No i tak se siedzimy i tak se gadamy, i tak w sumie niiiiiic.....
- Ej, to jest najlepszy moment, na mały horrorek. - uśmichnął się Fabian. Proszę pana, ja już chyba sobie pójdę.
- Czyli...............?
- Co masz na myśli mówiąc to? - oj Luiza, ty głupia mendo. Ty już wiesz, co on ma na myśli. Tylko tak sobie wmawiasz, że nie wiesz, i tak sobie tylko mówisz, że on tego nie powie. Sama chemia.
- Outlast, oczywiście.
Spojrzeliśmy na siebie z Buszem, by stwierdzić tylko jedno.
- Pojebany. - śmich.
- No co?
- Serio chcesz w to teraz grać? - zapytałam. Trzeba się upewnić, on jest pojebany.
- No, tak a co? Boisz się?
- Heh, no to znaczy wiesz, bać to się nie boję, ale taka psychiczna gra, może powodować pewien uraz który może spowodować, iż, aż z mojego gardła wydobędzie się niekontrolowany wrzask, a hmmm... nie chciałabym budzić nikogo po nocach. Więc, no wiesz.
- Boisz się i tyle.
- No dobra. Boję się tej gry. Trochę. No i co? Ty też się boisz. No i co?
- Zawsze chciałem to usłyszeć. Moje marzenie się spełniło. - otarł łzę.
- Fabian nie płacz. - pierdolnął w plecy swojego przyjaciela Rafał.
- Ała.
- Fabian, a ty umiesz stać na rękach? - No co? Mój mózg interesuje się teraz praktycznie wszystkim, począwszy od pingwinów, czy te faktycznie mają te kolana, czy też i nie, ale to tylko i wyłącznie przez Rafała, a skończywszy na tym, czy Fabian w młodości był akrobatą w cyrku.
- Jasne, że umiem. Pokazać?
- Pokaż.
To chyba nie był najlepszy pomysł....
- Mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm, Fabian. - goła klata, mhhmhmhm.
Co.
Kurwa?
Podoba
Ci
Się
Klata
Fabiana?
Nie
I
Nie
Pisz
W
Taki
Sposób!
Nie
Bo
Chcę
Żeby
Ten
Rozdział
Wydawał
Się
Dłuższy.
Ha, ha, ha, ha, ha, HA.
Dobra kurwa koniec z tym.
Ale nie, pokazanie przez Fabiana klaty nie nie było tym najlepszym pomysłem. Nie najlepszym pomysłem okazało się to, co było później.
To znaczy tylko dla Fabiana. Bo dla mnie i mojego kumpla było to w sumie przyjemne.
Tylko sobie nic nie wyobrażaj, drogi czytelniku. Nie, nie było nic ten tego.
Tak, wiem doskonale że czekasz na jakąś miłość w tym opowiadaniu, ale spokojnie, nie pośpieszaj mnie.
No ale! Wróćmy do tego nie najlepszego pomysłu w wykonaniu Fabią Drzyzgą.
Ogólnie to te akrobacje wykonywał blisko ściany. No i przy opadaniu tudzież lądowaniu przyjebał nogami w ścianę. No i hukło. Kurwa. Mówię Ci, jak hukło, to ojaciepierole.
- Ołaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaahahaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa...
- Hyhy hihihi haha hihu. - no i co, zaczęliśmy się z niego śmiać, no nie? Bo co mogą zrobić jego najlepsi przyjaciele? Jasne, że mu pomogą, jakby od godziny leżał i nic by nie wskazywało, że obiekt żyje, ale na razie możemy się z niego śmiać.
Tak się przecież podtrzymuje przyjaźń.
- No dobra, wstawaj leszczu. - ja to jestem jednak słaba. Mam niestety za dobre serce.
Pomogłam mu wstać, bo ten debil prawdopodobnie by tak usnął.
A że Rafał jest bez serca, to się dalej śmiał z tego idioty.
Ej, ale w sumie to moja wina. Bo gdybym mu nie powiedziała, żeby pokazał jak stoi na rękach, to by się ta menda nie przewróciła.
Ale z dupnej strony, to on powiedział, że w młodości był małpą w cyrku, i powiedział, że może pokazać, więc to jego wina. Pomogłam mu wstać, to moja została mi wybaczona. Ha.
A Rafał jak się chichrał, tak i się chichra przez czas cały.
- Stary, spokojnie, już po wszystkim. - staraliśmy się go w jakiś sposób uspokoić, ale chyba wpadł w trans.
- On jest pojebany. - stwierdziłam.
- No, kurwa odkrycie na miarę ciebie.
- Hej...
- No cześć.
- Idiota. I to przez duuuuże Jot.
I nagle, O niebiosa! Fafał przestał się śmiać. O kurwa, jak on mógł tak długo się śmiać. Ale ja i tak umiem dłużej. *Le strzepuje pyłek z ramienia*
- Spokojnie, oddychaj, wdech wydech, wdech, wydech, znajdź oazę spokoju. - jakie on ma śłodźiutkie dołeczki na policzkach! Ja też takie mam!
