poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 12

- Faaabian!!! - krzyknęłam rozprostując ramiona.
- Luuuiza!!! - podbiegł do mnie.
- Dobra, nie chciałam się przytulić.
- To co chciałaś? - zapytał zdezorientowany.
- Nic.
- To po co mnie wołałaś? Lol, Luiza, jakie ty masz głupie odruchy.
- Nie mam odruchów.
- Yyyy, właśnie że masz!
- Niby jakie?
- Nie wiem czy wiesz, ale kiedyś, jak oglądałaś jakiś horror, to ja wszedłem do twojego pokoju, i akurat jak była jakaś straszna scena, to ty zaczęłaś krzyczeć, a ja cię pociągnąłem za sznureczki od bluzy, a ty zaczęłaś bardziej się drzeć, i kopać nogami, rękami, jakbyś była upośledzona jakaś.
- No dzięki.
- Ej! Słuchajcie ludziska! Mam zarąbisty pomysł!
- Co ty znowu wymyśliłeś? - zapytałam.
- Dobra, więc wpadłem przedtem na zarąbisty pomysł, i będzie on polegał na tym, że. Wybierzemy wybraną dwójkę obywateli tegoż męskiego parkura, a nie sorry. Męskiego i Ludżi.
- Taa, dzięki poczułam się wyróżniona.
- Dobrze! Więc jak już mówiłem, wybierzemy dwójkę obywateli, i oni będą zadawać sobie pytania. I  Ta osoba która zadała pytanie tej drugiej osobie, odpowie źle, to stanie o tam - wskazał miejsce pod drzewem. - i zostanie obrzucony jajkiem.
- Nie ja! - krzyknęłam od razu.
- Nie, no właśnie ty. 
- Że co?!
- No to. Jak to wymyśliłem, to sobie pomyślałem, że fajnie było by cie obrzucić jajkami.
- No chyba cię.
- No to teraz zamknij oczy.
- No po co, no?
- A po to, że to jest część planu.
- Nienawidzę cię.
- Dobra, a teraz powiedz którego wybierasz.
- Trzeciego człeka od lewej. - powiedziałam.
- Uuuuuuuu... - odwróciłam się, a tam kto? Igła! Mmmmmm.. Robi się przyjemniej. 
- Nie! Ja jestem zbyt piękny, by być obrzucony jajkami! - zaprotestował od razu.
- No cóż, panie "Zarąbisty pomysł". Ty chciałeś tak wybierać, także teraz musisz się do tego dostosować.
- Ło Jezu. No dobra. Michał, trzymaj i nagrywaj.
W tym czasie Fabian przyniósł opakowanie jajek. No, czyli 10.
- "Jaja wiejskie" - zaczął z tego lać.
- Żeby ci się tylko udało je przeszczepić. - powiedziałam.
On tylko mi się wykrzywił.
- Dobra, to papier kamień nożyce. Kto wygra zaczyna. - powiedział Krzysiek, a Michał włączył nagrywanie.
- 1,2,3!
Krzychu dał nożyczki, ale ja wysunęłam kamioń, także ztępiłam jego zapał do zaczynania.
- Dobra, więcz.... Gdzie w młodości chciałam mieć kolczyk? Odpowiedź a: Nigdy nie chciałam mieć kolczyka, odpowiedź b: w nosie, i odpowiedź c: w brwi.
- W brwi?
- W nosie! Hohohohoho, oj Krzysiu.... Stawaj pod jabłonią.
- No i z czego się śmiejesz? - zapytał rozpaczliwie. - Zraz będę objajkowany.
- Buaahahhhahahaha! - wzięłam jedno jako z pudełka i stanąłem jakieś 5-4 metry od brata.
- Tylko nie w twarz.
- No spoxmen. Bez spiny. - wycelowałam w niego jajkiem. - rozbiło mu się na koszulce.
- Fuuuuuj!!!!
- Piękny widok. - podsumowałam.
