wtorek, 7 czerwca 2016

Rozdział 39

Elo, ja teraz przejmuję tego bloga, bo Luiza kopła w kalendarz na najbliższe 5 godzin. Dzień Dobry!


A może tak po ludzku? Może powiesz kim jesteś, gdzie jest Lui, co się z nią stanęło, bo tak nagle wpadłeś jak bomba do piwnicy, nikt nie wie o co ci chodzi, czy może Luiza dedła, czy może ty ją kilłeś, powiedz coś.
...
No więc jak już mówiłem, Lui tymczasowo kopła w kalendarz na najbliższe 5 godzin. Lub sześć, bo aktualnie jest godzina 3 w nocy.
To znaczy?
O Jezu Przenajświętszy, poszła spać! A raczej zasnęła u swoich serdecznych przyjaciół. Kamasz coś?
Nie można było tak od razu? Dobra, już skończ to pierdolenie o Szopenie, i zacznij pisać co, co z czym, kto z kim, jak, po co, i dlaczego.
Dobra.
No cóż, co ja mogę powiedzieć o tym zdarzeniu. Rafał zapewne dalej miał rozkminę życia, związaną z pingwinami. Biedny chłopak.
Fabian zamulał gadając cały czas do Luizy i Rafała o sensie życia. Też biedny.
A co robiła Luiza? Tak jak mówiłam, kopnęła w kalendarz.
Ekchem.
Zasnęła.
No co no? Zawsze chciałam to zrobić, zawsze chciałam żeby jej nie było, ona jest taka wredna, taka nie miła dla naszych chłopców, no dobra w prawdzie tylko dla Fabiana i Rafała, no ale oni też mają uczucia!
Gunwo. Tylko zasnęła. Na razie... hehehe.
- No i tak to właśnie jest. - zakończył swój monolog na dwieście jeden stron z podpisem, Fabian. - To tak to właśnie jest, niestety.
Rafał natomiast nadal pochłonięty swoimi myślami w końcu nie mógł powstrzymać swojej ciekawości, i musiał wspomóc się internetami.
- Co ty robisz? - zapytał Fabini, przy okazji zrzucając rękę Luizy ze swojego ciała.
- Muszę się w końcu dowiedzieć jak to jest z tymi pingwinami.
- Ty idioto...
- No co?
Wpisał na swoim telefonie następujące hasło: "Czy pingwiny mają kolana?"
Po chwili dostał odpowiedź. Tak, mają.
- No i widzisz? Co za debil z ciebie.
- Ej, a sam też nie wiedziałeś.
- No to co.
- No i z ciebie jest debil.
- Czemu?
- Bo to do ciebie pasuje.
- Do ciebie też.
Duże dzieci.
Fajny film, polecam.
- Ej, stary, Luiza chyba nie żyje. - powiedział troszkę przestraszony Fabiś.
- Nie pierdol. - Rafał, ty nie wiesz, to się nie interesuj. Tak, Fabian, ona umarła. Dobrze że w końcu ktoś przyznał mi rację.
- Luiza.
- Luiza.
- Luiza.
- Luiza.
- Luiza?
- Ej, żyjesz?
- Luiza.
- Luiza, obudź się.
I tak ją zaczęli nawoływać i lekko szturchać. No ale! Albo Luiza jest głucha, albo oni są przygłupami, albo Krzysiek jest Zatorem, innej opcji nie ma.
- Ona nie żyje.
- No i widzisz, to przez ciebie.
- Czemu?
- A kto cały czas pierdolił o sensu istnienia? - Kurde, aż mi się Fabiana żal zrobiło, taką bekę sobie z niego kręcisz Rafał.... Trochę nie miło.
- A kto cały czas pierdolił o pingwinach? - a może przestaniecie sobie jaja robić nawzajem? Przygłupy jakich mało. Z Luizą na czele.
- Debil idiota.
- Debil debil.
- No to niech sobie tutaj drzemnie, jak się obudzi to pójdzie.
- No a ja? Jak ja mam spać?
- Nie wiem.
- Rafał, błagam cię, wymyśl coś.