- Jakie śłodźkie dołeczki masz! O puci, puci! O puci, puci. - uuuuuścisk babuni! No co? Was nigdy babcia nie trzepotała za policzki? Mnie też nie, ale widziałam to w wielu kreskówkach.
- Luiza co tak na Rafała lecisz ostatnio. - powiedział z miną "If you know what I mean"
- Ona leci na moje policzki a na twoją klatę.
- Ej, ej, ej, ej, ej, ej, EJ. Kto tak niby powiedział.
- Ja. - *Le parsk śmiechem. - Sama to potwierdziłaś, jak stawał na rękach.
- Luiza rozdarta pomiędzy dwoma. - dlaczego oni się ze mnie śmieją? Smuutna twarz.
- Nie śmiejcie się ze mnie! - właśnie, bo i tak mnie nie dościgniecie, ja już płaczę ze śmiechu!
- Już miłości szukasz? On jest singlem, więc wiesz... Możesz się brać do roboty. - powiedział Fabian. Czy ty sobie żarty stroisz?
- Ty też jesteś singlem.
- Grono singli. - zaczęłam się śmiać.
- Nazywam si Fabian i jestem singlem. - zaczął udawać, że pisze na klawiaturze.
- O ilu jesteś singlem?
- Dwa lata już chyba będzie jak nie miałem foczki żadnej.
- Kuuuuurwa, to tobie trzeba konto na portalu randkowym założyć! - powiedziałam.
- Fabian, dawaj laptopa.
- Alee co to ma być? Ja się nie zgadzam.
- Ty tu do zgadzania nic nie masz, nie możesz umrzeć w samotności, ja cię muszę uratować przez tym! - Rafał śmignął do jego półki i prawie się wyjebał. No, jak to on.
- Jakie są w ogóle portale randkowe? - w sumie to ja też nie wiem.
- Sympatia.pl, eDarling, Przeznaczeni.pl, Stworzenidlasiebie.pl, Mydwoje.pl....
- Fabian, to ty masz chyba konta na tych wszystkich. - zaczęliśmy się z niego nabijać. Oj, biedny Fabian. Wieczny singiel.
- Dobra, wpisuj. Niech będzie ta Sympatia.pl. Jak chcesz się nazywać?
- Nie wiem.
- Musisz wiedzieć.
*Le burza mózgów*
- Fabian Ktoś.
- Dobra, niech będzie.
I zaczęliśmy go rejestrować. Tak się ratuje wiecznego singla. Uczcie się.
Fabian był nam tak bardzo wdzięczny, że aż nie mógł na to patrzeć.
- Okej, teraz trzeba wymyślić opis.
- No to tak jak Fabian przedtem zaczął. Jestem Fabian i jestem singlem.
- Okej. Jestem Fabian i jestem singlem. Co byś chciał jeszcze o sobie powiedzieć?
- Ja was nie znam.
- Okej. To może... Jakie są twoje cechy szczególne?
- Śmieszek, wkurzający, czasem pyskuje, cały czas by się kłócił...
- Nie opisuj mnie, tylko jego. - wtrąciłam.
- Co poradzę, jak jesteście tacy sami?
- Ja nie jetem wkurzająca. Wkurzający jest tylko Fabian, więc to się akurat zgadza. Widzisz? Nie jesteśmy całkiem tacy sami.
- Ty nie jesteś wkurzająca?
- Nie.
- Jesteś.
- Nie, nie jestem.
- Jesteś.
- Nie jestem.
- Jesteś Luiza kurwa mać i mnie nie wkurzaj.
- Nie jestem wkurzająca. - wskazałam na ekran - Przeklina. Dopisuj.
- On jest jeszcze wredna, a ja nie.
- OKEEEEEEEEJ. - co ty wyprawisz, stary? My się dopiero rozkręcamy.
"Jestem Fabian i jestem singlem. Moje cechy szczególne to duże poczucie humoru oraz kultura osobista. Uwielbiam kino, teatr, a także gorące foczki. Kiedyś wymyśliłem rymowankę, która dobrze mnie opisuje. "Ene, due, dwa breloczki, Fabian już namierzył foczki". Jestem świetnym kucharzem, uwielbiam grać w gry i oglądać piłkę nożną, ale lubię też poświęcać czas dla kobiety. Chcę, aby przy mnie czuła się szczęśliwa i bezpieczna." Tak ostatecznie brzmiał opis Fabiana.
Dzwoniłam do piekła, mam zarezerwowane miejsce.
- Ej, ale ciekawe, czy ktoś by do ciebie napisał. - powiedziałam.
- Jesteś chętna? - te, ty to już mnie z nim z swataj.
- Nie.
- A może Luizie założymy konto? Taka biedulka, też samotna. - pogłaskał mnie po włosach.
- Nieeee, wiesz, ja nie potrzebuję, nie trzeba.
- Oj trzeba, trzeba. - nad wyraz jesteś dziś bardzo miły dla mnie.
- Ale na prawdę, ja się dobrze czuję sama ze sobą, nie potrzebuję nowych znajomości.
- Potrzebujesz, potrzebujesz. Jesteś taka samotna, ja to widzę. Z dnia na dzień stajesz się bardziej smutna, bo nie ma kto cię przytulić, dać buziaaaaaczka. - znowu mnie pogłaskał po włosach. - Ale masz rozczochrane włosy. - Aha. Dzięki.
