Gadaliśmy, i nawet ie spostrzegliśmy że Zatorski zasnął na moim łóżku.
- Zati, obuć żeż no się. - uderzyłam go lekko w głowę, żeby jeszcze bardziej jej nie urazić.
- Ha, ha, ha, usnął na twoim łóżku, a nie na moim! - powiedział tryumfalnie Fabian głupio się uśmiechając.
- No za chuja nie chce się obudzić. Co za osioł z niego.
- Co się znów stało? - zapytał wcinając się Igła. - Ha, ha, ha usnął ci na łóżku!
- No i co w tym śmiesznego? - zwaliłam Pawła na podłogę, a on ani drgnął. Przewrócił się na drugi bok i spał dalej. - Matko boska, on żyje?
- Zaaraz zobaczymy. - Igła usiadł obok niego i wytrzeszczył na niego oczy.
- Hyyyy! - młody libero obudził się w trybie natychmiastowym.
- Jasny chuj! Krzychu, ty masz jakieś paranienormalne moce? - spytał Dżaga pcząc na niego szeroko otwartymi oczami.
- Nie uwierzycie co mi się śniło! - przerwał ożywiony Paweł.
- Pewnie ni uwierzymy, ale posłuchać możemy. - powiedział Bartek.
- Śniło mi się, że śliwki, jabłka i gruszki ożyły, i pojawiły im się oczy, nos, i buzia, nawet włosy miały, i one tak mnie goniły, że w końcu dogoniły mnie do lasu, no i tam utopiły się w jeziorze, a ja biegłem dalej, i dobiegłem do końca Polski, i tam był już śnieg, i po drogach jeździł święty Mikołaj, i zapytał co bym chciał dostać na Gwiazdkę, to ja powiedziałem że chciałbym wszystko, tylko nie skarpetki czy piżamę, bo ma już sporą kolekcję, i on tylko zaśmiał się psychicznie i odjechał. Potem tak z niczego zleciała mi z nieba jakaś dziewczyna, nawet podobna do Luizy, i zaczęła krzyczeć : Jasny chuj, on się jeszcze nie obudził! I potem w ziemi powstało takie wgłębienie jakby ktoś strzelił we mnie piorunem i ja się sturlałem do tego wgłębienia, bo nagle z tego śniegu i z tej okolicy powstała łąka i były tam króliczki, kaczuszki, motylki, i zaczęliśmy się turlać z tymi króliczkami, i wpadliśmy do tej dziury i tam był taki wróżbita Maciej, wywalił na mnie oczy, dosłownie, i kazał mi je zjeść. To je wyrzuciłem, i on zaczął mnie gonić, i powiedział że chciałby ubrać choinkę, ale nie ma oczu, także poprosił mnie żebym ubrał ją za niego, no to się zgodziłem i ubierałem sobie tak tą choinkę, a te ozdoby też ożyły, i musiałem znowu uciekać, i nagle znalazłem się na morzu. No to sobie płynę na kawałku drewna do lądu i tam założyli mi wieniec z kwiatków i powiedzieli że jetem na Hawajach. No to byłem w siódmym niebie, bo zawsze chciałem tam pojechać. No ale zaraz jak tylko tam stanąłem na tych piaszczystych plażach to wybuchł wulkan, i ci ludzie co tam mieszkali chcieli mnie wrzucić do środka wulkanu, no to mnie przywiązali do drewna i wznieśli na ten wulkan. I tam mnie wrzucili. Mówię, wam! Taki horror to mi się nigdy nie śnił! - zakończył swój monolog. Wszyscy zebrani gapili się na niego z dziwnymi minami.
- Coś ty ćpał przed snem? - zapytał Winiarski.
- Absolutnie nic. - uśmiechnął się i ziewnął. - Nooo, to ja już pójdę spać, bo tak mnie to wszystko zmęczyło, że zaraz usnę na stojąco. - wyszedł z pokoju a my wybuchnęliśmy śmiechem.
- Boże, on naprawdę nic nie ćpał? - zapytałam.
- Tego nikt nie wie.
- Może on zażywa wystarczającą dawkę, która starcza mu na miesiąc? - zauważyłam.
- Matko, to są takie dawki?