- No to teraz pytanie ode mnie. Od czego jestem uzależniony? A) Od siebie b) Od TV czy może c) od internetu.
- Y...... y...... y....... y...... odpowiedź numer a. Bo ty siebie kochasz.
- Nie, nie, nie, mój ziomeczku. Od b. No tak, wiem.. Nie staram się z tym walczyć, wiem..... A teraz pod jabłoń!!
- Nienawidzę cię!!!
- Nie, no co ty, przecież ty mnie kochasz. - powiedział Krzysiu.
- No rzucaj tym jajkiem!
Trafił mnie w nogi.
- No faaaak!!! No i cała będę się lepiiiić. Ty demonie!!
- Nie narzekaj ziom, tylko dawaj to pytanię.
- Ile razy miałam złamaną rękę?
- A odpowiedzi a,b,c?
- Nie ma.
- Zero.
- Nie prawda, bo jeden raz.
- No ta, jasnepewnie.
- No tak. Jak byłam w liceum.
- Nie wierzę ci.
- To się zaraz przekonamy. - wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Laury i dałam na głośnomówiący. Po chwili odebrała. - Zgubiłam telefon. - powiedziałam od razu. No co? To nie mogę już jej zrobić trola? 
- No ta, jasne.  To skąd dzwonisz?
- Z kapcia.
- Nie wydurniaj się. Co ty żelkami znowu ćpałaś?
- Dobra, ale ja nie o tym. Prawda, że jak byłam w liceum, to złamałam rękę?
- No prawda.
- No i widzisz?!
- Nie widzę cię. Jesteś po drugiej stronie linii kontaktowej.  - powiedziała.
- Tobie dzięki, Bóg zapłać, i się rozłanczam.
- Serio? I mi nie powiedzieć? - zapytał Krzysiek.
- Pod jabłoń.
- Ale nie mocno.
- Dobra, dobra..... - rzuciłam w niego jajkiem.
- Ołłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłł...... - no cóż.... rzuciło mi się akurat w ten punkt, gdzie tam raczej się chłopców nie bije.
- Uuuuuuuuuuu...... - przeszło po chłopakach. 
- Przepraszam!!! - krzyknęłam cały czas z niego lejąc.- To wina grawitacji!
- Zaiste. - powiedział piskliwym głosem.
- Wstaaaawaj nie udawaj.
- Dobra, wstaję, jak wstanę.
- Wstaję, albo nie wstaje. Jezusie kochany..... Ja stoję.
- Cieszą sią twą radością.
- Jaki Mickiewicz.
- Ja pitole, muszę iść się przebrać.
- Dobrą radę ci dam, lepiej idź bo wyglądasz, jakby.... yyy.... no...... no nie wyglądasz za dobrze.
- To idę.  - ruszyłam ku wejściu a za mną podążył Igła.
- Masz uamzianą koszulkę? - zapytał.
- Trochę. Bardziej z tyłu. 
- A ja właśnie  z przodu. Co za Mickiewicz z ciebie. No akurat na moją ulubioną koszulkę.
- No akurat na moje nogi.
- Sorry, taki mamy klimat.
Weszłam do swojego pokoju i wybrałam jakieś ubranko. Moje włosy na szczęście nie były w jajkach, także nie musiałam ich umyć. Wyszłam z łazienki a tam co?  No oczywiście, że wszyscy się zebrali.
- Ooo! No i od razu lepiej.
- A jak ty, wy, on, ona, ono się tu znaleźliście?
- A kogo nazywasz "ono"? - powiedział obrażony Igła.
- No a kogo innego jak nie tego tutaj ono? - wskazałam na Drzyzgę.
- Pffff.... Jak ja jestem "ono" to ty jesteś iloczyn niewłaściwy.
- A ty przypadek przez przypadki nie odmieniony.
- Nie ma takiego czegoś.
- Teraz już jest.
- Ej, zastanawialiście się kiedyś..... - zaczął Zatorski.