No i co ja miałam powiedzieć? Nawet jakbym zagroziła, że wywiozę ich do lasu i zakopię, to i tak by mi to konto założyli, chociaż Fabian wie, jaką psychopatką jestem, i zapewne bym się nie zawahała ich wywieźć i zakopać.
No ale! Co ja mogę.
A jak brzmiał mój opis? Już go Wam przedstawiam.
"Mam na imię Luiza i jestem singielką. Moje cechy charakterystyczne to wyczuwalny sarkazm. W 99% wszystkie moje żarty są przepełnione sarkazmem. Ale oprócz tego jestem wkurzającym śmieszkiem. Jestem wredna dla większości swoich znajomych, a dla przyjaciół szczególnie. Ale się nie skarżą. Uwielbiam taj-czi, oraz medytacje. Często przed spaniem czytam artykuły o pszczołach zamieszkujących na dalekim wschodzie. Oprócz tego lubię gdy facet ma większe bicki ode mnie, więc każdy się kwalifikuje. Uwielbiam gotować, oglądać mecze przystojnych siatkarzy, szczególnie tych polskich, a także oglądać bezsensowne komedie, oraz filmy grozy. Napisz do mnie, może to właśnie Ciebie wybiorę jako księcia z bajki."
- Chciałabym powiedzieć oszczędnie jedno słowo, ale powiem dwa. Ja. Pierdole.
- Podoba ci się? - Fabian już ryczał ze śmiechu.
- Ale żeście sobie schlebili tych przystojnych siatkarzy.
- No wiemy.
- O, albo to "Oprócz tego lubię gdy facet ma większe bicki ode mnie, więc każdy się kwalifikuje." W sumie prawda. - Przyznaje się, nie mam wcale bicków. Nie mam mięśni. Ale to nie znaczy, że jestem gorsza! Większość kobiet nie potrafi samodzielnie otworzyć słoika. Słoiku. Łotewer.
Ej! Ale tego, jestem miła (czasem) i że mam dobre serce (czasem), to już nie uwzględnili. Pfff.
A poza tym, ja nawet nie wiem co to jest taj-czi! I też nie medytuje. Ale kłamią.
- Nie no... Ale tak nie może być. - powiedziałam.
- Co?
- Przecież my nie możemy zostawić Rafała samego.
- Ale że co? - ty już wiesz co :)
- No bo to tak nie może być, że nawet jakby ktoś by do Fabiana napisał, i do mnie, i byśmy znaleźli miłość naszego życia, to to nie byłoby sprawiedliwe. Bo ty też pomagałeś nam w tworzeniu opisu, więc i my musimy założyć tobie konto.
- Nie, ja na prawdę, to nie będzie niesprawiedliwe, ja sobie jakoś poradzę....
- Tylko tak mówisz. Tak na prawdę do końca życia będziesz rozpaczać, że nikogo sobie nie znajdziesz. A ja i Fabian do końca życia będziemy mieć wyrzuty sumienia, że ci nie pomogliśmy.
- Nie, ja nie potrzebuję....
- Jeżeli my, to i ty.
- Nie no błaaaaagam was.
- Mam na imię Rafał i jestem singlem. - uśmiechnęłam się do niego. Co on sobie myśli? Że jak my założyliśmy konto, to on nie będzie mieć? Single muszą sobie pomagać nawzajem. Jesteśmy do tego zobowiązani, żeby mu pomóc.
Nie no a tak na serio, to kto by nas chciał? Mało jest idiotów na Ziemi? To proszę bardzo, jeszcze troje. Wkurzające śmieszki, sarkastyczni debile,... Oj długo by tu wymieniać. No ale w sumie, ja jestem (czasem) miła, pomocna, pogodna, mam dobre serce,.... Oj długo by tu wymieniać moje zalety...
"Jestem Rafał i jestem singlem. Mam IQ wyższe niż Walduś z Kiepskich, więc to już coś. Jestem zajebistym kucharzem. To znaczy nikt mi tak nigdy nie powiedział, ale ja tak sądzę. Jestem typowym śmieszkiem, i potrafiłbym rozśmieszył prezydenta Obamę na pogrzebie Królowej Elżbiety||. Ale to tak na marginesie. Lubię piłkę nożną i straszne filmy. Napisz do mnie!
Dzwoniłam do piekła, nadal mnie chcą.
- Pojebani jesteście.
- Dzięki, ty też!
...................
I ogólnie taka sytuacja xD Gang singli nam się tu powoli tworzy xD
Jak myślicie, ktoś napisze? Wprawdzie nie miałam planów, żeby ktoś napisał do jednego z tej trójki, no ale jak mi już nożem zagrozicie, to mogę kogoś tutaj wstawić.
Ale mogę wam zdradzić, że za niedługo szykuje się tutaj miłość. OOOOOOj, i to jaka duża. Tylko kogo? No właśnie, to w najbliższych.
Do zoba :)
piątek, 20 maja 2016
wtorek, 10 maja 2016
Rozdział 37
No. No i ten. No, no i ten tego i tamten tamtego.