- A nie ma?
- Kurde, teraz to nie będę mógł zasnąć, tylko będę myślał, czy istnieją takie dawki. - powiedział Piter.
- Fascynujesz się narkotykami? - zapytałam podejrzliwie.
- A ty nie?
- Ludziu mój kochany! Ja to chyba szukałam cię całe wieki. Razem stworzymy super-parę dilerów! - zawołałam ucieszona do Pita.
- Dobra, to skąd weźmiemy towary?
- Jak ty myślisz? No a co ci przychodzi do głowy?
- Yyyyyy......
- No a Biedronka od czego jest?
- " Pierdonka ma kolejne wietrzenie magazynów. Przyjdź już dziś i zakup super markową koszulkę biedronki! Kto pierwszy ten głupszy! " - powiedział Fabian.
- Ta, oglądałam te ich reklamy. Lepszych lam to nie mogli zatrudnić.
- Ciągle masz taką fazę na te lamy? - zapytał Winiarski.
- No. To mi się chyba nie skończy.
- To już wiem co ci kupie pod choinkę. - uśmiechnął się złowieszczo Krzysiu.
- No nie gadaj! Tylko nie mów że mi lamę kupisz!
- No jasne że nie. Kupie obrazek z lamą. - wypiął dumie pierś.
- Gdybyś ty widział mój pokój w Bełchatowie..... - pokręciłam głową i weszłam na neta. Tak z niczego wpisałam "lama" pooglądałam sobie lamy.
- Co jest w twoim pokoju? - zapytał Krzysiek.
- Pełnooooooo.... LAAAAM!
- Matko, boska, matko boska, boska matko, jak ja się jej boję jak ona mówi jak psychopata! - powiedział przestraszony Drzyzga chowając się pod kołdrą.
- Taaa. Cały świat się mnie nie boi, tylko ty. A więc jeśli chcesz uzyskać ode mnie litość, wielb mnie na każdym kroku.
- No co ty. Nie będę ci całował stóp.
- Całować nie koniecznie, ale rozmasowywać zawsze możesz. A więc szybciutko, bo jak nie...
- Okej, okej, okej. Błagam nie bij.
- Myślałeś że cię uderzę?
- Wiesz, jak ktoś do mnie mówi "bo jak nie...." to zawsze myślę, że chce mnie uderzyć. - wyjaśnił.
- Ja nikogo nie biję bez powodu. Chyba że to pająk.
- Boisz się pająków? - zapytał Karol z diabelskim uśmiechem.
- Nieeeeee....?
- To weźmiesz do ręki mojego pajączka którego znalazłem?
- A, nie dzięki, akurat teraz znalazłam w łuńternecie ciekawy tekst o lamach. Muszę go przeczytać, rozumiesz, nie mogę.
- A mogę sobie wziąć tego pajączka? - zapytał.
- Bierz.
- Super, myślę że właśnie złapaliśmy wspólny język.
- To pająk. On nie gada. - powiedział Wroniasty.
- A tak tutaj głośno, że nikt nie słyszy. - odpowiedział obrażony.
- Tylko uważaj, bo cię ugryzie.
- Będę Spajder-Menem! - zawołał ucieszony.
- No, będzie taki oridżinals. - powiedziałam.
- A mnie kiedyś ugryzł pies sąsiadów, i co ja teraz jestem Człowiek-Pimpuś? Pf. - powiedział Fabi.
- Ty to dopiero umiesz zniszczyć marzenia dzieciów. - rzekłam do niego. A po chwili dodałam: - A serio cię ugryzł?
- No! Ty wiesz jakie cziłałe mają zęby?!
- Wiesz, nigdy nie maiłam okazji by to sprawdzić.
- A pokazać ci bliznę jaką odziedziczyłem po tamtym chuju?
- Mi zawsze. Zawsze mogę się z ciebie ponabijać, że to akurat ciebie spotkało. - uśmiechnęłam się.
- A czy ty masz jakieś blizny?
- Ocywiście że mam. Przecież ile to razy Gacek mnie gryzł? Albo Rimmel?
- Kto to Rimmel? - zapytał Piter.