- Nie! - odpowiedzieliśmy od razu.
- Wy nie, ale ja tak. No więc, zastanawiam się od niedawna, dlaczego w ogóle wyszukiwarka nazywa się "Google" ? No niby dlaczego akurat Google?
- Bo nie tekstowo.pl - odpowiedziałam.
- Ale nie chodzi mi o tekstowo.pl, tylko o Google.
- Czeeekaj Zati, zaraz się dowiemy. - wyciągnęłam telefon.
- No i jak zamierzasz to sprawdzić? - zapytał Winiar.
- Normalnie, legalnie i po ludzku.
- Liza wpisze Google w Google. - wytłumaczył wszystkim niedorozumkom Mario.
- No właśnie niedorozumione organizmy.
- Pfff. Ja to jestem przynajmniej mądrzejszy od ciebie.  - powiedział obrażony Krzysiek.
- Możesz być mądrzejszy ode mnie, ale i tak nigdy nie będziesz umiał wymówić łamańców językowych.
- Pfffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffff.
- No tak. Ale zaraz czekaj!  Google Inc. – amerykańskie przedsiębiorstwo z branży internetowej. Jego flagowym produktem jest wyszukiwarka Google, a deklarowaną misją – skatalogowanie światowych zasobów informacji i uczynienie ich powszechnie dostępnymi i użytecznymi. Mamy odpowiedź na zadane pytanie.
- No ale.... To nadal nie wyjaśnia, dlaczego nazywa się "Google" - jęknął Zati.
- Eh, Zati, Zati, Zati. Posłuchaj, wyjaśnię ci tą historię, tą smutną historię, w kilku zdaniach. Spróbuję się nie rozpłakać.... - powiedziałam.
- Jezu Chryste, to na prawdę takie smutne? - zapytał.
- Jak opowiem, to się przekonasz. Więc, do mojej klasy chodził taki chłopak, który nazywał się Albert Google. Pochodził z Anglii. Pewnego dnia, nie przyszedł do szkoły. Mój kolega powiedział, że widział go nad mostem. Jak spadał w duuuł. Od tamtej pory, powiadomiliśmy jego ojczyznę, że się zabił. Oni... oni założyli stronę na której możesz wyszukać wszystko. To było straszne.  Ale nie nie możesz mówić na głos Albert Google. Jeżeli to powiesz, to jego dusza przyjdzie do ciebie w nocy, i cię udusi.
- Jezus Maria! No jasne że tego nigdy na głos nie powiem! Boże, dlaczego ten biedny chłopczyk zginął w tak tragiczny sposób?
- Nie wiem, Zati. Nikt tego nie wie.
- Smutno....
- Ale nic sobie nie zrób! Nie zrób sobie krzywdy, tylko dlatego, że poznałeś prawdziwą historię!
- Nie zrobię. Idę spać. - gdy tylko wyszedł z pomieszczenia wybuchnęłam śmiechem.
- To to prawda nie była? - zapytał Piter.
- Oj Piotruś, a istniał taki ktoś jak Albert Google? No weź się zastanów, przecież ja to tak na szybko wymyśliłam.
- A ja w to uwierzyłeeeeem!
- Kuwa, Piter.... - oho, czyli Krzysiek też już nie wytrzymuje. - Zrozum, nie ma takiego kogoś jak Albert Google.
- No dobra, ale to już będzie twoja wina, jak będą mi się koszmary po nocach śnić.
- Czemu moja? To Luiza wymyśliła!
- Co ja?  Czemu wszystko na mnie zwalasz? No co ty robiś?
- Nie udawaj że nie wiesz.
- Co ty robisz? Co ty mówisz? Nie gramy w "Trudnych Sprawach" !
- Dobry pomysł!
- O nooł!
- Oł yeeas.
- Ale ja mam lepszy pomysł. - powiedziałam.
- No niby jaki inny pomysł jest lepszy, od kręcenia Trudnych Spraw?