Zupełnie nie wiem jak zacząć ten rozdział.
Może zacznijmy od następnego dnia z nudnego życia Luizy, który musi być zapisany, bo o to w tym wszystkim chodzi.
Kto wie, może Luiza kiedyś napisze swoją biografię? A do tejże książki będzie potrzebować taką notkę z tego dnia, bo jak ona to zamierza napisać?
"Od małego chodziłam do lasu i przyglądałam się tym fascynującym widokiem niżów, wyżów, dolin i gór. (Chwila zamyślenia) Miałam zryte dzieciństwo. "
No w sumie miałaś.
Ale może przełączmy się na ja.
Więc teraz- wszystko od początku, bo to źle zrobiłam.
No w sumie miałam zryte dzieciństwo. Mam 2 starszego rodzeństwa, więc to myślę że wszytko wyjaśnia. Krzyśkówkę znacie, moją siostrę ani tę, ani tamtę, tylko tę, tę Anitę, myślę że też. Anitka o 5 lat starsza. Krzyśkówka jest ode mnie starszy o......... *Le liczę na palcach* 11 lat? Coś takiego. Musiałabym sprawdzić w Wikipedii. Hahahahahahhahahaaha. Boże, ale on jest już stary. Normalnie dinozaur z zeszłej epoki. To jemu już trzeba miejsce na cmentarzu zajmować, tej. Mszę w kościele załatwić, dół wykopać, przecież on się w końcu zabije. Albo prędzej zrobię to ja, jak mnie będzie wkurzać. W sumie, jakby tak popatrzeć to powinnam dostać 5 lat w zawieszeniu na 3, za liczne groźby.
No dobra, wiem, że na pewno nie tyle, ale prawa nie studiowałam. Nie znam się na tym!
O kurwa. A jak się jeszcze dowiedzą z mojej Wikipedii, że uciekłam z psychiatryka?
O kurwa!! Fabiana też zamkną! Rafała też! Nieeee!!! Nie zamykajcie nas! Ja jestem jeszcze taka młoda! Ja mam dopiero 25 lat, to nie jest dużo, chciałabym sobie jeszcze trochę pożyć, przecież po 30 nie zostanie mi już dużo czasu!
Dobra, dobra, ale zacznijmy od początku, bo oni nawet nie wiedzą, gdzie ja jestem. Za chwilę będą listy gończe pisać, ogłoszenia, na policję, bo im nie powiedziałam gdzie ja jestem, czy może mnie ktoś porwał, czy może jestem w szpitalu gdzieś na Ojomie, czy już może nie żyję, bo tak pierdole, że o jaciepierdole, czy co.
Jest 23:23 i nie śpię.
Boli mnie głowa, i nie mogę spać. Chociaż dookoła wszyscy już posnęli, dyryryrym.
Ta piosenka idealnie określa moje uczucia. To znaczy w sumie tylko początek, bo z tego co wiem, to nie mam jakieś dramy na temat czy mam jej wierzyć, czy nie wierzyć.
Boże, ratuj mnie bo zwariuje. I jest mi do tego bardzo blisko.
Włączyłam na Jutup "Songs in real life" Powiem całkiem zajebioza.
Boże, albo to, jak mnie Krzysiek i Anita mnie zamknęli w piekarniku.
Miałam zryte dzieciństwo, że tak sobie powtórzę.
Albo to jak mnie kiedyś wysmarowali dżemem i nutellą i kazali mi wejść do pralki, żebym się umyła.
Powiem, rodzeństwo wyśmienite.
Ale jestem głodna. Kurde, ale nie powinnam jeść o tej porze.
A chuj z tym i tak nie przytyje.
*Le myszkowanie Luizy w szufladzie na słodycze bez światła*
Kurwa, no przecież mam telefon, mogę sobie poświecić.
Jak to? Nie mam już słodyczy? Ani nic innego? Jak to? Jak to się mogło stać?
No to suprajz.
Hm. Hmmm. Hyhmhymhym. Co by tu zrobić. A może któryś z chłopców nielegalnie ukrywa jakieś słodycze? To by mogło być. Niby taki niewinny, ja nic nie mam, nic nie ukrywam a kto wie, co oni trzymają w tych niepozornych skarpetkach równiutko poukładanych w szafach. Trzeba to sprawdzić.
Dzwonię do Fabiana, co z tego, że go obudzę? Ile razy to on mnie budził? No więc właśnie, robię to sprawiedliwie.
Dyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyń.
Dyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyń.
Dyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyń
Dyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyń.
Dyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyń.
- Co.
- Halo, dupa, dupa gramy.
- Luiza, ty warjacie. Co ty po nocach robisz?
- No nic właśnie. Spać nie mogę, to sobie pomyślałam, zadzwonię i zapytam, czy nie masz może przypadkiem czegoś do jedzenia.
- Ty teraz o tej porze będziesz jadła?
- A co mam zrobić? Ja tu umrę zaraz. Ja bym ci nie odmówiła.
- O Jezu.... Zobaczę czy coś mam.
Dyrzyt!
- Co się stało? - zapytałam. Żeby tylko się ta menda nie połamała.
- Wyjebałem się. Nic mi nie jest.
