Wracaliśmy sobie spokojnie do Spały i śpiewaliśmy piosenki. No, to może tylko niektórzy. Bo tak jak na przykład Fabiana wkurzały wszystkie piosenki jakie miałam na telefonie. Przypadek? Nie sądzę.
- But fuck that little mouse cuz I’m an Albatraoz!! - zaczęliśmy wyć w stronę Fabiana który siedział przed nami.
- Przestańcie proooooszę! Jakie to jest wkurwiające! - zatkał sobie uszy.
Po jakiejś godzinie męczenia rozgrywającego tą piosenką, niektórym także się znudziła i zaczęła ich wkurzać.
- Boże Święty, gdzie są moje słuchawki?! Ja tutaj nie wytrzymam! - wrzasnął Karol i zaczął gorączkowo szukać przedmiotu w swojej podręcznej torbie.
- Ej patrzcie, tu można okno otworzyyć!!!! - krzyknął Bartek z miną jakby dokonał jakiegoś odkrycia naukowego.
- No po prostu no Eureka Bartek! - powiedziałam.
- Serio nie wiedziałeś, że da się okna otworzyć? - zapytał Fabian.
- No nie. Wiedziałem, że są okna, ale że się da je otworzyć.... To nie. W ogóle to zawsze się bałem otwierać okna w autokarach, zawsze się jakoś bałem, że komuś łeb urwie.
- Jak będziesz wyciągał łeb, to ci urwie, jak nie, to nie. - wytłumaczył mu Zati.
- Bartek, weź się jebnij tym młotkiem do rozbijana szyb to może ci się złączą znów półkule. - poradził mu Rafał.
- Bartek został zgaszony, Bartek został zgaszoony! - zaśpiewałam.
- Ej patrzcie jaka głupia piosenka! - powiedział Ignaczak który po prostu płakał słuchając tej piosenki. Pokazał nam tą (Coconut) piosenkę.
Raczej wszyscy takie lekkie uśmieszki, Wtf na twarzy, albo kompletny sikacz śmiechu, taki na przykład Fabianowski czy Bartoszeł. Tak, oni i Igłaczak to już totalnie wylew łez.
- Nie wiem co was może śmieszyć. - powiedziałam. No sorry, piosenka która opowiada o orzechu? Serio? Wkurzająca, ale wpada w ucho, muszę jednak przyznać.
- De kokoko nat!!! - po raz kolejny wylewali z siebie śmiech i łzy.
I tak było przez resztę drogi z Wrocławia do Spały.
Gdy dojechaliśmy do Ośrodka była godzina 17 więc Stefan stwierdził, że już nie będzie męczył chłopaków treningiem, i mają wolny czas.
- Jeeeeeeeeeeeeeeeest!!!!! - krzyczał Fabian biegając po holu.
- Co ci jest? Szóstkę w totka trafiłeś? - zapytałam.
- Nie! Wreszcie mam pokój!! Nie będę na ciebie skazany do końca życia! - tak się podjarał że nie wiem.
- Mogłeś się wynieść w każdej chwili.
- No wiem, ale chciałem, żebyś miała kogoś do kłócenia się. - uśmiechnął się.
- Ooooooooooooooooooooooooo......
- Ale i tak będę u ciebie siedział i się nudził. - wyszczerzył się.
- Aha. - popatrzyliśmy na windę a później na siebie i pobiegliśmy aby wpakować się do windy.
- Spierdzielaj, ja chcę być pierwsza! - powiedziałam pchając się do windy, tak, abym to ja pierwsza do niej weszła.
- Ty spierdzielaj, nie musisz być pierwsza!
- To jeżeli ty nie chcesz być pierwszy, to po co się ryjesz?
- A ty po co si ryjesz?
- Eeeeeeehhhhh! - wepchnęłam się pierwsza. Ha! Sukces! - No i co panie Dżaga?
- Jajco. - rzekł obrażony.
- Nie obraaaaażaaaaaj się na mnieeeeeeee! - powiedziałam płaczliwym głosem.
- Spadaj. - prychnął obrażony.
- Pfff. - tak? To tak.
Jechaliśmy sobie spokojnie w ciszy, aż tu nagle zachciało mi się Fabianka po wkurzać.
- But fuck that little mouse cuz I’m an Albatraoz
I'm an, a, a, a, I'm an, a, a..
I'm an, a, a,
I'm an Albatraoz
so...
I'm an, a, a, a, I'm an, a, a..
I'm an, a, a,
I'm an Albatraoz
- Zamknij się!
No ale cóż, jak wkurzać, to już na poważnie.
