko on jeden zwraca uwagę na to, co na siebie ubieram, i czy koszula pasuje do biżuterii itp. No i bardzo dobrze! I niech się uczą od niego, od razu widać że porządny!
- No dzięęęęęęęęęki. Właśnie się zastanawiałam rano, czy ten będzie mi pasował do koszuli, czy może raczej wziąć jakiś złoty.
- Boże...... - przybił sobie twarz o dłonia Krzysiek.
- Oj no co?
- Jakie ty masz problemy.......
- No i co. - i nagle i najbardziej nieoczekiwanym momencie tego rozdziału zdarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał... [Przerywamy program, by nadać najświeższe wiadomości. Maść na ból dupy już  dostępna tylko w dobry drogeriach handlowych! Wow. Pieseł tak bardzo. Wow Wow. ] Dostałam czkawki. Boże, jak ja tego nienawidzę.
- Hahaha, teraz ja się z ciebie ponabijam, moja droga koleżanko. - uśmiechnął się do mnie Kurak.
No ale, że moje czkawki trwają zaledwie 20 sekund, po tym czasie mi po prostu przeszło, a Bartek wszedł na debila. Znowu po raz kolejny.
- Dlaczego ty już nie czkasz? - zapytał smutny Bartosz.
- Bo moja czkawka przestraszyła się, takiego debila. - *Le Karol Strasburger.
- Ej słuchajcie tego, słuchajcie tego. Co mówi Windows? - powiedział Zati.
- No nie wiemy co mówi. - odpowiedział za wszystkich Kubi. E,e,e, panie Kubosław, panie Kubosław. Może ja bym wiedziała, gdybym wiedziała co? Dajże się człowiekowi zastanowić.
- Windows Movie Maker!
- Masz tu wodę. - powiedział do niego nasz Fafałek. - Bo to było strasznie suche. -  z tego śmieliśmy się bardziej, a Zateł się trochę obraził. No ale ale, ja przepraszam bardzo, ale to jest Zati. On nigdy się nie wkurza. A nie, przepraszam, kiedyś się wnerwił, pamiętam, chodziło wtedy o pogodę, że Kret coś napieprzył i się wkurzył. Biedny chłopak. Też bym się wkurzyła na gościa który obiecuje mi idealną pogodę a tu masz Zati placek.

Gdy śniadanie się skończyło, poszliśmy do swoich pokoi. Nie no. Wy nadal w to wierzycie, e oni poszli do siebie? No błagam Was. No na kolanach Was błagam, jak można nadal w to wierzyć. Ja chciałabym w to wierzyć, ale nie mogę.
Więc no jak już wiecie zapewne, wszyscy wbili za mną do mojego pokoju bez zaproszenia, nie, no bo jak. Co się mnie będą pytać, skoro wiedzą, że i tak ich nie wygonię. No i mają rację, nie wygonię ich. Przynajmniej mam z nich jakiś pożytek. "Przynieś to, a to odnieś", " Podłącz to, odepnij tamto", "A, i podaj mi to tam". No co? Ale są bardzo uczynni. Przemili. Miażdżąco przefajowi.
- Podaj ładowarkę. - powiedziałam do Igły.
- Przecież dosięgniesz.  - no i co?
- No i co?
- Łap. - Krzysiek, jak to Krzysiek, rzucił mi za mocno, w związku z czym musiałam się wyyyygiąć kurde jak jakaś akrobatka. Czy ja drogi Krzysztofie, wyglądam na akrobatkę, która zawsze jest rozciągnięta, i umie wyciągnąć rękę na dwa metry?! No chyba raczej nie.
Ładowarkę złapał Karol, a on jest niemiły i odrzucił ją Krzyśkowi. Tak. Tak właśnie było Ładowarka latała od Pita do Wronki, od niego zaś do Winiarskiego,i tak przez wszystkich to przechodziło.
- Nie przeszkadzajcie sobie, rzucajcie dalej. Tylko żeby komuś potem nie było przykro. - uśmiechnęłam się do nich milusio. Od razu moja własność została mi zwrócona. Taki tam żarcik, zawsze działa.