- No to ją zanieśmy do pokoju.
- Ja za ręce, ty za nogi. - standardowy podział.
- Poczekaj, muszę drzwi otworzyć. - po ciężkich bojach i wielu próbach w końcu się udało.
Przeszli przez korytarz niczym nindże, przy tym tylko raz upuszczając naszą biedną Luizę.
- Czekaj, przykryję ją, bo się jeszcze ta menda rozchoruje.
- Ooooooooooooooooooo, Fabian troskliwy.
Po całej akcji pot tytułem "Odnieść Luizę wo wyra" dwaj zadowoleni dżentelmeni przybili sobie piątki i wrócili też niczym nindża do swojego pokoju. No, prawie.
- Oła, oła, ała, ała, kurwajapierolekurwajegomać. - No tylko tutaj soczystego fucking kurwa brakowało i o kurwa mać jego nać, lub urwał nać. No oczywiście że to Rafał.
Tylko co się kurwa stało?
- Co ci? - znowu objawił się troskliwy Fabian. No niczym Luiza.
- Ałałałałałałałałałałałała...
To może ja przetłumaczę.
Wchodząc do pokoju jebnąłem się o próg. Fucking kurwa mać urwał nać.
- Dobra, cicho bądź. - zamknął drzwi uprzednio dokładnie rozglądając się po korytarzu. No, no i to by było na tyle, z tej nocnej impry.

Teraz mogę oddać bloga w ręce Luizy, bo się ta menda obudziła wreszcie. Już ją miałam z łóżka zrzucić.
W sumie, to czemu nie?

Obudziłam się jak zwykle na podłodze. Ja pierdolę, dlaczego zawsze tak muszę się budzić? Czy ze mną jest już coś nie tak?
Tak, Luiza, zawsze było z Tobą coś nie tak.
Oj zamknij się już.
Sama się zapytałaś. To odpowiedziałam.
Dobra, okej, to mi wystarczy.
Nie gadaj sama do siebie.
To ty przestań mnie zagadywać. Nie rozumiesz, że Cię nie lubię?
Przecież jestem Tobą!
No dobra, ja to rozumiem, ale nie musisz mi zawsze dokuczać.
Douczać. Iksde. To były czasy jak mama zawsze mówiła Krzyśkowi żeby ci nie dokuczał...
Dobra, wiem, a teraz spadaj.

Pomijając ten fakt, która sama sobie przyznałam, że jest ze mną coś nie tak, postanowiłam więc wstać z tejże niewygodnej podłogi i legnąć sobie na mięciutkim łóżeczku.
Pees, wyłączyłam budzik.
Moi przyjaciele, a raczej tylko jeden z nich, bo przyszedł po mnie tylko Rafał, (nie mam pojęcia co zrobiłeś z Fabianem, czy go kilłeś, czy sam dednął, ale dziękuję, miłe) postanowił z resztą tak jak zwykle, przyjść po mnie, by razem zejść łamane na zjechać otwórz nawias zależy czy winda będzie mieć wywalone zamknij nawias na śniadanko.
- Luiiiiiza, ty leniu wstawaj! - krzyknął Rafał jednocześnie rzucając się na moje łóżko. Oczywiście bez pytania, bo po co.
- Mmmm, Busiu, co mi się tak pchasz do wyrka? - zdzieliłam go po głowie. Oczywiście lekko, żeby nie powiedział nikomu że się nad nim znęcam.
- Wstawaj ty mendo. - no, to już bardziej w jego stylu.
- Sam se wstawaj mendo. - powiedziałam, ale się podniosłam.
Luiza posłuszna.
- Tylko nie śpiewaj, bo Fabian już dzisiaj urządzał impre pod prysznicem, więc wszyscy są zmęczeni.
- Co? Była impra pod prysznicami, a ty mi nic nie powiedziałeś? Jak mogłeś?
- Spałaś przecież.
- A no tak.
Poszłam się ubrać, pomalować i przez cały dzień świecić swą spontaniczną zajebistością.
A śpiewałam se, a co? Nie zaprosili mnie na impre do siebie, to ja robię powtórkę u siebie! Ha! I co mi zrobisz? No? Chcesz się bić?
Ubrałam się, pomalowałam się, i mogę iść podbijać świat.
Tak siebie tylko motywuję każdego dnia.
- No, wreszcie. Mało nie dedłem z nudów.
- Kurde, mogłam się tak nie śpieszyć.
Takie tam małe żarciki z rana.
- A twoja menda? - zapytałam gdy wciskaliśmy jak pojeby guzik od windy. Jakie z nas leniwe dupy, że nie chce nam się schodami iść. Po prostu mnie to przeraża.
- To twoja menda, nie moja.
- Moja też nie. Co ode mnie chcesz. Śpi jeszcze?
- Już pewnie dawno zszedł na dół, chociaż nie wiem, bo spałem, a ta menda mnie nie obudziła, więc w sumie sam się obudziłem jak zwykle na podłodze.
- Bliźniaki, ja też na podłodze. - zbiliśmy pjonę.
I tak w sumie to nic.
Zeszliśmy na dół i też tak w sumie nic.
Praktycznie to nikogo nie było. Oprócz Fabiana to tylko wszyscy.
Hahahahahahahhahahahaha. Ha.
O Jezu, jakie to było dobre. Normalnie emocje jak na grzybobraniu.
- Ej, a czy tylko ja słyszałem jakieś krzyki w nocy? - zpytatnął Zati.
Oooooooooo kurwa.
Jesteśmy zgubieni.
- Nie wiem, spałem. Nie siedziałem jak idiota przy zapalonym świetle. - ouuuuuuu, Piter!
A skąd wiedziałeś, że siedział przy zapalonym świetle? A? Ty też może jakieś pielgrzymki sobie urządzałeś, co? A?
- Naczytałeś się bajek o czerwonym kapturku, to się bałeś, że jakiś wilk po ciebie przyjdzie. - Ooooooooooooooooooouuuuuuuuuuuuuuu! Piter!
- Wracając, ktoś może coś słyszał poza mną? - Ooooouuuuuuuuuuuuu! Piter, jak cię znieważył!
- Ja spać nie mogłam, ale nic nie słyszałam. - powiedziałam.
No heloł, jakbym nic nie powiedziała, to by uznali, że coś ukrywam, a przecież ukrywam. Te dwie mendy co siedzą koło mnie.
- Nikt nic nie słyszał, więc z tego wynika, iż jesteś po prostu pojebany. - powiedział Krzyś.
- O Boże, a teraz mi się przypomniało to, że kiedyś zabierałem dziewczynom w przedszkolu lalki i dawałem na szafę. - powiedział nagle Krzyś śmiejąc się przy tym.
- Mi zabierałeś lalki........... - złe wspomnienia. Te złe, odległe wspomnienia...
- A. No tak. Teraz mi się przypomniało.
I tak się cicho nagle zrobiło.
- Biedna Luiza. Mieć takiego brata bez serca. - Fabian przytulił mnie i zaczęliśmy razem ryczeć.
No ale nie tak na poważnie, nie? Tak udawaliśmy tylko. Nie bierz wszystkiego tak na poważnie, okej? Tutaj nic ni jest na poważnie, zapamiętaj. W życiu nic nigdy nie jest na poważnie.
- No. Biedna. Ja zawsze uważałem, że ty masz dobre serce, ale teraz, to.... To sam nie wiem. - pokręcił głową Winiar.
- No ale no weźcie, no. Bo zaczynam mieć wyrzuty sumienia, no. Kurde, chłopaki. Nie bądźcie tacy. No dobra, przepraszam. Zgoda?
- Łeeeeeeeeeeeeeeeeeeahahaha. Yyyyyyyyyyyyyyyyy, no wiesz. Musiałabym się zastanowić. Nigdy nie podejmuję decyzji szybko, i zawsze muszę się zastanowić. Daj mi czas do twojej śmierci. Pararararara.
- O Jezu, a mi się przypomniało, jak na mojego wychowawcę gadaliśmy Yetson. - pierdzielnął Rafał.
- Coooooooooo?! - jebliśmy śmiechem.