- Rimmel - brytyjskie przedsiębiorstwo kosmetyczne założone w 1834 roku przez Eugene Rimmel w Londynie. - wyrecytowałam.
- A, sorry. To kosmetyki.
- Nie, no bez trolla, to mój pies. - wyjaśniłam.
- To ile ty masz psów?
- Mam jednego w Bełchatowie, a drugi jest w Wałbrzychu.
- Aaaaaaaaaaa.
- Noooooooo.
Pogadaliśmy jeszcze trochę, i chłopaki poszli do siebie. Pierwsza polazłam do łazienki pod prysznica i się ubrałam w piżamkę. Wysuszyłam włosy i wyszłam. Położyłam się na łóżku i włączyłam laptopa. Weszłam na Besty i sprawdziłam Facebooka. Akurat Laura była dostępna. Już po chwili dostałam pierwszą wiadomość.
- "Hey kochana ;* "
- " Cześć, czo tam u ciebie? "
- " Nic. Nudza mi się więc weszłam na fejsa. "
- " Taa, i jak zwykle pierwsza do mnie napisałaś. Lol, ty zawsze pierwsza piszesz. xD "
- " Wiem, i jestem w tym najlepsza. "
- " Taa, skromności to ty masz niewiele, wiesz? "
- " Dziękuję, dziękuję. Mieszkasz z Fabiankiem do końca zgrupowania? "
- " Nie. Tylko przez trochę dałam mu pomieszkać, bo mu szafa przemokła. "
- " Loooool? Zlał się tam i nie chce się przyznać. "
- " Być może. No ale dałam mu trochę pomieszkać , żeby jak żul nie siedział pod drzwiami. "
- " Jesteś taka dobroduszna. "
- " Wiem, wiem. nie musisz mi powtarzać, sama dobrze to wiem. "
- " No a tak poza tym? Nic się nie wydarzyło? "
- " Wiesz, każdy dzień z Fabianem, to nowy przypał. Ale żeby ci to opowiedzieć, to musiałybymśmy sie spotkać na żywo. Wiesz, dużo pisania, itp. "
- " No, też by mi się nie chciało. Ale ty jesteś bardziej leniwa ode mnie. "
- " Co? Że niby ja? "
- " No a kto? "
- " Przecież ty jesteś bardziej leniwa ode mnie. "
- " E,e nie prawda kłamczucho. "
- " Sama jesteś kłamca, ty kłamco. Podaj jeden przykład, który udowadnia że jestem leniwa. "
- " Proszę bardzo, bardzo proszę, proszę cię bardzo, impreza na 20 urodziny Mateusza. "
- " Oj, no byłam wtedy na kacu, nie mogłam, rozumiesz, nie mogłam nic wtedy robić, bo wszystko mnie bolało, rozumiesz. "
- " Pffffffffffffff. Też byłam na kacu, i co? "
- " Oj, no bo ty jesteś bardziej pomocna, no i wogle. "
- " Mhm. Taa. Jasne. Uważaj. Bo. Ci. Uwierzę. "
- " Oj no nie fochaj się, tylko opowiedaj, co tam ciekawego. "
- " Nic. "
- " A, no, to tak samo jak u mnie. "
- " Łaaaaaaoooooo. Nynu mi się chce. "
- " Jest 24 godzina, a tobie się chce spać?! "
- " No. Wiem, trochę za wcześnie, ale trudno, niech stracę. "
- " Ja też pewnie będę się kłaść lulu. "
- " No do dobra nocka! "
- " Dobra nocka. Paaaaa ;* słodkich snów, karaluchy pod poduchy i strzelbę też weź schowaj bo strażnicy przyjdą i ci ją zabiorą. "
- " Dzięki za radę, schowam :) Pa. "
Fabien wyszedł z kibelka i pierdolnął na swoje ( moje ) łóżko.
- Co robisz? - zapytał przekręcając się na bok, w moją stronę.
- Nic. Wyłołonaczam.
- Nie mówi się "wyłołonczam" tylko wyłączam.
- Oj Fabianku, nie pouczaj mnie. - uśmiechnęłam się do niego.
- Oj Luiziuniu, nie bądź taka wszystkowiedząca. Gaś światło bo chce mi się spać.
- To ty idź zgaś.
- Nooo... Ale dlaczego ja?
- " Dlaczego ja? " To jest taki serial.
- " Dlaczego ja? " To jest dokument.
- WTF?! To nie jest dokument. Lol, jak ci to niby przyszło do głowy? Dokument to jest taki " Animal Planet " Czy, czy czy " Natura w Jedynce ", i takie podobne to tego...
- Dla mnie to będzie dokument.
- A co jest w tym "dokumencie" takiego ważnego co warto zapamiętać?
- No, helloł? Helloł! W każdym odcinku jest jakaś sprawa, i ogląda się to, żeby takiego czegoś nie zrobić.
- No na przykład jaka sprawa?
- Jakaś dziewczyna je śniadanie na lekcji, nauczycielka się wkurwia, wyrzuca ją przed szkołę,na przerwie przyłazi jakaś jej koleżanka, pyta się czemu żarła na lekcji, ona odpowiada że jest nastolatką, prawdopodobnie jest w ciąży, była głodna, to zjadła, i żeby ją zostawiła. - wyjaśnił.
- Takie coś to się stało w Niekrytym krytyku!
- No to co?
- No dobra, koniec tematu, rusz się i zgaś światło.
- Ale...
- Jak nie to wynocha.
- Okeeeej. - wstał z miejsca. - Nie bądź taka brutalna.
- To ty nie bądź taki leniwy. - powiedziałam dy zgasił światło.
- Ołełełe. - wykrzywił mi się.
- Nie krzyw ryja, bo i tak nie masz co krzywić.
- Pffff. - założył ręce na piersi, zdarł głowę do góry i zamknął oczy. Czyli wieczorny foch Fabiana. Tak to nazwałam. Sprawdziłam godzinę i widzącże jest już 00:00 powiedziałam :
- Nie rób wieczornego focha, bo jest już ranek.
- Juuuuuż?
- No. Widzisz? 00:00.
- Kurna, już jajeczka są a ja nie śpię.
- No, uważaj bo zaraz przyjdą duuuuchyyyy.
- Godzina duchów jest o 3 nad ranem, nie o północy.
- No jak to? Przecież o północy jest godzina duchów.
- To nie wiem już sam....
- I ja też. - skrzywiłam się.
- Ej, Luiza.
- Na? - popaczałam w jego stronę. Tak na marginesie, wszystkie światełka, które były w pokoju były zgaszone, rolety zasunięte także w pokoju panowały egipskie ciemności.
- Paczaj. - powiedział.
- Ale na co? - zapytałam lecz nagle pojawiła się straszna twarz po jego stronie. - Aaa!
- Ha, a widzisz, to tylko ma piękna twarzyczka w świetle mojego fona.
- T,ta, tylko wyglądasz jak wum! Pajer. Ej a pokazać ci taką piosenkę o niekrytym?
- Jaką?
Zaczęłam szperać w muzyce. Po chwili puściłam tą piosenkę.
- No niezłe, niezłe. - powiedział gdy się skończyła. - Jak to się?
- Jaką Tosię?
- Jaką Tosię?
- No właśnie, jaką Tosię?
- Ale co? Skąd ci się nagle wzięła Tosia?
- No bo ty powiedziałeś " Jak to się? " nie?
- No, bo chciałem zapytać jak to się nazywa?
- No i znowu palną Tosię.
- Ja w życiu żadnej Tośki nie uderzyłem!
- Mato, chyba nie rozumiesz o co mi właściwie chodzi.
- No raczej nie.
- Słuchaj, zapytałeś " Jak to się? " Prawda? Prawda. A słyszysz może w wymowie tego zdania imię?
- Jak to się..... - powtórzył. - Ej!! No faktycznie.
- No widzisz jaka ja mądra jestem?
- No!
- Dobra, a teraz cicho, bo już śpię. - przykryłam się kołderką i się przewróciłam na drugi bok. Nie było mi tam zbyt wygodnie więc położyłam się na plecach. No ale tak gapić się na sufit? Chyba wolę już się gapić na Dżagę. Odwróciłam się twarzą do niego. Kurde, co ta kołdra taka jakaś nie ten tego? Przekręciłam się na brzuch.
- Co się tak wiercisz?
- Potrzebuję więcej stron.
- Lol.
***
Obudził mnie mój budzik. Wyłączyłam go i się podniosłam. Drzyzga jeszcze kimał z głową pod kołderką. Postanowiłam że zrobię mu trollinga. Podeszłam do niego i ściągnęłam kołderkę.
- Hyyyy!!!! Aaaa, zimno, zimno, zimno!
- Hahahahahaha.
- To był cios poniżej pasa.
- Czyyyyli cios w kutasa?
- Zboczuch.
- Dobra, dobra ja idę ę się ogarnąć do łaźni, a jak wyjdę i zobaczam swoimi pięknymi oczkami, że utnęłeś sobie dżymkę, to zrobię tak, jak robiłam to w czasach Częstochowskich.
- Okej, okej.
Szybko się "ogarłam" jak to od niedawna mówię, i wyszłam z łazienki. Fabian nie spał więc nie musiałam robić tego co robiłam w czasach Częstochowskich. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego tak ciągle pierniczę o tej Częstochowie, co w tedy robiłam, z czego śmiałam się, co wymyślałam z Fejbsem, ale dobrze mieć takie wspomnienia.
Nie chciało mi się na niego czekać także zeszłam na śniadanko.
- Gdzie masz Fabiana? Zabiłaś go? Matko Luiza jak mogłaś to zrohobiiić? - uczepił się mnie Krzysiek.
- Matko Bosko Kochano. Co robi, no co robi, co robi no co robi a dajże chłopu spokój!
- Zabiłaś go, ja to wiem, dlatego nie zlazł z tobą na śniadanie.
- Co ty, szkoda mi noża na takiego bobra. Prędzej sam się zabije jak rozleje sam sobie wodę na płytkach.
- Ty. Masz. Przy. Sobie. Nóż. - zapytał przestraszony ( nie przestraszony ) Winiar.
- No. Wiem. Jestem mordercą. Spodziewaj się Krwawego Winiara.
- Aaaa! Krzysiek, ona chce mnie zabiiiiić!
- Nie no co ty, na ciebie też mi szkoda noża. Żaaaruję! Nie noszę w torebce noża. Nie jest mi on potrzebny. Wystarcza mi paznokcie.
- O czym gawędzicie? - zapytał Fabian siadając obok mnie. Tak, to jego już chyba stałe miejsce. - Dlaczego na mnie nie zaczekałaś? Przecież zawsze schodzimy razem na śniadanie!
- Nie chciało mi się na ciebie czekać.
- Ale ja zawsze na ciebie czekam.
- No to co?
- Pf. Ni odzywaj się do mnie.
- Chętnie. Ale tak wiem, że po śniadaniu już nie będziesz mógł wytrzymać i się do mnie odezwiesz.
- Wcale że ni....
- Widzisz? Ty nie potrafisz wytrzymać bez odzywania się.
- Wcale że nie! - wbił nóż w serwetkę.
- No i widzisz? Uśmierciłeś serwetkę. Czym ona ci zawiniła?
- Zabiłem twoje dziecko! Hyhyhyhy!!! - zaśmiał się psychicznie.
- Wicie co? - zapytałam.
- Noo? Powiesz coś ciekawego? Powiesz? Powiesz? Powiesz? - zaciął się Krysiek.
- Płyta ci się zacięła? Panie MacGyver!
- Kto to MacGyver? - zapytał Zatorski.
- No widzisz, MacGyver to jest taki amerykański serial, co w nim występuje taki fajny gościu co je robaki, i wymyśla takie fajne strzelby, żeby złapać takich bandytów. - wytłumaczył mu Mariusz.
- Fuuuuj! On je robaki? No ale po co w ogóle wymyślili taki serial skoro od tego jest " Jedynkowe Przedszkole" ?
- No jak "Jedynkowe Przedszkole" ? Jaka jest podobizna tych dwóch seriali? - zapytałam.
- No... Jeeezuuu, przecież te przedszkolaki też rysują, robią coś z plasteliny, też mają fajne dżingle, i w ogóle.
- Boże, Zatorski ty paszo dla kurcząt. - przybiłam sobie faceplam'a
- Dobra, nie ważne. Uspokójmy się. Nerwy nie pomogą nam pozbyć się idiotów. - powiedział Winiarski.
- Masz rację panie pośle. - rzekłam z powagą.
- Jak największą panie prezydencie. - odpowiedział mi.
- Więc, jakie są sugestie, w jaki sposób możemy pozbyć się innych idiotów z całej Ziemi? - zapytałam.
- Sugestie są różne, sposoby też, trzeba się od nich odizolować. - powiedział Mario stykając końce palców obydwu dłoni.
- Przecież na Ziemi jest nie wiele idiotów. Niby jak chcecie ich złapać, skoro nawet ich nigdzie nie widzicie? - wtrącił się Paweł. Ten głupszy, rzecz jasna.
- Przypuszczamy, że jest ich 100. Jednego już mamy, zostało 99. - pionformowałam.
- No i niby gdzie macie tego idiotę? No łał, przecież na pewno nie jest wśród siatkarzy. Może wśród sztabu.
- To dopiero idiota. Zatorski, jesteś bardziej głupi, niż myślałam.
- Co... Do mnie mówisz? - zdziwił się.
- Nooo, już od kilku minut o tobie mówimy?
- Aaaaa! No tak, bo ja mam na nazwisko Zatorski. Głupi ja. - uderzył się lekko w głowę ( w której i tak pewnie nic nie ma, ale nie obrażając Zatiego. )
Śniadanie szybko się skończyło i wróciliśmy do swoich pokoi. Wsiadłam do windy wraz z innymi, lecz ni byłabym sobą, gdybym nie obejrzała jakiegoś kabaretu jadąc windą. Tym razem włączyłam Paranienormalnych " Makłowicz"
- Co znowu paczasz? - zapytał Fabian i zaczął paczać ze mną.
- Oooo lol. - no nie no rozwaliło mnie to.
Później w tradycyjny sposób odbył się trening, a później był obiadek.
.........................................
Dodaje coś po dość długiej przerwie. :) Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda?
Więc zostawiam wam rozdział do skomentowania a ja uciekam uczyć się z matmy ;(
Pozdrawiam ;*
hahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha :) Zati rozwalił system doszczętnie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam :) http://podroz-do-raju.blogspot.com/2015/01/czesc-iv-grudzien.html :)
UsuńZaaator, matko z ojcem i siostro z bratem, gdzie Ty masz mózg chłopie? xDDD
OdpowiedzUsuń"- Więc, jakie są sugestie, w jaki sposób możemy pozbyć się innych idiotów z całej Ziemi? - zapytałam.
- Sugestie są różne, sposoby też, trzeba się od nich odizolować. - powiedział Mario stykając końce palców obydwu dłoni.
- Przecież na Ziemi jest nie wiele idiotów. Niby jak chcecie ich złapać, skoro nawet ich nigdzie nie widzicie? - wtrącił się Paweł. Ten głupszy, rzecz jasna.
- Przypuszczamy, że jest ich 100. Jednego już mamy, zostało 99. - pionformowałam.
- No i niby gdzie macie tego idiotę? No łał, przecież na pewno nie jest wśród siatkarzy. Może wśród sztabu.
- To dopiero idiota. Zatorski, jesteś bardziej głupi, niż myślałam.
- Co... Do mnie mówisz? - zdziwił się.
- Nooo, już od kilku minut o tobie mówimy?
- Aaaaa! No tak, bo ja mam na nazwisko Zatorski. Głupi ja"
BRAWO, PAWEŁKU! xdd
Nazwanie go paszą dla kurcząt rozjebało mnie doszczętnie. xdd
Jedynkowe Przedszkole... serio, Zati? xdd
Kłótnie Luizy i Fabiana! :D Nie no, nie wiem, które z nich jest bardziej pojechane.
PIOOOOTRUUUUUŚ! <3 MATKA WIE, ŻE ĆPIESZ?! :*
Znowu mi rozwalił system w całym rozdziale.
No dobra, dopóki nie wkroczył Zator. xd
Pozdrawiam. :*
Jak zwykle 100% luzu :D może jakiś wątek miłosny? ^^ Luiza i Fabio to byłaby para stulecia :D
OdpowiedzUsuń