- Aaaaa............. Nikomu z nas nie będzie dziś przykro? - zapytał z obawą Ignaś.
- No jeszcze zobaczymy. Nic nie obiecuję, ale znowu nic nie mówię.... - zaczęłam zacierać lekko ręce.


Obiad zaczął się tak jak zwykle bez żadnego koncertu Miley Cyrus, po prostu był obiad, co nie, no.
Bartek jak zwykle pierdzielił coś od rzeczy, a Zatorski z zainteresowaniem tego słuchał. Podobnie z resztą jak i inni. Ej. Skoro wszyscy słuchają, to czemu ja nie? Nie, nie, nie, nie, nie, Luiza, przypomnij sobie, co ci mówiła mama. Przypomniało się? "Ale ty nie jesteś wszyscy" No. I więc może to nie jest aż tak bardzo interesujące, żeby tego słuchać. A może jednak..... Nie! Kurwa znowu mówię sama do siebie.
Z kłótni między półkulą północną a południową wyrwał mnie dźwięk przychodzącego sms'a.
Pewnie Rarła odpisała. Po dziesięciu minutach. Nie no ale przecież wiadomo, że wiadomość się pisze 10-20-30- max 40 sekund zależy jak długa jest, a całą resztę przeznaczamy do dobór odpowiedniej emotki. No czy tak nie jest? No właśnie że tak jest.
- Haaaalo czy ktoś tam jest? Halo? Haloooo! Czy ktoś tam jest? Jest tam ktoś? - zaczęli wołać do mojej osoby chłopaki. No ja bardzo przepraszam, ale czy nie da się normalnie powiedzieć, hej Luiza czemu się nie odzywasz, co robisz? a nie krzyczeć i robić zamieszanie. No i wszyscy na nich patrzą, jak na kompletnych idiotów.
- Gdzie? - zapytałam nie odrywając wzroku od ekranu.
- Na lotnisku. - odpowiedział ironicznie Krzysiu.
- Nie wiem, pójdź zobaczyć.
- W ogóle nas nie słuchasz! - obrazili się momentalnie. - Teraz to już ci w ogóle nie powiemy.
- Okej. - odpowiedziałam i zawiązałam buta, który mi się rozwiązał.
Niektórzy w tym momencie pewnie by ulegli, i zaczęli wypytywać "o co chodzi?", "co chcieliście mi powiedzieć?", ale ja nie. Ze mną tak nie ma. Jak na przykład Rarła przychodzi i mówi że coś ją na maxsa wkurwiło, to nie czeka na moje "Ale, co dlaczego?"  czy "Co się stało?" tylko od razu mówi co jej się dziś przytrafiło. Wiem, jestem strasznie nie uprzejma. Przecież normalny człowiek zapytałby, co się stało, no ale ja normalna nie jestem, i to już chyba wiecie. Po prostu mam takie niektóre zachowania, które powodują, że zachowuję się, tak, jakby mnie nic nie obchodziło. No ale ludzie, którzy są już do mnie przyzwyczajeni, wiedzą, że ja się nie bawię, w "Ale dlaczego, co się stało", tylko do mnie trzeba tak prosto z mostu. No ale jak jest już taka dłuuuuga cisza, to powiem czasem "Cieszę się" chociaż no nie zawsze ta moja odpowiedź pasuje do historii, którą chce mi przekazać dana osoba. Wiem, jestem bezduszna.
- Teraz powinnaś zapytać, co chcieliśmy ci powiedzieć.
- Po co?
- No bo to taka fajna rzecz! No weeeź, zapytaj.
- Dobra. Niech już ci będzie. - powiedziałam i odkaszlałam. - drodzy moi kochani przyjaciele, na prawdę bardzo jest mi przykro że tak was nie miło potraktowałam. Na prawdę wykazałam się szczytem ignorancji wobec was. Na prawdę bardzo, bardzo, bardzo tego żałuję. I na prawdę bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo was przepraszam za moje naganne zachowanie. Mam nadzieję, że mi wybaczycie, chociaż i tak nie zasługuję na przebaczenie, i mi powiecie, o czym tak bardzo chcieliście mi powiedzieć. - zakończyłam swoją wypowiedź. To ja tak potrafię? Oh, aż łezka w oku mi się zakręciła.