- Młe hłe hłe! - jęknął.
- Wreszcie ziemia! Znaczy podłoga! Znaczy...... - zaciął się Fabina.
- No i widzisz, jak nie umiesz mówić, to po co mówisz?
- Podobno jesteś na mnie obrażona, z tego co widziałem.
- No ja też myślałam, że jesteś na mnie obrażony, no ale się odzywasz do mnie.
- No ty teraz też się odzywasz.
- Jak? - chciałam mu zrobić już totalną wodę z mózgu.
- Co? - zapytał zbity z tropu.
- Jak? - w sumie mogę się z nim też i podroczyć.
- Ale co jak?
- No jak?
- Nie rozumiem.
Zaczęłam się śmiać.
- O ja cie pierdoleeeee, znowu mi chciałaś olej z mózgu zrobić?
- Myślałam o wodzie, ale olej też może być.
- Czasem cię nie rozumiem ziomek. - poszedł w swoją stronę, a ja w swoją.
Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Ah, jak teraz będzie się miło budzić każdego ranka z myślą że w łóżku po drugiej stronie pokoju nie ma Fabiny. No i w końcu nie będzie mi wył od samego rana pod prysznicem. No, to jest przecież najważniejsze.
Rozpakowałam się i jebłam na swoje łóżko. Ale w sumie.... To oba są moje. Hue hue hue.
- Siemka. - powiedzieli wszyscy.
- Co wy życia nie macie, że tak tu ciągle przyłazicie? - zapytałam.
- No bo nie mieliśmy co robić. A ty jesteś taką deską ratunku. - wytłumaczył Igła.
- Aha? Wiesz, że ranisz?
- Oj no się nie załamuj.
- Funky town!!! - wybuchnął nagle Fabian który razem z Rafałem zalewali się tą piosenką. - I talk about it, talk about it, talk about it, talk about it. Talk about, talk about, talk about movin!! - oprócz zdolności śpiewaków zabłysnęli także i talentem tanecznym. Ależ oni są zdolni.
- Shreeeeeeeeek!!! - wyszczerzyłam się.
Następnie była pora kolacji.
Wszyscy wyszli i pobiegliśmy do windy żeby się do niej wepchać.
- No, co?! Znowu ja muszę iść schodami? - zapytał Fabian. - To nie sprawiedliwe!
- No trudno, to paaa! - Igła chciał wcisnął guzik ale Faianowski pacnął go w rękę.
- Fabien, co ty robisz? Wiesz ile prądu się czerpie? Magda Piorunek nie dostarcza prądu za darmo. - powiedziałam.
- Chohoho?! - zaczął rechotać Fabian.
- Magda worek, dostawca zimnoków. - powiedział już wylewający łzy Rafael.
- Śmiejesz się jak kuń. - rzekłam śmiechaczem do niego.
Tacy my jesteśmy ślepi, że nas wypchnęli z windy i musimy znów zasuwać schodami z Fabiankiem.
- Magda wpierdol to ciastko.
- Dobra, chodźcie wy jełopy jedne. - powiedział Dżaguś.
Tak więc ruszyliśmy w stronę schodów dalej rechocząc z Magdy Gessler. No nie no, ale ja ją bardzo lubię.
- Magda Gejzer.
- Ma..... Ma gda Gezjzer! Yyyyhhh ahahaha!! - tak, tak właśnie śmieje się Rafał. Takie jedno yyyyhhhh ahahahahaha!
- Magda Wrestler ra....rasowy na... ahahahhhaha napastnik.
Gdy zeszliśmy wreszcie ze schodów i zjawiliśmy się na stołówce musieliśmy się podtrzymywać Fabianka żeby nie zaliczyć ziemi.
- A wam co jest? - zapytał Igła jak już zobaczył że mamy kompletną wylewkę śmiechawy.
- Ma..... Magda Gejzer yyyyhhh ahahahahahahahaha!!!
- Mag.... Magda Worek..... Dostawca zie..... ziemnioków yyyh hahahahahahahaha!!!
- Boooooże Święty, ale mnie brzuch boli. - odetchnęłam głęboko.
- Uuugryź szynkę MNIAM MNAIM smaczną szynkę MNIAM MNAIM!!! - zawył Fabian trzymając kanapkę z szynką.
- Co?
- Nie wiem. - uśmiechnął się. Z tej Fabiny to jednak jest dziwny człowiek...
No nie no, Luiza Amerykę odkryłaś!
Amerykę odkrył Kolumb, esku.
Czy ja się kłócę sama ze sobą?