*Le szur, szur.
- Sułej, mam resztki czekolady, i ciastka.
- Dobra, to wpadam. - i chamskie rozłączenie.
Wychodzę niczym nindża w bieli. Przystawiam się do ściany i śpiewam po cichu "Bad boys" i baletniczym krokiem ruszam przed siebie. Naciskam klamkę, a tu zamknięte! No co to kurde ma być? Otwierej! I to już! Bo powiem Krzyśkowi!
Jok się Fabian zlonkł, od razu otworzył.
- Po chuj zamykasz te drzwi, przecież cię nie zabiję!
- Zamknij mordę.
- Zamknij mordę i smaż. - śmich.
- Kurwa! - pisłam. A czemu?
- Co ci się znowu stało?
- Ja pierdole, zawsze macie tutaj taki burdel?
- Ej, ej ej, EJ. Zależy, o jaki burdel ci chodzi. - uśmiechnął się. Taa, moje sokole oczy to dostrzegły. Hjeea, możecie być ze mnie dumni.
- Wstawaj ty debilu. - chciał mnie podnieść, ale hmm, jego zdaniem jestem już za gruba i za ciężka jak na jego siły. Oczywiście niechcący mnie upuścił.
- Fabian kurwa moja dupa.
- Ja pierdole, jok hukło.
Podniosłam się ale zaczęłam się tak chichroć, że ojaciepierole. Tak na prawdę, to nie wiem z czego, ale cii....
- No i co się tak śmiejesz? Weź bądź cicho, bo się jeszcze ktoś obudzi.
- I będzie wjazd na chatę, to jest napad, i pararara. - wystawiłam dwa fakersy i zaśpiewałam pararara. Ale to już wiecie.
A on w tym czasie już zdążył rzucić we mnie ciastkami. No nie powiem, szybki ten Fabiś. A nie wygląda. Pararara.
- Oooo jak Rafał słodko śpiii. - zaczęłam się rozczulać. Ooooooooooooooooo... - Wygląda jak małe dziecko, takie słodziutkie.
- Jaki masz niecny zamiar w związku z tym? - nie potrzebnie się pytałeś, mój drogi przyjacielu, bikołs ty już dobrze wiesz, co mam na myśli.
Uśmiechnęłam się złowieszczo, a i on uczynił to samo przy tym zacierając ręce.
Stanęliśmy nad nim i zaczęliśmy się zastanawiać jaką torturę możemy mu zadać.
- Duszenie poduszką?
- Hmmm........... A może oblejemy go wodą?
- O! Albo zrzucimy z łóżka. To będzie zajebiste.
- Nie no, jeszcze huknie tak jak ty hukłaś. Tylko że ty głośniej byłaś.
Chwyciłam go za tył szyi i ścisnęłam.
- Ałć, ałć, ałć, he, he, he, dobra, dobra, puść mnie. - żeby się nie zabił. Mogłabym go dłużej przytrzymać. Doceńcie to.
- A może do niego zadzwonimy.
- Po chuj.
- No żeby go obudzić.
- A, no to nie po chuj.
- No widzisz.
- Nie, ja bym jednak użył czegoś mocniejszego.
Uśmiechnęłam się znacząco
- A masz procenty? - sorry, nie ogarniam dzisiejszego światła. Świata.
- Nie debilu. Oblejmy go wodą.
- Ej! Najpierw to daj mi jeść, bo po to tu przyszłam. Ja zaraz zemrę z głodu.
- Dobra, to chodź. O fuckig kurwa! - krzyknął po cichu.
- Co się stało? Co ci jest? - Luiza jak tyś się przejęła. No jak nigdy ci powiem.
- Wyjebałem się o buty. Skąd one się tu wzięły?
- No ale muszę ci powiedzieć Fabian, że tak szczeliło i tak hukło, że ja nie wiem po prostu.
Zaczęliśmy wpierdalać, nie? No bo co mieliśmy zrobić z tymi pychotkami? Zostawić Krzysiowi? Oooo, nie. To by było samobójstwo w biały dzień. Białą noc. Nie ważne.
No i tak se gadamy, i tak se jemy, a tu nagle zawał serca na miejscu.
- Ja pierdole, co to było?
- Jezus Maria, ten debil znowu spadł z łóżka. Co za pojebany pojeb, to nie mogę. - zaczął się wachlować rękami. Fabian! Wachluj się szybciej, bo ty przecież na zawał zejdziesz! Nie możesz odejść! Nie umieraj.
- To on tak zawsze?
- No nie zawsze, ale przeważnie to tak się budzi. Zupełnie jak ty.
- Nieprawda? Nigdy nie spadłam z łóżka? Co ty godosz?
- No nie, w ogóle.
- Fabian, kurwa mać urwał nać, musisz akurat teraz po nocach romansować? - zawał.
- MaryjoŚwiętazkrzyżazdjętaChrystePanieświętychobcowanie!
- Jeeeeeezu! - Fabian widać też już po drugim zawale.
- A co wy tak blisko? - uśmiechnął się. Wyczułam to, przecież ciemnica była taka że ojaciepierdole.
- Jak blisko? Jak tu z 30 cm, pomiędzy nami jest.
- A nawet sobie lampki nie zaświecicie, tylko tak po ciemku....?
- Jak chcesz, to się możesz przyłączyć.
- A chętnie, chętnie. - wstał z łóżka. Wyjebał się trzy razy.
- Zawsze spadasz z łóżka jak śpisz? - zapytałam. No co? Ciekawi mnie to.
- Nie? - tak. - Nigdy nie spadam? - zawsze spadam.
- To piątka, bo ja też. - plask.
- Plemię dałnów spadających z łóżka. - podsumował Fejbi.
- Dałn który śpiewa pod prysznicem, a nie umie.
- Aha. Jestem podwójnym dałnem. Dałn który wyjebał się trzy razy idąc 3 metry. - jes deeeeeejm.
- Hmmmmm................. - hasztak pełne skupienie i patrzanie w okno które było w sumie zasłonięte i było ciemno jak w dupie, bo jakbyśmy zaświecili to było by widać przez drzwi.
Rafał nie odzywał się przez chwilę, więc zostawiliśmy go w spokoju. On jeszcze nie jest sobą. On na pewno jest głodny, pewnie wewnętrznie jest jeszcze gremlinem z reklamy snickersów.
Odezwał się dopiero po 5 minutach.
- Ej, zastanawialiście się kiedyś, dlaczego pingwiny chodzą tak sztywno, co to, one kolan nie mają?
PLASK NASZYCH TWARZOŚNIAN. Lub twarzodłoni.
- O Boże, Rafał, serio?
- No co? - zupełnie nieogarnięta część mózgu.
- Skąd ci się to wzięło nagle?
- No bo się tak zastanawiałem o wszystkim co mnie otacza i....
- Pingwiny cię otaczają?
- O kurwa.............
- Jesteśmy zgubieni.
- No ale w sumie, to się zastanawialiście?
- Hmmm.......... No w sumie to ja nigdy.
- Ja też nie.
- Dziwne stworzenia.
I tak może podsumowujmy te cztery istoty.
..............................
Czaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaść.
Wiem, że mnie długo nie było, bo ponieważ nie chciało mi się pisać. Mówię prosto z mostu, a nie tak jak inni, miałam dużo pracy, miałam dużo w szkole, też mam dużo w szkole, a jednak coś nastrugałam, no i co? Da się. Trzeba tylko wykorzystać wszystkie nie przygotowania, to się uda :)
No wieeeem, ja jestem taka chamska, może inni na serio mają dużo pracy ze szkołą, nie to co ja. Bo ja bloga pisze. Śmich.
Dobra, tyle ja spadam na drzewo.
Zupełnie nie wiem jak zacząć ten rozdział.
Może zacznijmy od następnego dnia z nudnego życia Luizy, który musi być zapisany, bo o to w tym wszystkim chodzi.
Kto wie, może Luiza kiedyś napisze swoją biografię? A do tejże książki będzie potrzebować taką notkę z tego dnia, bo jak ona to zamierza napisać?
"Od małego chodziłam do lasu i przyglądałam się tym fascynującym widokiem niżów, wyżów, dolin i gór. (Chwila zamyślenia) Miałam zryte dzieciństwo. "
No w sumie miałaś.
Ale może przełączmy się na ja.
Więc teraz- wszystko od początku, bo to źle zrobiłam.
No w sumie miałam zryte dzieciństwo. Mam 2 starszego rodzeństwa, więc to myślę że wszytko wyjaśnia. Krzyśkówkę znacie, moją siostrę ani tę, ani tamtę, tylko tę, tę Anitę, myślę że też. Anitka o 5 lat starsza. Krzyśkówka jest ode mnie starszy o......... *Le liczę na palcach* 11 lat? Coś takiego. Musiałabym sprawdzić w Wikipedii. Hahahahahahhahahaaha. Boże, ale on jest już stary. Normalnie dinozaur z zeszłej epoki. To jemu już trzeba miejsce na cmentarzu zajmować, tej. Mszę w kościele załatwić, dół wykopać, przecież on się w końcu zabije. Albo prędzej zrobię to ja, jak mnie będzie wkurzać. W sumie, jakby tak popatrzeć to powinnam dostać 5 lat w zawieszeniu na 3, za liczne groźby.
No dobra, wiem, że na pewno nie tyle, ale prawa nie studiowałam. Nie znam się na tym!
O kurwa. A jak się jeszcze dowiedzą z mojej Wikipedii, że uciekłam z psychiatryka?
O kurwa!! Fabiana też zamkną! Rafała też! Nieeee!!! Nie zamykajcie nas! Ja jestem jeszcze taka młoda! Ja mam dopiero 25 lat, to nie jest dużo, chciałabym sobie jeszcze trochę pożyć, przecież po 30 nie zostanie mi już dużo czasu!
Dobra, dobra, ale zacznijmy od początku, bo oni nawet nie wiedzą, gdzie ja jestem. Za chwilę będą listy gończe pisać, ogłoszenia, na policję, bo im nie powiedziałam gdzie ja jestem, czy może mnie ktoś porwał, czy może jestem w szpitalu gdzieś na Ojomie, czy już może nie żyję, bo tak pierdole, że o jaciepierdole, czy co.
Jest 23:23 i nie śpię.
Boli mnie głowa, i nie mogę spać. Chociaż dookoła wszyscy już posnęli, dyryryrym.
Ta piosenka idealnie określa moje uczucia. To znaczy w sumie tylko początek, bo z tego co wiem, to nie mam jakieś dramy na temat czy mam jej wierzyć, czy nie wierzyć.
Boże, ratuj mnie bo zwariuje. I jest mi do tego bardzo blisko.
Włączyłam na Jutup "Songs in real life" Powiem całkiem zajebioza.
Boże, albo to, jak mnie Krzysiek i Anita mnie zamknęli w piekarniku.
Miałam zryte dzieciństwo, że tak sobie powtórzę.
Albo to jak mnie kiedyś wysmarowali dżemem i nutellą i kazali mi wejść do pralki, żebym się umyła.
Powiem, rodzeństwo wyśmienite.
Ale jestem głodna. Kurde, ale nie powinnam jeść o tej porze.
A chuj z tym i tak nie przytyje.
*Le myszkowanie Luizy w szufladzie na słodycze bez światła*
Kurwa, no przecież mam telefon, mogę sobie poświecić.
Jak to? Nie mam już słodyczy? Ani nic innego? Jak to? Jak to się mogło stać?
No to suprajz.
Hm. Hmmm. Hyhmhymhym. Co by tu zrobić. A może któryś z chłopców nielegalnie ukrywa jakieś słodycze? To by mogło być. Niby taki niewinny, ja nic nie mam, nic nie ukrywam a kto wie, co oni trzymają w tych niepozornych skarpetkach równiutko poukładanych w szafach. Trzeba to sprawdzić.
Dzwonię do Fabiana, co z tego, że go obudzę? Ile razy to on mnie budził? No więc właśnie, robię to sprawiedliwie.
Dyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyń.
Dyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyń.
Dyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyń
Dyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyń.
Dyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyń.
- Co.
- Halo, dupa, dupa gramy.
- Luiza, ty warjacie. Co ty po nocach robisz?
- No nic właśnie. Spać nie mogę, to sobie pomyślałam, zadzwonię i zapytam, czy nie masz może przypadkiem czegoś do jedzenia.
- Ty teraz o tej porze będziesz jadła?
- A co mam zrobić? Ja tu umrę zaraz. Ja bym ci nie odmówiła.
- O Jezu.... Zobaczę czy coś mam.
Dyrzyt!
- Co się stało? - zapytałam. Żeby tylko się ta menda nie połamała.
- Wyjebałem się. Nic mi nie jest.
*Le szur, szur.
- Sułej, mam resztki czekolady, i ciastka.
- Dobra, to wpadam. - i chamskie rozłączenie.
Wychodzę niczym nindża w bieli. Przystawiam się do ściany i śpiewam po cichu "Bad boys" i baletniczym krokiem ruszam przed siebie. Naciskam klamkę, a tu zamknięte! No co to kurde ma być? Otwierej! I to już! Bo powiem Krzyśkowi!
Jok się Fabian zlonkł, od razu otworzył.
- Po chuj zamykasz te drzwi, przecież cię nie zabiję!
- Zamknij mordę.
- Zamknij mordę i smaż. - śmich.
- Kurwa! - pisłam. A czemu?
- Co ci się znowu stało?
- Ja pierdole, zawsze macie tutaj taki burdel?
- Ej, ej ej, EJ. Zależy, o jaki burdel ci chodzi. - uśmiechnął się. Taa, moje sokole oczy to dostrzegły. Hjeea, możecie być ze mnie dumni.
- Wstawaj ty debilu. - chciał mnie podnieść, ale hmm, jego zdaniem jestem już za gruba i za ciężka jak na jego siły. Oczywiście niechcący mnie upuścił.
- Fabian kurwa moja dupa.
- Ja pierdole, jok hukło.
Podniosłam się ale zaczęłam się tak chichroć, że ojaciepierole. Tak na prawdę, to nie wiem z czego, ale cii....
- No i co się tak śmiejesz? Weź bądź cicho, bo się jeszcze ktoś obudzi.
- I będzie wjazd na chatę, to jest napad, i pararara. - wystawiłam dwa fakersy i zaśpiewałam pararara. Ale to już wiecie.
A on w tym czasie już zdążył rzucić we mnie ciastkami. No nie powiem, szybki ten Fabiś. A nie wygląda. Pararara.
- Oooo jak Rafał słodko śpiii. - zaczęłam się rozczulać. Ooooooooooooooooo... - Wygląda jak małe dziecko, takie słodziutkie.
- Jaki masz niecny zamiar w związku z tym? - nie potrzebnie się pytałeś, mój drogi przyjacielu, bikołs ty już dobrze wiesz, co mam na myśli.
Uśmiechnęłam się złowieszczo, a i on uczynił to samo przy tym zacierając ręce.
Stanęliśmy nad nim i zaczęliśmy się zastanawiać jaką torturę możemy mu zadać.
- Duszenie poduszką?
- Hmmm........... A może oblejemy go wodą?
- O! Albo zrzucimy z łóżka. To będzie zajebiste.