- Pfff. - tak. Tylko to mi powiedzieli. Ej a czy w ogóle "Pff" to jest słowo? Zagadka na dziś. Kto mi powie ostaje torcik z teleAs'u
- Nie, to nie.
No i tak nam zleciał ten jakże cichy i spokojny obiad. W sumie to gadałam tylko z Zatełem, bo on jedyny się nie obraził. Bo tylko on jedyny mnie lubi. No cóż. Co poradzę.
I tak po obiedzie wszyscy wbijają do mnie.
- A tak w ogóle....!!! - powiedział w dalszym ciągu obrażony Krzysiek. - To zostaliśmy obrażeni, i nie wyobrażamy sobie żebyś nas przeprosiła. - obrażeni pokiwali głowami na znak potwierdzenia jego słów. Tak, jeszcze brakuje tu tylko "Brawo! Brawo!" "Krzysiek na prezydenta!" Klap klask, klap klask, klap klask, klap klask.
- Przepraszam. - odrzekłam.
- Oj no to przecież nic się nie stało. - machnął ręką Piotrek.
- No to się cieszę.
- Ej a tak w ogóle, to dlaczego się obrażamy? Dlaczego człowiek, ma już takie coś, że jak coś mu się nie podoba, to się obraża? - oho, nasz pan filozof Pawełłos Zaterrełłos znów wkracza do akcji.
- Paweł, a skąd  ja do jasnego piernika mam to wiedzieć? - zapytał Kłosiasty.
- Obrażać - naruszać czyjąś godność osobistą słowem lub czynem, albo naruszać słowem lub czynem obowiązujące wartości normy lub prawa. - pan WikiMichałpedia już to sprawdził. No widzicie, zdolne chłopaczki.
- Fabian, co ty robisz? - zapytałam zupełnie odbiegając od tematu obrażania się. Nasz Fabianek właśnie wystawiał rękę przez okno, a w ręce trzymał jakąś kartkę.
- Wysyła list do Laponii. - wytłumaczył Rafał także dziwnie spoglądając na swojego przyjaciela.
- Usiłuję zrobić ci prezent, ale coś nie wychodzi.
- Coś dla mnie? Coś dla mnie? Uuuuuuuuuuuuuuuhuhuhuhu! Dawaj, to ty cwelu. - podekscytowałam się.
- A tak w ogóle to zaraz wypadniesz. - zwrócił mu uwagę Zateł. No właśnie proszę pana, przecież twoja ręka w każdej chwili może spaść!
- Właśnie! Zasady Bhp!
- Robię NotePada.
- Niby jak?
- No bo nie pada. Not-pada. Nie-pada. - wytłumaczył. No nie powiem, ma to jakiś sens. I jest śmieszne! Śmiej się. Dlaczego się nie śmiejesz? Fabianowi będzie przykro jak się nie będziesz śmiać. No proszę. Zaśmiej się. Chwileczkę tylko. Zrób to dla niego.
Ale i tak jestem na niego obrażona że nic mi nie dał. A mówił przecież, że ma dla mnie jakiś prezent! A to cwel.

................................
Hej siemanko witajcie!
Słłłłłuchajcie, jak ten czas szybko leci, w tak krótkim czasie kolejny rozdział.
- Aleeeeeee, Ciebienie było aż miesiąc.
Cccco? Mnie? Nieee, pewnie pomyliście mnie z kimś innym......... Heh.
Ojojojoj no dobra, wiem, nie było mnie miesiąc i jeden dzień, tak wiem, przepraszam,  myślałam że dodam to już wczoraj i będzie taki prezent ode mnie na Mikołajki, no ale dupa Maryny i się nie udało.
No więc cóż, co mogę Wam tu jeszcze powiedzieć...... Emmmmm, Wesołego wtorku. To będzie zajebiste.
No więc cześćnaraziepaa!