- Zabawa w butelkę.
- Nie! Nie, nie, nie, nie! Odejdź!!
- Jakiś mroczny sekret związany z butelką? - zapytał Rafał.
- Wiesz, mogę ci powiedzieć. To baaaardzo śmieszna historia.
- Powiedz! - rzekł Fabian.
- Krzychu mogę? Krzychu mogę powiedzieć? Krzychu mogę powiedzieć im? Krzychu mogę powiedzieć im jak siedzimy sobie tutaj? Wszyscy razem? Na moim łóżku? Całą prawdę o tobie?
- Luiza, co ty. Znowu. Co ty znowu brałaś? Żelki z biedronki? Wiesz że ci nie wolno. A dobrze wiesz że ci nie wolno!
- Ale.... Ale.... Ale ja nic..... Ale ja nic nie powiedziałam, ze byłam dziś w gabinecie u doktooooora!
- Dobra ziom, możesz powiedzieć, a ja się ulatniam, by nie oberwać od razu głupimi komentarzami. Bawcie się dobrze dzieci.
- Pa pa Papo Smerfie!
- Żegnajcie! Idę się zabić.
- Nie rób sobie nic! Nie przetnij się nożem! Nie tnij się żyletką, bo będzie źle.
- Idę oglądać Koziołka Matołka. Mam teraz na niego taką fazę, że nie wiem!
- No mów. - ponaglił Winiar.
- A, no to tak...  kiedyś, jak Iwona i Krzysiek przyjechali do mnie, to no to tak normalnie się zapowiadało, nie pogaduchy, ale nagle Krzysiek zabłysnął swoją inteligencją, żeby urządzić sobie party hard. No to spoko, były jakieś promile, to było party. Wymyśliliśmy, żeby zagrać w butelkę.   Po jakiś 2-3 godzinach chłopcy byli kompletnie pijani w trzy dupy, ale ja i Iwona nie zwracaliśmy na to uwagi, my byłyśmy trzeźwe, cały czas gadałyśmy, ale nagle coś nam zaczęło nie pasować. Bo było bardzo cicho. No to spoko, poszłyśmy poszukać chłopaków, ale nigdzie ich nie było. No to wyszłyśmy na klatkę, żeby obczaić czy tam ich czasem nie wywiało. Ale tam też ich nie było. Okej, nie ma co się denerwować, wyszłyśmy przed blok i tam ich w końcu zobaczyłyśmy. Obaj stali na ławce i wrzeszczeli "Oddawaj 20 miliardów Tusk!!!!" Poszłyśmy po nich, ale oni chcieli skoczyć z ławki, i powiedzieli, żeby machnąć chusteczką, tak jak się macha flagą na skokach narciarskich. Ale nie miałyśmy nic takiego, i zanim zdążyłyśmy powiedzieć im, żeby nie skakali, tylko normalnie zeszli jak cywilizowani ludzie, to oni i tak skoczyli z pół metrowej ławki. No ale oczywiście, nie wylądowali na dwóch nogach, tylko leżeli na chodniku. Jak się podnieśli, to Fabian powiedział, że jego skok był najlepszy i powiedział, że od dzisiaj będzie Adamem Małyszem. Przypomniałam mu, że Małysz już nie skacze, a on mi odpowiedział że jak Małysz nie skacze, to od dziś szafa będzie wiewiórką. W ogóle nie miało to sensu, ale dobra. Wróciliśmy do mieszkania i chciałyśmy położyć chłopaków spać, żeby już nigdzie nie wyszli, ale oni od razu powiedzieli, ze nie są zmęczeni, i że mogą nawet blok przestawić w inne miejsce. Już chcieli wyjść, ale mądra ja zamknęłam drzwi na klucz. A oni że byli pijani, i nic nie ogarniali, to nie wiedzieli co się stało z drzwiami. Potem przeszli mnie przeprosić że zepsuli mi drzwi, i że mogą zapłacić za odszkodowanie. Jak chciałam im powiedzieć, że po prostu drzwi są zamknięte, to oni już spali na podłodze. Po pięciu minutach się obudzili i zaczęli się tak dziwnie rozglądać po salonie. My nie wiemy co się im dzieje, a oni nagle zaczęli biegać po całym domu, i krzyczeli że ich wikingowie chcą przejechać autobusem. Normalnie jak widzi się ich pijanych to się chce przywalić  takiego faceplama że się przebije przez głowę. No a rano to wiadomo, kac morderca nie ma serca, w ogóle się nie ruszali z podłogi. Jak kac im trochę minął, i jak Igła był już w miarę trzeźwy, to jak zobaczył tą butelkę którą graliśmy, to tak zaczął wrzeszczeć, że już nigdy w nią nie będzie grał. Jednym słowem, nigdy nie dopuszczać Igły i Dżagi do alkoholu, bo jak są pijani to się zamieniają w  Downów. - zakończyłam swą opowieść. Wszyscy leżeli i się śmiali.