- No bo mój wychowawca miał na nazywał się Wojtek Prajcner. No i był mega wysoki i gruby. No i uczył matmy i fizyki, i już od dawna na niego mówili Yeti, ale my dodaliśmy końcówkę "son", i zostało Yetson. Albo mówiliśmy do niego Prejzi, Prejek, Prejson, Wojtaz, Wojti....
- Ej, serio nazywał się Wojciech Prejcnar? - chciałam się upewnić.
- No.
- Nie no nie żartuj, ja miałam w szóstej klasie wychowawcę co się nazywał Wojciech Prejznar.
I zaczęliśmy się znowu śmiać. Ale tego to się w sumie mogliście spodziewać.
No. No i w sumie nic. Po śniadaniu poszliśmy do siebie by odpocząć, tudzież zdrzemnąć się po śniadanku, co miał zrobić Igła. Ale że niby on i drzemka? Przecież on jest nadpobudliwy jak nikt w całej Polsce. A jednak. Musimy zapisać tę datę w kalendarzu, ponieważ faktycznie uciął sobie drzemkę po śniadanku.
Muszę przedzwonić do całej rodziny, żeby im to powiedzieć.
Więc go zostawiliśmy w spokoju, no wiecie, nie chcieliśmy się czymś zarazić, bo prawdopodobnie jest chory.
On i drzemka, phi.
Polazłam do siebie by trochę popracować, ale nie było mi to dane, bo gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi (tylko że nie na klucz, cholera!) od razu wszyscy do mnie przyleźli.
- No Jezus, no.
- Jezus ci tutaj nie pomoże. - powiedział Andri.
- Dobra, cicho. - by pracować muszę się skupić. By się skupić potrzebuję ciszy. By uzyskać ciszę nikt nie może się odzywać. Jacha?
Zaczęłam robić zdjęcia w paincie, i pisać z Laurencją.
-" Elo" - napisałam.
-" No siema"
-" Co tam?"
-" Nic, a tam?"
-" Też nic robię zdjęcia w paincie"
-" To musi być fascynujące"
-" No wiem. A jak tam mój ulubiony zwierz?"
-" Tymczasowo jebnął w kimę"
-" Pogłaskaj go ode mnie"
-" Powiedział że jesteś debilem"
-" Jakby mi tego wcześniej nigdy nie powiedział"
-" Jest tam może Dżaga u ciebie?"
-" Jest"
-" Powiedz mu ode mnie cześć."
- Fabian. - powiedziałam do Fejbsa, który siedział na drugim łóżku.
- Co?
- Laura mówi ci "Cześć".
- Jaka Laura? - powiedzieli pozostali chórem.
- Jakaś. - wykrzywił im się.
- No powiedz, to twoja dziołcha? - zapytał Włona. XD, Andrzejku, iksde.
Zaczęłam tak z tego wyć, że aż zaczęłam ryczeć.
- Oj Andry, po prostu o mało na zawał nie zeszłam. - powiedziałam wycierając oczy.
- Ej, no tylko zapytałem.... - spesznął się.
- Laurencja to moja dziołcha, znajdź se swojo. Laurencja to psiapsiułka.
- Napisz jej, że jest debilem, bo ja też jestem na fejsie więc mi mogła napisać.
- Dobra.
-" Jesteś debilem *le Fabian*"
-" Jakbym tego nigdy nie słyszała. Powiedz mu, że on też, rech, rech, rech"
- Fabian, jesteś idiotą.
- Czemu?
- To znaczy, że nie ja to mówię, tylko Laura, ale mogę się pod tym podpisać.
- Napisz jej, że kto kogo przezywa, ten się sam tak nazywa, he he he.
-" Kto kogo przezywa, ten się sam tak nazywa *le Fabian"
-" Dobrze, ale i tak jest idiotą. Nie musisz przekazywać."
-" Ale przekażę :)"
- Ale i tak jesteś idiotą.
- Nie tępcie Fabiana, bo mu się zrobi przykro. - powiedział płaczliwym głosem Piter, po czym przytulił tępionego. Ale Fabian raczej go nie zauważył, bo nabijał rekordy w flappy bird. Czy jakoś tak.
Piter! Ta zniewaga krwi wymaga!
- No właśnie, nie tępmy go tak. Od tego jest Zateł. - czyżby strajk?
- Ale ja go nie tępię. To Laura.
- To powiedz jej, żeby go nie tępiła, bo mu się zrobi przykro.
- Fabian, jest ci przykro jak cię tępię? - zapytałam niby tego tępionego. On też po mnie jedzie jak tylko ma okazję. To nie fair!
Nie odpowiedział.
TA ZNIEWAGA KRWI WYMAGA!!!
- Fabian!
- Co.
- Jest ci przykro, jak cię tępię?
- Tęp se ile chcesz. - mruknął nadal grając w tą wkurwiającą grę.
- Parararara? - wystawiłam kciuk i fakersa z dwóch dłoni i zaśpiewałam "Pararara". Ale to już chyba wiecie.
No. No i w sumie to też nic.
Później był obiad, i też w sumie nic ciekawego się nie działo, więc przewińmy może ten nudnaśny czas.
Po obiadku nie miałam nic do roboty. Zdjęcia już wrzuciłam jeszcze wcześniej, więc zupełnie ale to zupełnie nie miałam nic do roboty.
A chuj, idę od nich.
Wyszłam ze swojego pokoju i weszłam do pokoju moich ziomków.
Oczywiście bez pukania, bo po co.
- Co tu się kurwa odpierdala?! - wbiłam na masę.
byli praktyczni wszyscy. No, może kilka ubytków.
Ale chamy, nawet mnie nie zawołali...
- O nie, jesteśmy zgubieni!
- Masz "just dance"?! - wrzasnął Kłos.
- Huhuhuhu, hihihi, hahaha! - zarechotał Rafał.
O kurwa, już wiadomo co się święci.


....................
Haaa! Jestem!
Napiszcie czy chcecie tutaj jakieś wygibasy, i czy chcecie zobaczyć jak się bawi wieś.
Bo jak nie, to zmuszę Luizę, żeby była upartym osłem, i żeby jej się ni chciało densić.

Teraz przed końcem roku, dyrektorka powiedziała, że mamy przygotować zakończenie roku, a że my, klasa przypałowców z nauczycielami na czele (tymi najfajniejszymi rzecz jasna, hehe) musimy zrobić coś takiego zajebistego, że o Jezus.
Więc będziemy densić.
W ogóle, to pan od angielskiego, ogólnie zajebisty gość, gdy tak sobie densimy i robimy próby, a on nagle wynajduje właśnie na Youtube na Just Danse "I'm sexy and I know it" i to włącza. Po prostu przypałowiec xD
I jeszcze mówi, że dzisiaj po prostu jedzie po tą grę, a ja że wjeżdżam na bibę i będziemy densić.
Kurde wieś się bawi u  Adriana na Just dance. xD
Po protu nasza szkoła to potęga xD
PS!!!!!!!!!!!!!!!!
WAŻNE INFO!
Co z tego że ważne, dam na sam koniec.
Słuchajcie, jeżeli chcielibyście pomóc mojej kuzynce, to wystukajcie sobie w googlach "Kolorowe boiska" kliknijcie pierwszy chyba link, potem w zakładkę "Głosuj" i wyszukajcie filmik "Zespół Szkół - Szkoła Podstawowa i Gimnazjum w Potoku". Jest to w pierwszej kolumnie od lewej. (Dziewczyny w czerwonych strojach)
Filmik nie jest jakiś z Hollywood, czy coś, ale bardzo jej na tym zależy, więc jeżeli byście mogli pomóc, i jeżeli Wam się chce, to możecie oddać jeden czy dwa głosy. Jeżeli by się Wam też bardzo chciało, to możecie pozakładać jaki zmyślone konta na pocztach i głosować codziennie.
Bardzo jej i jej szkole na tym zależy, bo chcą gdzie ćwiczyć, a podobno mają małą salę dżymnastyczną.
Z pewnością byłaby wdzięczna za nawet jeden głos :)
Pozdrawiam ;*