Nie, to tylko takie rozmowy w głowie. Nie rozmawiasz sama ze sobą.
Kłamiesz!
Nie kłamię!
- Wyglądasz jakbyś się zastanawiała, czy zdążysz jeszcze gdzieś mleko kupić. - powiedział Rafaello które jego teksty wyrażają więcej niż tysiąc słów.
*Le dziki śmiech wszystkich wokół.
- Hahahahaha, z czego się śmiejemy? - zapytał Zatorski.
- Właściwie to z niczego.
- Hahaha, przestańmy.
- Hyhyhyhy, czemuuuu?
- Nie wiem hyhyhyhyhy
- Dobra, stop. - powiedział Krzychu, jednak ja z Fabianosem i Rafałosem dalej rechotaliśmy.
- Co wy robicie?
- Wylewacz śmiechawy na całego. - powiedział Kabanos z miną wyrażającą więcej niż tysiąc słów komputerowym iks de. "XD"
- Dobra, przestańcie się już śmiać, bo ja haha śmieję się z waszego śmiechu. - powiedziałam.
Wzięliśmy kilka wdechów i wydechów i już było okej.
Boże, ile ja dziś się wyśmiałam. Jak mój brzuch mógł to wytrzymać? Mój brzuch jest z stali.
Liza stalowaaaa! Okejki w górę!
- Ej, a zastanawialiście się...... - zaczął Paweł.
- Oł maj gasz, zaczyna się.
- No, to zastanawialiście się kiedyś, jak nasz brzuch wytrzymuje to napinanie podczas śmiechu? Przecież po dłuższym śmiechu to bardzo boli.
- No bo jak się śmiejesz, to głos który wydajesz, nic nie znaczy, więc ten nic nie znaczący odgłos wyżera ci wnętrzności. I po 40 latach śmiania się nie będziesz mieć już wnętrzności. - wytłumaczył Krzysiu.
- No, to tobie już nie dużo zostało, braciszku. - uśmiechnęłam się do niego.
- Młe hue hue!!
- Młeeeeeeeeee! przytuliliśmy się oboje rycząc.
- Ale..... To tak na serio mówicie, czy sobie tylko jaja robicie? - zapytał Zati.
- A czy my coś mówimy na poważnie? - zapytałam.
- Czyli sobie tylko żartowaliście?
- A chciałbyś umrzeć ze śmiechu?
- No..... Pewnie nie.
- No właśnie.
- Aha....
Po kolacji każdy udał się do siebie.
- A może oglądniemy jakiś film? - zapytał Bartuś.
- Nie u mnie! - powiedziałam od razu. Czemu wszytko musimy robić u mnie? Na to pytanie odpowiadają zawsze "No bo u ciebie jest tak faaaaajnie no i zajebiiiiścieeee..." No dobra, tak mówi tylko Piotrek, no ale jednak..
- Oooooooooo..... No to smutno. Będziemy musieli oglądnąć go u siebie. - westchnęli smutno.
- Żebyście się nie popłakali. - weszłam do swojego pokoju i w sumie nie miałam nic do robienia. Stałam tak z 30 minut i zastanawiałam się co robić. (Tak, wiem, jestem dziwna)
Hej hej hej, pani Luizo, przecież ma pani coś do zrobienia! Skoro oni przyłażą do ciebie, to czemu ty nie możesz zrobić tego samego?
Dobry pomysł, dobry pomysł.
Wyszłam więc ze swojego pokoju i poszłam do Bartusia. Weszłam bez pukania. Oni pukali? Nic raczej nie słyszałam, więc i ja po co mam fatygować moją rękę do gestu pukania. Nacisnęłam klamkę i weszłam do pomieszczenia. Było w nim ciemno jak w dupie murzyna, a jedyne oświetlenie biło od laptopa a na ekranie był jakiś horror. Zauważyłam że film oglądali wszyscy. Fabianek też. *Diabelska myśl* Hehe. nie ja nic nie chcę mu zrobić! Co mnie oskarżasz już? No masz pan/pani dowód? Masz pan/pani dowód? Nie masz dowodu!
Akurat była jakaś straszna scena i wszyscy którzy przeżywali film zaczęli krzyczeć. Oczywiście Fabianek także krzyczał i przytulał się do Buszka który go odpychał. Pociągnęłam więc go za koszulkę a on zaczął piszczeć jak mała dziewczynka. W sumie, to wszyscy piszczeli gdy zobaczyli że nad Fabianem pochyla się jakaś czarna postać.
- Hahahahaha! - zaczęłam się z nich śmiać. - Ale żeście się przestraszyli!