- Jak mogłaś powiedzieć, mi wtedy że Adam Małysz już nie skacze? - powiedział Fabian.
- Bo. On. Nie. Skacze. - odpowiedziałam.
- Boże, oni tak na serio udawali że skaczą ze skoczni? - zapytał rozwalony tą historią Winiar.
- No. To było takie dziwne.
- Urządzamy wieczór sucharów? - wyskoczył Kłos.
- Taaa, bo jak suchary to tylko u Karola. Więc, to ty opowiadaj suchary.
- Nie znam za dużo.....
- Dawaj, dawaj, może się najem. - powiedział Wlazły.



.................................................
Jezu, jak ja to długo pisałam! :( Nie jestem zadowolona z efektu końcowego.
Bardzo się cieszę, że nasi Polscy szczypiorniści zdobyli brązowy medal <3  To jest coś pięknego. :)
Pozdrawiam :***

6 komentarzy:

  1. Ja nie wiem co oni biorą, ale proponuję brać połowę albo zmienić dilera :P Porąbani są wszyscy razem wzięci i każdy z osobna ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. "- Nie wiem czy wiesz, ale kiedyś, jak oglądałaś jakiś horror, to ja wszedłem do twojego pokoju, i akurat jak była jakaś straszna scena, to ty zaczęłaś krzyczeć, a ja cię pociągnąłem za sznureczki od bluzy, a ty zaczęłaś bardziej się drzeć, i kopać nogami, rękami, jakbyś była upośledzona jakaś."
    Jakie to słodkie xdd

    Boże, walka na jajka xdd Ci to mają pomysły... xdd
    Igła dostał w jajeczka? Ojeeeju. :D

    Jezus Maria, Zator, lecz się na nogi, bo na łeb za późno. xDDD
    Jezu, Pitusiowi będą się śniły koszmary. :( Przykro mi, nie ululam.

    O maaamo, historia z Igłą i Fabianem po alkoholu :D :D :D Tylko oni brali w tym udział, czy ktoś jeszcze? :D

    Pozdrawiam. :*
    Zapraszam do mnie na rozdział XVII. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masakra !!!! Jeszcze nie podniosłam się z ziemi ze śmiechu!
    Zator mistrz wiary we wszystko co mu się opowie ;) i tak go kocham*.*
    A igle siosta mogła krocze oszczędzić ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Walka na jajka XD trzeba będzie kiedyś wykorzystać ten pomysł w realu, a co!
    Zati jest jakiś niedorozwinięty serio, czy co? XD
    Biedny Pit, będzie jeszcze bardziej Cichy od tych koszmarów!
    Igła i Fabian + alkohol to chyba złe połączenie? XD
    Czekam na "Suchary a'la Kłos" w następnym rozdziale :D
    Zapraszam tu -----> never-ever--give-up.blogspot.com na nowy ;)
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń