czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 26

Następnie był trening, lecz ja mam wolne, ponieważ dopiero po południu będę mieć sesje, więc będę ich pudrować moim pudrem. Ta,czasami trzeba.
Na chlebie rozmaaaże, brokuły na paaaarze....
Nie wiem co to miało znaczyć, a nie jednak wiem, przecież sens jest prosty, na chlebie można rozmazać brokuły na parze. Ale to chyba tutaj nie psuje. No cóż, próbowałam być śmieszna, jednak nie umiem, przepraszam. Wolny czas spędziłam na czytaniu książki. Miałam w sumie plan się przejść, ale jak na złość się musiało rozpadać. A takie ładne słońce było rano. Ja to mam szczęście, nie ma co. Zati też by się na pewno wkurzył. No ale też i Laura zadzwoniła, więc nie musiałam tak w ciszy siedzieć. Żegnałyśmy się chyba z cztery razy, ale gdy jedna powiedziała: "No dobra, to ja już będę kończyć"  to znów druga zaczynała jakiś temat, i plotkowałyśmy o wszystkich 3 godziny. W końcu się pożegnałyśmy a ja zabrałam statyw, lampy oraz aparat i udałam się do hali. Dodatkowo wzięłam puder, żeby ich pokryć minimalną tapetą.
- Hejo! - krzyknął za mną Iguana Ignaczak, który w towarzystwie Zatiego oraz Pita.
- Hejo. - odpowiedziałam.
- Daj to ci pomogę. - zaoferowali wszyscy na raz.
- Poradzę sobie, dziękuję.
- A chciałem być gantalmenem. - powiedział tak ja się pisze Igła.
- Mówi się dżentelmenem. - poprawiłam go. No od tego też tu jestem.
- Nie musisz mnie ciągle poprawiać.
- Ale ja chce.
- O Jezu. - wywrócił oczami.
- Plylylylylylylylylyl! - przed oczami przebiegł nam Fabian na plecach Rafała.
- Boże.... Życie mi przeleciało prze oczami. - powiedziałam.
- Ale żem się lęknął. - powiedział Cysiu trzymając się za serducho.
- Co to miało być?
- Najebali się znowu to świrują. - wyjaśniłam.
- Taka ładna dziewczyna, a tak brzydko mówi. - Krzysiek walnął tekstem jak staruszka na przystanku autobusowym.
- No po prostu jak jakaś babcia z przystanku.
- Kobiety nie powinny przeklinać.
- A Faceci nie powinni chodzić w skarpetkach i sandałach a i tak tego nie zmienisz. No co poradzisz, co poradzisz, i się wszyscy śmieją z tych panów Andrzejów, co chodzą w skarpetach i sadłach.
Ale żem ich zgasiła. Hue hue.
Dotarliśmy w końcu do hali. Chłopaki poszli się przebrać, a ja weszłam do środka. Minęło z 5 minut, 10....... 11......15.......20..... A ich nadal nie ma. Co oni się tam malują? Sztab także się niecierpliwił, i w końcu trener Antiga poprosił mnie, abym poszła zobaczyć czemu nie przychodzą. Wstałam więc z krzesła i poszłam pod ich szatnię. Zapukałam i gdy usłyszałam "kto tam?" weszłam. Wszyscy byli zbici w grupkę na środku szatni i gadali.
- Co wy tutaj robicie? - zapytałam - Co to za kółko różańcowe, już raz, raz na salę.
- Hy! - Igła podskoczył.
- Co wy tu jeszcze robicie? - powtórzyłam pytanie.
- No bo....... Em....... No ten.................
- No to sobie chyba usiądę, bo widzę że długo będziecie się zastanawiać co mi wyjaśniać, i czemu. - usiadłam na ławce, a oni ustawili się w szeregu. Tylko jakoś Zatorskiego nie było.
- Bartek ty powiedz. - szepnął najciszej jak tylko mógł Ignaczak.
- Dlaczego ja, ty nie możesz?
- Dobra, Piotrek, no to ty powiedz.
- Dlaczego, Winiar nie może?
- Okej, Michał, ty powiedz, w końcu jesteś kapitanem.
- Ale ja nie, ja się wstydzę.
- Łukasz, pliiiis?
- Nie, niech Kubiak powie.
- Co? A nie może Fabian?
- Wydaje wam się, że was nie słyszę? - zapytałam. - Już przestańcie zachowywać się jak dzieci, tylko powiedźcie, jak coś zmalowaliście.
- No dobra. - bąknął Igła. - No bo mieliśmy jeszcze trochę czasu no i jak to zwykle robimy, jak się już wszyscy przebiorą, to gramy w debilianki. No, to znaczy że stajemy w kółku, i do środka dajemy osobę która jest debilem, i najczęściej jest to Zatorski, no i gra polega na tym, że każda osoba popycha Zatiego do osoby która jest obok, no i tak to krąży, ale tym razem Paweł się potknął o swoje nogi, no i  gościu wylądował na szafkach. I tak jakby rozwalił sobie mordę. - wszyscy zwiesili głowy.
- No i gdzie on teraz jest? - zapytałam zaniepokojona.
- Przemywa się wodą w łazience. - poszliśmy zobaczyć jak wygląda libero. - O Jezus....- powiedziałam tylko jak go ujrzałam. - Gdzie cię boli?
- No nos sobie chyba rozwaliłem....
- Dobra, idziemy do lekarza.
- Zwariowałaś? Zabiją nas wszystkich!
- Chłopaczy!! Dżdie wy jeszteście? - rozbrzmiał głos Antigi, po czym zza drzwi prowadzących do łazienki wyłoniła się jego głowa, a później i całe ciało. - Czo szje ształo?
- No bo widzi trener, nos Pawła tak jakby dostał kręgosłupa i za bardzo się wygiął.  - nie zamierzałam już na nich wrzucać, bo wiem jak się czują. Ile razy to już spowodowałam jakiś drobny wypadek? No właśnie, dużo.
- O Boże.... - trener złapał się za głowę, po czym wziął Zatorskiego i zaprowadził go na salę, gdzie był także i Jan Sokal. A my ruszyliśmy za nimi. No i okazało się, że Zati złamał nos. No cóż, no bywa. W końcu gdy już Pawła ogarnęliśmy to zrobiłam tylko zdjęcia samych zawodników z bliska, każdego osobno, oprócz poszkodowanego libero, no bo nie wyglądał zbyt dobrze.
Gdy skończyłam podziękowałam za sesje i złożyłam sprzęt. Chłopaki poszli się przebrać, no. No i tyle. Wróciłam do siebie i wyciągnęłam paczkę pistacji. Kocham pistacje i nic tego nie zmieni. Nawet apokalipsa zombie. No i co, zaczęłam wpieprzać, tak, no bo co mam robić z pistacjami, przytulać się do nich? W sumie czemu nie. Przytuliłam paczkę do policzka i zaczęłam miziać palcem po saszetce.
- Boooże, co ja robię? - zapytałam sama siebie. - Jaka ja głupia czasem jestem.  - strzeliłam sobie facepleam'a. Taak, tylko, że chyba zapomniałam że mam okulary, i strzeliłam sobie prosto w nie.
- O kurwa..... - przeważnie jak sobie strzelam twarzodłonia, to sobie bije w czoło, czyli takie czołodłoń. Chyba po robieniu zdjęć mam taki ciemny mózg.
- Hejo. - nasza ekipa Sztos weszła do pokoju w którym się znajdowałam. - Co tak trzesz te oczy?
- Uderzyłam się okularami. - wyjaśniłam.
- Jakim cudem?
- Boskim.
- Hm?
- Nic.
- Co robimy? - zadał pospolite pytanie Igła.
- Nie wiem, ty wymyśl.
- Znowu ja?
- A czemu nie ty? - zapytałam.
- No bo.... ja już wymyślałem chyba ze sto razy.
- To dociągniesz jeszcze do 101, i będziesz dalej wymyślał co będziemy robić.
- Ej! To nie będzie sprawiedliwe.
- No co poradzisz. Życie. Fabian zostaw. - powiedziałam do Dżagi gdy ukradkiem jego ręka sięgała po moją lustrzankę.
- Oooooooooooooooooooooooooo.......
- Masz pistacje???? - zapytał Krzysiu pacząc na nie jak pedofil na dzieci, oraz zacierając ręce.
- Igła, mówiłam ci, nie możesz jeść pistacji, bo wtedy stajesz się dziwny, jesteś od nich uzależniony.
- No proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, tylko jedną. - złożył ręce do modlitwy.
Halo, Boże czy ty to widzisz? Ześlij temu biednemu człowiekowi jedną pistację, ponieważ jestem wredną szynką, i mu nie dam.
- Tyyyy łobuzie jeden tyyyyy!
- Co?
- Jam jest Żdzisłaf! Miałaś dzielić się wszystkim co masz, a ty nadal jesteś wredną szynką! Masz mu dać jedną pistację.
- On też jest chamski, i jakoś się ze mną nie dzieli!
- Nie kłam!
- Nie kłamię!
- Właśnie że kłamiesz!
- Chryste, czy ja mówię sama do siebie w myślach?
- Ty to mówisz na głos ty tępa pało ty.
- Czy ja coś powiedziałam na głos? - zapytałam siatkarzy.
- Oprócz tego, że powiedziałaś Igle, że nie dasz mu pistacji, to nie.
- Aha. No dobra masz, i spadaj. - rzuciłam w niego jedzeniem.
- Jest! - ucieszył się. Och, jak miło to widzieć.
- No Kabanos, no co ty robisz?! - powiedziałam gdy zobaczyłam, że ten debil, ogląda moje zdjęcia na aparacie. Rozumiecie? Zdjęcia. O je ogląda. On na nie paczy. On tak nie może.
- Kabanos. - zaczęli się śmiać wszyscy oczywiście. No bo co mieli robić.
- Oj no co? Tak mi się kiedyś zrymowało Fabianos-Kabanos, no i tak mi już zostało. - wytłumaczyłam ciemnym mózgom czemu tak jest.
- To ja jestem ciekawy jakie przezwiska masz dla innych. - powiedział Kłos.
- Albo te twoje stare przezwiska ze szkoły..... - rzekł Igła.
- Powiedz, powiedz, przezwiska ze szkoły są zawsze takie śmieszne! - podjarał się Nowakowski.
- Jak je powiesz, to przyjdę do ciebie w nocy, z piłą mechaniczną pokroję cię w kostki i dorzucę do rosołu którego nazwę "Krzyśkówka" - uśmiechnęłam się do niego.
- Nie zrobisz tego, prawda? - zapytał z nadzieją.
- No nie no, przecież mordercą nie jestem, ale zemszczę się.
- No i jestem tak w dupie trochę. Bo ja jej się boję, ale.... Jak sobie przypominam te przezwiska to aż mi się płakać chce ze śmiechu.
- To zróbmy tak, my powiemy swoje jak ktoś miał, a potem ty powiesz. - zaproponował Kłos.
- No....... Ale wy najpierw.
- Ehhhhh, no dooobra, to kto chce zacząć?


..................................................
Hi, hello my friends!
Dziś znowu się pojawiam, z rozdziałkiem dla Was, no no i co. No i nic.
Ostatnio założyłam Aska, bo po protu chciałam. No. Jakby ktoś miał jakie pytanie, to tam Was właśnie odsyłam, i wymyśliłam taki myk, żeby było trochę fajniej, niż tylko takie pytanka, to będę tam wstawiać fragment "przedpremierowego" rozdziału który będziecie mogły sobie czytać. Jeżeli chciałybyście takie cuś, to możecie pisać.
Ask.fm - http://ask.fm/entengram
Pozdrawiam i do następnego ;**

niedziela, 23 sierpnia 2015

Top 10

Gdy pod przedostatnim rozdziałem Marcyśka napisała komentarz, w którym była zawarta informacja, iż zostałam nominowana do "Top 10" moja mina wyrażała takie "Say whaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaat?"
Także byłam zdziwiona, bo nie wiedziałam co to w ogóle jest, co to, jakieś powołanie do tap madl?
No ale dobra.
W każdym razie bardzo Ci dziękuję, że mnie nominowałaś, chociaż tak jak mówię, nie spodziewałam się, że akurat moje opowiadanie jest u Ciebie na takim top 10, i że je tak bardzo lubisz.
Od razu mówię, nie umiem, nie umie, nie umiem, opisywać jakiś opowiadań, próbowałam jakoś na kartce sobie wymyślić, jak bym mogła opisać każde z 10, ale raczej nic mi się udało. (Skrzywiona minka)
Chciałabym jeszcze zaznaczyć, że kolejność nie ma znaczenia, numerki pisałam, żeby jakoś to wyglądało po ludzku, więc proszę się nie obrażać. :)
Wiec, co? Zaczynamy :)

1. http://la-parodie-infructueuse.blogspot.com
Cała Reprezentacja Polski w piłce siatkowej mężczyzn, oraz Anna Mucha i Kamila Falęcka.
Jak mogę opisać to opowiadanie? Każdy rozdział jest zajebiaszczy, tylko uwaga! Bo muszę to zapowiedzieć, ponieważ nie ma tego w regulaminie czytania tego bloga. Konieczne jest nie pić niczego w trakcie czytania. Dlaczego? Czytając różne wywody Pawła Zatorskiego, wasza klawiatura lub ekran telefonu może ucierpieć. Nie polecam. Próbowałam. Innymi mówiąc, ten blog to po prostu sikacz śmiechawy, i serdecznie Wam wszystkim go polecam, jeżeli macie zły humor, przeczytajcie chodź jeden rozdział.


2. http://you-in-my-heart.blogspot.com
Opowiadanie dopiero się rozkręca, ale czytając pozostałą twórczość tej osóbki, wiem, że nudnawo nie będzie. Opowiadanie opowiada.... (taa, opowiadanie opowiada, wiesz Mamba, masło maślane )
Blog opowiada o Nadii, która razem z rodzicami prowadzi pensjonat, do którego pewnego pięknego dnia przyjeżdżają siatkarze. No i co dalej? Sami się dowiedźcie. Co Wy myśleliście, że Wam będę opowiadać wszystko? xD W każdym razie, polecam.


3. http://jestem-mysle-moge-wszystko.blogspot.com
Blog opowiada o Amelce, wujku Krzyśku Ignaczaku oraz przyjaciółce Melki, Lenie. Amelka wraz z Leną wybierają się do Spały na pięć dni aby odwiedzić wujka Melki. A co wynika z tych odwiedzin? Dużo śmiechu, zabawy, dużo śmiesznych akcji, i innych ciekawych dialogów, czy też ripost. Blog, zasługuje na więcej wyświetleń, oraz komentarzy.


4. http://bieg-po-szczescie.blogspot.com
Dopiero się zaczyna, więc nie mogę za dużo tutaj powiedzieć.
W głównych rolach występują (normalnie jak reklama filmowa xD) Pola jej przyjaciel Kłos Karol, oraz Srecko Lisinac. Co z tego może wyniknąć? Musicie przeczytać, żeby się dowiedzieć. :)


5. http://we-will-be-the-champions.blogspot.com
Opowieść jest o Reprezentacji Polski w piłce siatkowej,  Ani, specjalistce od PR, Ninie, tak zwanej "pani jadłospis", Nat, która zajmuje się różnymi sprawami organizacyjnymi, oraz Paulinie fizjoterapeutce. Co z tego wychodzi? Na pewno dużo śmiechu :) Przeczytajcie, nie będziecie żałować.


6. http://young-wolves.blogspot.com
"Młode Wilki" to blog w ogóle nie związany z siatkówką, choć występują w nim nazwiska z nią związane. Głównym bohaterem jest Matt Anderson. Jego pasją są wyścigi na motorze, i ogólnie motoryzacja. Pracuje w dużej firmie, i daje propozycje pracowanie tam młodszej siostrze swojego przyjaciela.


7. http://pomyslomnieczasem.blogspot.com
Michalina właśnie urodziła małą Alicję. Ojcem jest Andrzej, jednak nie wiedział tego do tej pory. Jak się dowiedział? W bardzo nietypowy sposób. Polecam, blog bardzo lekko się czyta, i jest przyjemny.


8. http://ciesz-sie-kazda-chwila.blogspot.com
Aleksandra jest fryzjerką. Pewnego dnia spotyka Grześka Kosoka. Po pewnym czasie zostają parą, i wyjeżdżają nad morze. I tam przede wszystkim wszystko zaczęło się komplikować. Co się stało z Grześkiem, czy zrywa z Olą? Przeczytajcie, to się dowiecie :)


9. http://i-am-just-ordinary-girl.blogspot.com
Emilka jest zwykłą nastolatką która mierzy się z problemem nadwagi, przez co jest bardzo często obiektem drwin i śmiechów ze strony rówieśników. Lecz pewnego dnia spotyka Wojtka. Czy to on pomoże jej zaakceptować się taka jaka jest? Niestety blog został zawieszony, lecz mam nadzieję że autorka coś w końcu napisze :)


10. http://nadzieja-matka-glupiuch.blogspot.com
Julka jest zwykłą 23 letnią dziewczyną. Studiuje w Rzeszowie. Jest przyjaciółką Nikolaya. Już od dzieciństwa nie lubiła się z Fabianem. Niko próbuje pogodzić swoich skłócone przyjaciół, lecz na marne. Czy Julce spodobał się Fabian, czy jej się tylko tak wydaje? Dowiecie się gdy przeczytacie ;)

Nominuję:
Abnormal
Elizę Cegielską
Raissę i Lune
naivy
Paulina :*


Zasady:
1.Dziękujesz za nominację.
2. Wybierasz 10 ulubionych historii i krótko ją opisujesz. Możesz podać autora, link itd.
3. Nominujesz kolejne 5 osób.


Yeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeea! Wreszcie napisałam ten post. Uwaga, wyjmujcie wszelakie notesiki lub kalendarzyki, i wpisujcie tą przepiękną datę, którą jest 23.08.2015. O Boże, ile mi to zajęło, to o Boże, czy ty to widzisz.
Pozdrawiam i do następnego ;**
#GoPoland

sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 25

Następnego dnia obudził mnie budzik z mojego telefonu. Przejechałam palcem znaczek "Zzz"czyli drzemka. No, można się domyślić. I dzięki temu, że ludzkość wymyśliła opcję drzemka, miałam 3 minuty spokoju. Uaaaaa, jaki spokój i oaza spokoju.
Pluuuuuuuuum plum, plum, plum,  łaaaaaaaaa, plum, plum pluuuuuuaaaaaaam! - Ach, kocham te dźwięki natury, ten plusk wody z wodospadu.... Ale dzisiaj mnie tak wkurwia...... Więc żeby pozbyć się tegoż oto dźwięku.....  *lekki wkurw Luizy* który budzi mnie dzień w dzień, codziennie przez 365 dni w roku... No czasem 366, ale jak kto woli. Wykluczając może soboty i dni wolne, jakieś święta czy coś, no ale! Ten przeklęty plusk wody spadającego wodospadu, powinien uspokajać, i pomagać zasypiać, a jednak ten dźwięk tak..... wpienia.
- No zamknij się! - warknęłam i zrzuciłam telefon na podłogę. Mój Android jest nie zniszczalny, więc, spoko, spoko, nic mu się nie stanie, spoko, spoko, już przeżył wiele czynników śmierci, pepsi, błoto, lód, upadki z wysokości, więc, no.
Postanowiłam wstać, no bo co miałam zrobić, skoro już nie miałam więcej drzemek. Dlaczego życie jest taki złeeeee?
Byłam strasznie nie wyspana, co było zresztą po mnie widać. Hm, ciekawe czy worki na śmieci pod oczami znikają po paru godzinach? Pytanie na dziś.
Gdy już wyszłam z łazienki odświeżona, pachnąca, i okropnie wyglądająca na twarzy, postanowiłam wyjść z mojej jamy do ludzi. I ich trochę postraszyć przy okazji.
Suchar na dziś. Jak nazywa się firanka posypana solą? Zasłona. Nie śmieszne.
- Hej Nitka. - przywitali się Busz, Dzik i Fabianowsky.
- Hej.
- Meeeeeow. - co to? Kotek? Hyyyyyy! Ktoś ma kota i nic mi o tym nie powiedział?!
- Ej, ktoś ma z was kota?
- No właśnie nie wiem co to było. - powiedział Dzik.
- Halo, kici kici! - zaczęłam nawoływać kota.
- Meeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeow!
- Ej no bez jaj, ktoś ma kota!
- Ej, to chyba z stąd ten kot miałczy. - wskazał na jakieś drzwi Rafał.
- Kogo to pokój?
Zapukaliśmy a gdy drzwi się otworzyły wyjrzał zza nich Zati.
- Tak?
- Masz kota?
- Tak, mam, ale w domu.
- W domu, to ja mam złotego jednorożca. Chodzi mi o to, czy masz kota tutaj.
- W sumie.... to nie wiem.... Muszę poszukać. A na prawdę masz w domu złotego jedmorożca?!
- Meeeeow! - znów usłyszeliśmy odgłos kotka.
Nagle Dżaga wybuchnął śmiechaczem.
- Co ci się dzieje Dżaguń? - zapytał Rafał.
- Jakie debile. Myśleli że to kot.........
- No a co jak nie kot? - spytałam.
- No to ja przecież! Wkręciłem was!
- No Drzyyyyyzga no! Już myślałam że serio ktoś ma kota!
- Ale się dałaś nabrać! Meeeeow!
- Nie no, ale serio brzmisz jak kot. - Dzik pochwalił ten jakże zajebiaszczy talent naszego przyjaciela. No dobra, nie powiem, że serio ma taką umiejętność.
Wsiedliśmy do windy i zaczęliśmy się szturchać. Taką zabawę wymyślili chłopaki. Tak, po prostu się szturchaliśmy ramionami, albo dźgaliśmy się w brzuchy.
- Aaaaaał............... - jęknął Dziku, gdy został znokautowany moim super hero palcem.
- Nie uważacie, że czasem zachowujemy się jak dzieci z przedszkola? - zapytał Fabian.
- No. Może czas to zmienić. - przyznałam.
Zaczęliśmy się śmiać, bo jak by to wtedy to wyglądało? Dajmy przykład sytuacji przy stole.
*Le sytuacja przy stole*
*Piotrek*- Jak się wam dzisiaj spało?
*Igła*- W sumie dobrze. Bardzo się wyspałem.
*Paweł Zatorski* - Ale te brokuły są pyszne.
*Rafał* - No, na prawdę smaczne.
*Fabian* - Jak ty dzisiaj ładnie wyglądasz Luiza.
*Luiza* - O, dziękuję.
*Fabian* - Nie ma za co. *le uśmiech*

No, więc sami widzicie. Jak by to mogło być możliwe, że Fabian powiedziałby mi że ładnie wyglądam?! Taka sytuacja to by był 8 Cud Świata. Czyli piękne. Ale nierealne, bo jest głupi i nie dostrzega, że dobrze że się maluję, bo inaczej by się tak przestraszył, że w nocy nie spałby tylko siedziałby na łóżku skulony i kołysząc się w przód i w tył mówiłby do siebie "To nie było prawdziwe, to nie było prawdziwe, to tylko moja wyobraźnia, to tylko moja wyobraźnia....."

Wysiedliśmy z windy i skierowaliśmy się do stołówki. Oprócz trenerów oraz sztabu jakuś nikogo nie było.  Usiedliśmy na swoich miejscach i wyciągnęliśmy nogi na krzesła innych. Po co się mają krzesła marnować? ( :D xD )
- Ej nał. Ja tu trzymam nogi, weź je. - powiedział Kabanos do mnie.
- Spadaj.
- Niby skąd mam spaść?
- No z krzesła na podłogę, przecież nie na ścianę! Haha. Pooranny suachaaaar!
- Nie. Nie spadnę. - zrobił wieczornego focha Fabiana, i się nie odzywa. Panie Fabianie, nie wiem czy pan widzi, ale zegar oraz słońce siedzące w połowie drogi do południa, świadczy o tym, iż mamy rano, a nie wieczór.
- Ej! To moje krzesło! - powiedział Igłaczak, widząc, iż trzymam nogi na jego krześle.  - Złaź z niego i to w trybie nał!
- No dobra. - ściągnęłam dolne kończyny z krzesła brata.
- No, dziękuję. - zadowolony usiadł na krześle. - A co ty tak dzisiaj brzydko wyglądasz? - zapytał. Już do tego przywykłam, spoko.
- A nie mogę? Mogę.
- Oj no przecież tylko żartuję. - poczochrał mi włosy.
- Ale ty masz dzisiaj brzydko ułożone włosy. - zwróciłam się do niego.
- Oj ty tylko żartujesz, widziałem się w lustrze, wyglądam dobrze. - myślałem, Cysiu że mnie zjechałeś? No proszę cię.
Poczochrałam mu włosy.
- No i co teraz?
- No weź, pół żelu nałożyłem.... - starał się poprawić swoją fryzurę.
- Po co tak dużo nakładasz? - zapytał Dziku.
- No bo mi się czochrają podczas snu, i jak wstaje rano to mam wszystko w inną stronę. - wyjaśnił historię ze swojego życia.
- To chyba Luiza więcej lakieru nawala na włosy niż ty.  - zaśmiał się Fabian.
- Ja nie lakieruję włosów. Kiedyś tylko trochę.
- Troooochę. Jasne.
- No jasne.
- Oczywiście.
- No to jasne że oczywiście.
- Kiedyś jak sobie lakierowała włosy, to stała w łazience przed lustrem, i psikała chyba z 15 minut. Potem tak jechało w łazience że ja pitole.
- Ej, moje lakiery zawsze ładnie pachniały.
- Nie oszukujmy się, jechały strasznie.
- No to może tylko dla ciebie.
- Co tylko dla ciebie? - zapytał Bartek wchodzący do stołówki w towarzystwie Piotrka.
- Dla ciebie nic, dla Piotrka śniadanie. - powiedziałam.
- Ooo.... - powiedział smutny i zwiesił głowę.
- Żartuuuje.
- Nie baw się czyimiś uczuciami! Takich to powinno się wsadzać do więzienia.
- Ooooooooooooooooooooooooooooooooooo...... Będę w więzieniu....
- Żartuuuję, nie bierz wszystkiego na poważnie.
- A ty nie baw się czyimiś uczuciami.
Po śniadaniu wszyscy poszli do siebie, by trochę odpocząć przed treningiem. Ja więc udałam się na obchód po pokojach siatkarzy, by wraz z nimi nic nie robić. Udałam się więc na spacerek po korytarzu i zastanawiałam się które drzwi wybrać. O, skoro nie wiem które, to się przebiegnę po korytarzu i zobaczymy pod którymi stanę. Wiec jak sobie wymyśliłam, także i zaczęłam biegać w tę i we tę. Losowo, losowo, losowo, losoooooowo. I bęc! Byłam pod drzwiami 108, no więc zobaczmy kogo są. Otworzyłam je i zobaczyłam Fabiana który stoi na środku pokoju i..... no. Stoi i tak po prostu stoi. Jakby się zastanawiał kto mu ser wyjada z lodówki. Co? Nie! Nie ten scenariusz, nie ten scenariusz.....
- Co ty tak stoisz? - odezwałam się, a on podskoczył.
- Co, co ty robisz? - zapytał.
- Ja siedzę, w przeciwieństwie do ciebie.
- Co ja tu robię, czemu tak stoję? - pytał jakby dopiero co się obudził. Hyyyy! A może on umie spać na stojąco?!
- No nie wiem, skąd mam to wiedzieć, dopiero przyszłam.
- Cześć. - przywitał się Buszek. - A ty co tak stoisz stary?
- No nie wiem właśnie. Ja to jednak dziwny jestem.
- Ciągle ci to powtarzam. Miło, że wreszcie to zauważyłeś. - uśmiechnął się.
- No.... A po co przyszłaś? - zapytał Fabien.
- Po dokładnie to samo, co wy robicie u mnie.
- Czyli?
- Robię taki obchód po pokojach by razem z wami nic nie robić. - wyjaśniłam tym ciemnym mózgom.
- Po co?
- A wy po co do mnie przychodzicie? No właśnie, po nic. Ja też przychodzę po nic.
- Okej.....
Chłopaki włączyli PlayStation, więc przynajmniej coś będziemy robić. Właśnie mierzyłam się z Buszkiem grając w Fifę.
- No co ty robiiisz? Czemu mi odebrałeś piłkę? To jest czerwona kartka! - zaśmiałam się.
- Co robi twój zawodnik?! Czego on się naćpał? - zapytał gdy zobaczył że jakiś gościu z mojej drużyny zaczął się kręcić.
- Nie wiem, nie znam gościa. - no mnie skurczybyk zagadał, i mi strzelił bramkę. - Buszek.
- Co?
- Co to miało być? Specjalnie mnie zagadałeś. To nie sprawiedliwe.
- Lczyh shie taktyha. - powiedział z rzekomo frahnucuskim akcentem.
- Ej no. Zacięła mi się konsola!! Pomocy!
- Nie kłam, specjalnie chcesz, żebym zaczął niby naprawiać twoją konsolę, a ty wtedy mi strzelisz samobója.
- Czy ty umiesz czytać w myślach? Boję się ciebie.
- Jeeeeeeeest! Wygrałem z tobą!
- No al.....e...... No bo ty mnie ciągle zagadujesz! To jest czerwona kartka, no już na prawdę.
- Wcale że nie-e.
No, no i tak nam minął czas do treningu. Czyli na graniu i mówieniu, że była czerwona kartka. No dobra, tylko ja tak mówiłam, no ale doobra.


................................................
Hejka :)
Przed tym rozdziałem, powinno pojawić się Top10, jednak, ciężko mi jest spiąć dupę, i się wreszcie do tego zabrać, i skończyć to co zaczęłam, chciałabym prosić Was o jakąś motywacje, typu "Jeżeli szybko tego nie dokończysz to już Cie nie lubię" Mi serio takie coś pomaga xD
Ale tak na serio to muszę mieć jeszcze 2-3 maksymalnie i już ostatecznie 4 dni, no cóż, jak jest gorąco, trudniej mi się myśli i pisze, za co bardzo Was przepraszam, ale inaczej nie umiem, W nocy siedzieć nie mogę, ponieważ przez to mam lekkie problemy z oczami i wzrokiem.
Wiec, co. Czytajcie, komentujcie, i do następnego ;**

piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział 24

Wracaliśmy sobie spokojnie do Spały i śpiewaliśmy piosenki. No, to może tylko niektórzy. Bo tak jak na przykład Fabiana wkurzały wszystkie piosenki jakie miałam na telefonie. Przypadek? Nie sądzę.
- But fuck that little mouse cuz I’m an Albatraoz!! - zaczęliśmy wyć w stronę Fabiana który siedział przed nami.
- Przestańcie proooooszę! Jakie to jest wkurwiające! - zatkał sobie uszy.
Po jakiejś godzinie męczenia rozgrywającego tą piosenką, niektórym także się znudziła i zaczęła ich wkurzać.
- Boże Święty, gdzie są moje słuchawki?! Ja tutaj nie wytrzymam! - wrzasnął Karol i zaczął gorączkowo szukać przedmiotu w swojej podręcznej torbie.
- Ej patrzcie, tu można okno otworzyyć!!!! - krzyknął Bartek z miną jakby dokonał jakiegoś odkrycia naukowego.
- No po prostu no Eureka Bartek! - powiedziałam.
- Serio nie wiedziałeś, że da się okna otworzyć? - zapytał Fabian.
- No nie. Wiedziałem, że są okna, ale że się da je otworzyć.... To nie. W ogóle to zawsze się bałem otwierać okna w autokarach, zawsze się jakoś bałem, że komuś łeb urwie.
- Jak będziesz wyciągał łeb, to ci urwie, jak nie, to nie. - wytłumaczył mu Zati.
- Bartek, weź się jebnij tym młotkiem do rozbijana szyb to może ci się złączą znów półkule. - poradził mu Rafał.
- Bartek został zgaszony, Bartek został zgaszoony! - zaśpiewałam.
- Ej patrzcie jaka głupia piosenka! - powiedział Ignaczak który po prostu płakał słuchając tej piosenki. Pokazał nam tą (Coconut) piosenkę.
Raczej wszyscy takie lekkie uśmieszki, Wtf na twarzy, albo kompletny sikacz śmiechu, taki na przykład Fabianowski czy Bartoszeł. Tak, oni i Igłaczak to już totalnie wylew łez.
- Nie wiem co was może śmieszyć. - powiedziałam. No sorry, piosenka która opowiada o orzechu? Serio? Wkurzająca, ale wpada w ucho, muszę jednak przyznać.
- De kokoko nat!!! - po raz kolejny wylewali z siebie śmiech i łzy.
I tak było przez resztę drogi z Wrocławia do Spały.
Gdy dojechaliśmy do Ośrodka była godzina 17 więc Stefan stwierdził, że już nie będzie męczył chłopaków treningiem, i mają wolny czas.
- Jeeeeeeeeeeeeeeeest!!!!! - krzyczał Fabian biegając po holu.
- Co ci jest? Szóstkę w totka trafiłeś? - zapytałam.
- Nie! Wreszcie mam pokój!! Nie będę na ciebie skazany do końca życia! - tak się podjarał że nie wiem.
- Mogłeś się wynieść w każdej chwili.
- No wiem, ale chciałem, żebyś miała kogoś do kłócenia się. - uśmiechnął się.
- Ooooooooooooooooooooooooo......
- Ale i tak będę u ciebie siedział i się nudził. - wyszczerzył się.
- Aha. - popatrzyliśmy na windę a później na siebie i pobiegliśmy aby wpakować się do windy.
- Spierdzielaj, ja chcę być pierwsza! - powiedziałam pchając się do windy, tak, abym to ja pierwsza do niej weszła.
- Ty spierdzielaj, nie musisz być pierwsza!
- To jeżeli ty nie chcesz być pierwszy, to po co się ryjesz?
- A ty po co si ryjesz?
- Eeeeeeehhhhh! - wepchnęłam się pierwsza. Ha! Sukces! - No i co panie Dżaga?
- Jajco. - rzekł obrażony.
- Nie obraaaaażaaaaaj się na mnieeeeeeee! - powiedziałam płaczliwym głosem.
- Spadaj.  - prychnął obrażony.
- Pfff. - tak? To tak.
Jechaliśmy sobie spokojnie w ciszy, aż tu nagle zachciało mi się Fabianka po wkurzać.
- But fuck that little mouse cuz I’m an Albatraoz
I'm an, a, a, a, I'm an, a, a..
I'm an, a, a,
I'm an Albatraoz
so...
I'm an, a, a, a, I'm an, a, a..
I'm an, a, a,
I'm an Albatraoz
- Zamknij się!
No ale cóż, jak wkurzać, to już na poważnie.
- Młe hłe hłe! - jęknął.
- Wreszcie ziemia! Znaczy podłoga! Znaczy......  - zaciął się Fabina.
- No i widzisz, jak nie umiesz mówić, to po co mówisz?
- Podobno jesteś na mnie obrażona, z tego co widziałem.
- No ja też myślałam, że jesteś na mnie obrażony, no ale się odzywasz do mnie.
- No ty teraz też się odzywasz.
- Jak? - chciałam mu zrobić już totalną wodę z mózgu.
- Co? - zapytał zbity z tropu.
- Jak? - w sumie mogę się z nim też i podroczyć.
- Ale co jak?
- No jak?
- Nie rozumiem.
Zaczęłam się śmiać.
- O ja cie pierdoleeeee, znowu mi chciałaś olej z mózgu zrobić?
- Myślałam o wodzie, ale olej też może być.
- Czasem cię nie rozumiem ziomek. - poszedł w swoją stronę, a ja w swoją.
Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Ah, jak teraz będzie się miło budzić każdego ranka z myślą że w łóżku po drugiej stronie pokoju nie ma Fabiny. No i w końcu nie będzie mi wył od samego rana pod prysznicem. No, to jest przecież najważniejsze.
Rozpakowałam się i jebłam na swoje łóżko. Ale w sumie.... To oba są moje. Hue hue hue.
- Siemka. - powiedzieli wszyscy.
- Co wy życia nie macie, że tak tu ciągle przyłazicie? - zapytałam.
- No bo nie mieliśmy co robić. A ty jesteś taką deską ratunku. - wytłumaczył Igła.
- Aha? Wiesz, że ranisz?
- Oj no się nie załamuj.
- Funky town!!! - wybuchnął nagle Fabian który razem z Rafałem zalewali się tą piosenką.  -  I talk about it, talk about it, talk about it, talk about it. Talk about, talk about, talk about movin!! - oprócz zdolności śpiewaków zabłysnęli także i talentem tanecznym. Ależ oni są zdolni.
- Shreeeeeeeeek!!! - wyszczerzyłam się.

Następnie była pora kolacji.
Wszyscy wyszli i pobiegliśmy do windy żeby się do niej wepchać.
- No, co?! Znowu ja muszę iść schodami? - zapytał Fabian. - To nie sprawiedliwe!
- No trudno, to paaa! - Igła chciał wcisnął guzik ale Faianowski pacnął go w rękę.
- Fabien, co ty robisz? Wiesz ile prądu się czerpie? Magda Piorunek nie dostarcza prądu za darmo. - powiedziałam.
- Chohoho?! - zaczął rechotać Fabian.
- Magda worek, dostawca zimnoków. - powiedział już wylewający łzy Rafael.
- Śmiejesz się jak kuń. - rzekłam śmiechaczem do niego.
Tacy my jesteśmy ślepi, że nas wypchnęli z windy i musimy znów zasuwać schodami z Fabiankiem.
- Magda wpierdol to ciastko.
- Dobra, chodźcie wy jełopy jedne. - powiedział Dżaguś.
Tak więc ruszyliśmy w stronę schodów dalej rechocząc z Magdy Gessler. No nie no, ale ja ją bardzo lubię.
- Magda Gejzer.
- Ma..... Ma gda Gezjzer! Yyyyhhh ahahaha!! - tak, tak właśnie śmieje się Rafał. Takie jedno yyyyhhhh ahahahahaha!
- Magda Wrestler ra....rasowy na... ahahahhhaha napastnik.
Gdy zeszliśmy wreszcie ze schodów i zjawiliśmy się na stołówce musieliśmy się podtrzymywać Fabianka żeby nie zaliczyć ziemi.
- A wam co jest? - zapytał Igła jak już zobaczył że mamy kompletną wylewkę śmiechawy.
- Ma..... Magda Gejzer yyyyhhh ahahahahahahahaha!!!
- Mag.... Magda Worek..... Dostawca zie..... ziemnioków yyyh hahahahahahahaha!!!
- Boooooże Święty, ale mnie brzuch boli. - odetchnęłam głęboko.
- Uuugryź szynkę MNIAM MNAIM smaczną szynkę MNIAM MNAIM!!! - zawył Fabian trzymając kanapkę z szynką.
- Co?
- Nie wiem. - uśmiechnął się.  Z tej Fabiny to jednak jest dziwny człowiek...
No nie no, Luiza Amerykę odkryłaś!
Amerykę odkrył Kolumb, esku.
Czy ja się kłócę sama ze sobą?
Nie, to tylko takie rozmowy w głowie. Nie rozmawiasz sama ze sobą.
Kłamiesz!
Nie kłamię!
- Wyglądasz jakbyś się zastanawiała, czy zdążysz jeszcze gdzieś mleko kupić. - powiedział Rafaello które jego teksty wyrażają więcej niż tysiąc słów.
*Le dziki śmiech wszystkich wokół.
- Hahahahaha, z czego się śmiejemy? - zapytał Zatorski.
- Właściwie to z niczego.
- Hahaha, przestańmy.
- Hyhyhyhy, czemuuuu?
- Nie wiem hyhyhyhyhy
- Dobra, stop. - powiedział Krzychu, jednak ja z Fabianosem i Rafałosem dalej rechotaliśmy.
- Co wy robicie?
- Wylewacz śmiechawy na całego. - powiedział Kabanos z miną wyrażającą więcej niż tysiąc słów komputerowym iks de. "XD"
- Dobra, przestańcie się już śmiać, bo ja haha śmieję się z waszego śmiechu. - powiedziałam.
Wzięliśmy kilka wdechów i wydechów i już było okej.
Boże, ile ja dziś się wyśmiałam. Jak mój brzuch mógł to wytrzymać? Mój brzuch jest z stali.
Liza stalowaaaa! Okejki w górę!
- Ej, a zastanawialiście się...... - zaczął Paweł.
- Oł maj gasz, zaczyna się.
- No, to zastanawialiście się kiedyś, jak nasz brzuch wytrzymuje to napinanie podczas śmiechu? Przecież po dłuższym śmiechu to bardzo boli.
- No bo jak się śmiejesz, to głos który wydajesz, nic nie znaczy, więc ten nic nie znaczący odgłos wyżera ci wnętrzności. I po 40 latach śmiania się nie będziesz mieć już wnętrzności. - wytłumaczył Krzysiu.
- No, to tobie już nie dużo zostało, braciszku. - uśmiechnęłam się do niego.
- Młe hue hue!!
- Młeeeeeeeeee! przytuliliśmy się oboje rycząc.
- Ale..... To tak na serio mówicie, czy sobie tylko jaja robicie? - zapytał Zati.
- A czy my coś mówimy na poważnie? - zapytałam.
- Czyli sobie tylko żartowaliście?
- A chciałbyś umrzeć ze śmiechu?
- No..... Pewnie nie.
- No właśnie.
- Aha....
Po kolacji każdy udał się do siebie.
- A może oglądniemy jakiś film? - zapytał Bartuś.
- Nie u mnie! - powiedziałam od razu. Czemu wszytko musimy robić u mnie? Na to pytanie odpowiadają zawsze "No bo u ciebie jest tak faaaaajnie no i zajebiiiiścieeee..."  No dobra, tak mówi tylko Piotrek, no ale jednak..
- Oooooooooo..... No to smutno. Będziemy musieli oglądnąć go u siebie. - westchnęli smutno.
- Żebyście się nie popłakali. - weszłam do swojego pokoju i w sumie nie miałam nic do robienia. Stałam tak z 30 minut i zastanawiałam się co robić. (Tak, wiem, jestem dziwna)
Hej hej hej, pani Luizo, przecież ma pani coś do zrobienia! Skoro oni przyłażą do ciebie, to czemu ty nie możesz zrobić tego samego?
Dobry pomysł, dobry pomysł.
Wyszłam więc ze swojego pokoju i poszłam do Bartusia. Weszłam bez pukania. Oni pukali? Nic raczej nie słyszałam, więc i ja po co mam fatygować moją rękę do gestu pukania. Nacisnęłam klamkę i weszłam do pomieszczenia. Było w nim ciemno jak w dupie murzyna, a jedyne oświetlenie biło od laptopa a na ekranie był jakiś horror. Zauważyłam że film oglądali wszyscy. Fabianek też. *Diabelska myśl* Hehe. nie ja nic nie chcę mu zrobić! Co mnie oskarżasz już? No masz pan/pani dowód? Masz pan/pani dowód? Nie masz dowodu!
Akurat była jakaś straszna scena i wszyscy którzy przeżywali film zaczęli krzyczeć. Oczywiście Fabianek także krzyczał i przytulał się do Buszka który go odpychał. Pociągnęłam więc go za koszulkę a on zaczął piszczeć jak mała dziewczynka. W sumie, to wszyscy piszczeli gdy zobaczyli że nad Fabianem pochyla się jakaś czarna postać.
- Hahahahaha! - zaczęłam się z nich śmiać. - Ale żeście się przestraszyli!
- Zwariowałaś? - zapytał Fabian trzymając się za serce.
- Boże, ja mało zawału nie dostałem! - skarżył się Bartek wachlując się ręką Pita. A Pit wachlował się ręką Bartka.
- Po co zasunęliście rolety? Gdybyście nie zasuwali to byście się nie przestraszyli. -  powiedziałam sit damplując po turecku.
- A gdybyś nie przyszła i nas nie nastraszyła to byśmy się na pewno nie bali. - odparł Fabian.
- Właśnie widziałam jak się "na pewno nie bałeś"
- Co?
- Oj Rafał, proszę chroń mnie przed tym ducheeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeem!
- Hyhyhyhyhyhyyy...............  - zaczął się naśmiewać z ciotowatości Dżagi Rafał ale gdy napotkał się wzrokiem z Fabianowskim od razu mu się odechciało. No sorry, ale morderczych min Fabiana to nawet ja się boję. Weź tu się nie przestrasz takiego człowieka jakby wyciągniętego z grobu, idziesz sobie w środku nocy do łazienki, wychodzisz, a tam widzisz właśnie twarz seryjnego mordercy. No a jak cię już przestraszy na wylew, to się zastanawiasz kto kradnie ci ciągle ser z lodówki. Co? Nie! Nie ten scenariusz Mamba! Nie ten scenariusz! - yyyyyyyy............. Nie śmieszne.
- Ale jednak przyszłaś. - powiedział Igła.
- No jak widać.
- Czyli jednak bardzo za nami tęskniłaś, i musiałaś z nami pobyć. - uśmiechnął się Bartoszeł.
- Oj za tobą Bartek to bardzo, bardzo, bardzo tęskniłam.
- Ooooooooooooooooooooooooo, seriooooo? - przytulił mnie.
- Nie. Przyszłam bo mi się nudziło.
- Młe hue hue................... Czyli zrywasz ze mną?  - zawył Kura.
- Nigdy nie byliśmy razem. Po za tym od dawna już jesteś z Piotrkiem, więc czego się chłopie potrzeba?
- Sam nie wiem...............Sama to powiedziałaś.
- Jezu..... Weźcie tego człowieka ode mnie. Właściwie to co oglądacie?
- Jakiś nie straszny horror.
- No właśnie widziałam jaki nie straszny. - poczochrałam włosy Dżaguni.
- Idę się obrazić. - wstał i wyszedł z pokoju z miną "wieczornego focha Fabiana".
- Pffffff! O wszystko się obraża.
- Powiedziałbym to o tobie.
- Odezwałeś się.
- A ble bleplebelpeleblepe. - wykrzywił mi się.
Ja mu tylko wystawiłam język.
- Niu niu niu niu niu niu niu. Przestańcie się kłócić. - powiedział Kzysiek.
- Pfff..... - pfnęłam śmiechem.
- Ale i tak się idę obrazić. - i wyszedł a ja się załamałam.
- Co się staaaaałoooo? Nie płaaaacz!
- No i co ja mam teraz robić? Z kim mam się teraz kłócić?
- To weź sobie mnie! - wskazał na siebie Krzysiek dwoma kciukami.
- Nie! Idę do niego, niech wie, i pamięta na przyszłość, że mnie się tak nie wystawia.
Wyszłam a przed drzwiami powitała mnie mina rasowego mordercy i połączenia pedofila. No, czyli dla innych po prostu Fabian.
- Aaaaaahahahahaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! - pisnęłam.
- Zgwałcili cie?!
- Nie! Przestraszyłam się jego krzywym twarzom. Tfu, jego krzywej twarzy.
- Jego krzywą twarzą. - wszyscy zaczęli się śmiać z mojej literówki.
No i tak nam zleciał ten czas.


.............................................
Seya!
Wróciłam z wakacji które spędziłam w górach, więc masakra. Pamiątka którą będę mieć zawsze przy sobie, to Czesiek, którego wyrobiłam sobie na łydkach. Przywitaj się Czesiek!
- No, siema, elo.
Także ten.
Do następnego ;*