- Zwariowałaś? - zapytał Fabian trzymając się za serce.
- Boże, ja mało zawału nie dostałem! - skarżył się Bartek wachlując się ręką Pita. A Pit wachlował się ręką Bartka.
- Po co zasunęliście rolety? Gdybyście nie zasuwali to byście się nie przestraszyli. - powiedziałam sit damplując po turecku.
- A gdybyś nie przyszła i nas nie nastraszyła to byśmy się na pewno nie bali. - odparł Fabian.
- Właśnie widziałam jak się "na pewno nie bałeś"
- Co?
- Oj Rafał, proszę chroń mnie przed tym ducheeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeem!
- Hyhyhyhyhyhyyy............... - zaczął się naśmiewać z ciotowatości Dżagi Rafał ale gdy napotkał się wzrokiem z Fabianowskim od razu mu się odechciało. No sorry, ale morderczych min Fabiana to nawet ja się boję. Weź tu się nie przestrasz takiego człowieka jakby wyciągniętego z grobu, idziesz sobie w środku nocy do łazienki, wychodzisz, a tam widzisz właśnie twarz seryjnego mordercy. No a jak cię już przestraszy na wylew, to się zastanawiasz kto kradnie ci ciągle ser z lodówki. Co? Nie! Nie ten scenariusz Mamba! Nie ten scenariusz! - yyyyyyyy............. Nie śmieszne.
- Ale jednak przyszłaś. - powiedział Igła.
- No jak widać.
- Czyli jednak bardzo za nami tęskniłaś, i musiałaś z nami pobyć. - uśmiechnął się Bartoszeł.
- Oj za tobą Bartek to bardzo, bardzo, bardzo tęskniłam.
- Ooooooooooooooooooooooooo, seriooooo? - przytulił mnie.
- Nie. Przyszłam bo mi się nudziło.
- Młe hue hue................... Czyli zrywasz ze mną? - zawył Kura.
- Nigdy nie byliśmy razem. Po za tym od dawna już jesteś z Piotrkiem, więc czego się chłopie potrzeba?
- Sam nie wiem...............Sama to powiedziałaś.
- Jezu..... Weźcie tego człowieka ode mnie. Właściwie to co oglądacie?
- Jakiś nie straszny horror.
- No właśnie widziałam jaki nie straszny. - poczochrałam włosy Dżaguni.
- Idę się obrazić. - wstał i wyszedł z pokoju z miną "wieczornego focha Fabiana".
- Pffffff! O wszystko się obraża.
- Powiedziałbym to o tobie.
- Odezwałeś się.
- A ble bleplebelpeleblepe. - wykrzywił mi się.
Ja mu tylko wystawiłam język.
- Niu niu niu niu niu niu niu. Przestańcie się kłócić. - powiedział Kzysiek.
- Pfff..... - pfnęłam śmiechem.
- Ale i tak się idę obrazić. - i wyszedł a ja się załamałam.
- Co się staaaaałoooo? Nie płaaaacz!
- No i co ja mam teraz robić? Z kim mam się teraz kłócić?
- To weź sobie mnie! - wskazał na siebie Krzysiek dwoma kciukami.
- Nie! Idę do niego, niech wie, i pamięta na przyszłość, że mnie się tak nie wystawia.
Wyszłam a przed drzwiami powitała mnie mina rasowego mordercy i połączenia pedofila. No, czyli dla innych po prostu Fabian.
- Aaaaaahahahahaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! - pisnęłam.
- Zgwałcili cie?!
- Nie! Przestraszyłam się jego krzywym twarzom. Tfu, jego krzywej twarzy.
- Jego krzywą twarzą. - wszyscy zaczęli się śmiać z mojej literówki.
No i tak nam zleciał ten czas.
.............................................
Seya!
Wróciłam z wakacji które spędziłam w górach, więc masakra. Pamiątka którą będę mieć zawsze przy sobie, to Czesiek, którego wyrobiłam sobie na łydkach. Przywitaj się Czesiek!
- No, siema, elo.
Także ten.
Do następnego ;*
Jezus Maria, ja nie wiem, jak to skomentować. xDD
OdpowiedzUsuńLeżę i kwiczę. :D :D :D Fabio i Rafał rozjebali system.
Tylko mojego ulubieńca mało. :<
Pozdrawiam. :*
Jak zawsze leżę i się śmieje!
OdpowiedzUsuńMina rasowego mordercy i pedofila wygrała wszystko!
Jeju uwielbiam ich! *.*
Zapraszam na kolejny dzień z zycia Nadii ;) you-in-my-heart.blogspot.com