- Nie no, jeszcze huknie tak jak ty hukłaś. Tylko że ty głośniej byłaś.
Chwyciłam go za tył szyi i ścisnęłam.
- Ałć, ałć, ałć, he, he, he, dobra, dobra, puść mnie. - żeby się nie zabił. Mogłabym go dłużej przytrzymać. Doceńcie to.
- A może do niego zadzwonimy.
- Po chuj.
- No żeby go obudzić.
- A, no to nie po chuj.
- No widzisz.
- Nie, ja bym jednak użył czegoś mocniejszego.
Uśmiechnęłam się znacząco
- A masz procenty? - sorry, nie ogarniam dzisiejszego światła. Świata.
- Nie debilu. Oblejmy go wodą.
- Ej! Najpierw to daj mi jeść, bo po to tu przyszłam. Ja zaraz zemrę z głodu.
- Dobra, to chodź. O fuckig kurwa! - krzyknął po cichu.
- Co się stało? Co ci jest? - Luiza jak tyś się przejęła. No jak nigdy ci powiem.
- Wyjebałem się o buty. Skąd one się tu wzięły?
- No ale muszę ci powiedzieć Fabian, że tak szczeliło i tak hukło, że ja nie wiem po prostu.
Zaczęliśmy wpierdalać, nie? No bo co mieliśmy zrobić z tymi pychotkami? Zostawić Krzysiowi? Oooo, nie. To by było samobójstwo w biały dzień. Białą noc. Nie ważne.
No i tak se gadamy, i tak se jemy, a tu nagle zawał serca na miejscu.
- Ja pierdole, co to było?
- Jezus Maria, ten debil znowu spadł z łóżka. Co za pojebany pojeb, to nie mogę. - zaczął się wachlować rękami. Fabian! Wachluj się szybciej, bo ty przecież na zawał zejdziesz! Nie możesz odejść! Nie umieraj.
- To on tak zawsze?
- No nie zawsze, ale przeważnie to tak się budzi. Zupełnie jak ty.
- Nieprawda? Nigdy nie spadłam z łóżka? Co ty godosz?
- No nie, w ogóle.
- Fabian, kurwa mać urwał nać, musisz akurat teraz po nocach romansować? - zawał.
- MaryjoŚwiętazkrzyżazdjętaChrystePanieświętychobcowanie!
- Jeeeeeezu! - Fabian widać też już po drugim zawale.
- A co wy tak blisko? - uśmiechnął się. Wyczułam to, przecież ciemnica była taka że ojaciepierdole.
- Jak blisko? Jak tu z 30 cm, pomiędzy nami jest.
- A nawet sobie lampki nie zaświecicie, tylko tak po ciemku....?
- Jak chcesz, to się możesz przyłączyć.
- A chętnie, chętnie. - wstał z łóżka. Wyjebał się trzy razy.
- Zawsze spadasz z łóżka jak śpisz? - zapytałam. No co? Ciekawi mnie to.
- Nie? - tak. - Nigdy nie spadam? - zawsze spadam.
- To piątka, bo ja też. - plask.
- Plemię dałnów spadających z łóżka. - podsumował Fejbi.
- Dałn który śpiewa pod prysznicem, a nie umie.
- Aha. Jestem podwójnym dałnem. Dałn który wyjebał się trzy razy idąc 3 metry. - jes deeeeeejm.
- Hmmmmm................. - hasztak pełne skupienie i patrzanie w okno które było w sumie zasłonięte i było ciemno jak w dupie, bo jakbyśmy zaświecili to było by widać przez drzwi.
Rafał nie odzywał się przez chwilę, więc zostawiliśmy go w spokoju. On jeszcze nie jest sobą. On na pewno jest głodny, pewnie wewnętrznie jest jeszcze gremlinem z reklamy snickersów.
Odezwał się dopiero po 5 minutach.
- Ej, zastanawialiście się kiedyś, dlaczego pingwiny chodzą tak sztywno, co to, one kolan nie mają?
PLASK NASZYCH TWARZOŚNIAN. Lub twarzodłoni.
- O Boże, Rafał, serio?
- No co? - zupełnie nieogarnięta część mózgu.
- Skąd ci się to wzięło nagle?
- No bo się tak zastanawiałem o wszystkim co mnie otacza i....
- Pingwiny cię otaczają?
- O kurwa.............
- Jesteśmy zgubieni.
- No ale w sumie, to się zastanawialiście?
- Hmmm.......... No w sumie to ja nigdy.
- Ja też nie.
- Dziwne stworzenia.
I tak może podsumowujmy te cztery istoty.
..............................
Czaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaść.
Wiem, że mnie długo nie było, bo ponieważ nie chciało mi się pisać. Mówię prosto z mostu, a nie tak jak inni, miałam dużo pracy, miałam dużo w szkole, też mam dużo w szkole, a jednak coś nastrugałam, no i co? Da się. Trzeba tylko wykorzystać wszystkie nie przygotowania, to się uda :)
No wieeeem, ja jestem taka chamska, może inni na serio mają dużo pracy ze szkołą, nie to co ja. Bo ja bloga pisze. Śmich.
Dobra, tyle ja spadam na drzewo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)