czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 19

Na obiedzie no jak to na obiedzie było żarcie. No bo co miało by być? Koncert Maily Cyrus? No chyba raczej nie.
- Graliście kiedyś w Slendera? - zapytał Kłos.
- To jest jakieś psychiczne. - powiedziałam.
- W sumie.....
- Ja w to kiedyś grałem a ona paczała bo ją chciałem przestraszyć, a ona już od samego paczenia się trzęsła jak nie wiem co. - powiedział Dżyzga. - A potem wyjaśniała że to jest gra bez sensu, i jest psychiczna.
- No bo to jest jakieś głupie. Straszne może trochę...... No ale ja się nie bałam.
- Jasne, janse.
- No tak.
- Mhm, mhm, mhm.
- No tak.
- Nie, no jasne że jasne.
- Pf, to się obrażam.
- Pfff to się obrażam. - zaczął mnie małpować "Dżuga" jak to on sam określił.
- Ne umiesz mnie małpować.
- Bo ciebie nie da się małpować.
- Bo nie jestem tobą.
- E,e,e,e, czemu?
- Bo ciebie łatwo się naśladuje.
- Nie prawda.
- Właśnie że prawda.
- Nie,e.
- Ehe.
- Nie,e.
- Ta,ak.
- No eeeeeeerrrhhhhh.
- No eeeeerhhh właśnie że tak.
- O kurde kłócą się, lecę do pań kucharek po ziemniaki. - powiedział Krzysiu.
- Po co ci ziemniaki? - zapytał Winiarski.
- No żeby zrobić frytki? Michał, pomyśl czasem. - i (???) faktycznie poszedł do pań kucharek. Wrócił z ziemniakiem.
No ale co zrobić, jak moje i Fabiana kłótnie trwają zaledwie 30 sekund, potem nie zwracamy na siebie uwagi, a następnie to już normalnie się zachowujemy? No właśnie nic nie zrobisz.
- No, co?! Wy już przestaliście się kłócić, a ja jak jakiś głupi poszedłem po ziemniaka?!
- Tutaj to się z tobą zgodzę, poszedłeś jak głupi po ziemniaka.  - uśmiechnęłam się do niego.
- No i co mam z nim teraz zrobić? - zapytał bezradnie.
- To może go odnieś?
- Albo zrób sałatkę ziemniaczaną z ziemniaka i ziemniaka. - podsunął pomysł Rafał.
- Z takim przepisem wygrasz TopChefa! - zaśmiałam się.
- Nikt nie będzie mógł się oprzeć.
- Ej on ni chce się przekroić.
- No bo źle go trzymasz.
- Ziemknaik to nie tlelefon, jego nie można źle trzymać.
- No ale chyba widzisz, że tu ma oczka, a tu ma nos? - robiłam sobie z niego jaja.  No, a takiej sytuacji to może być też i ziemniaka, ale jak kto już tam woli.
- Jezu, faktycznie. Ej, jaki on fajny! Od teraz to będzie mój przyjaciel. Nazwę go Gargulec.
- Gargulec? Serio? - powiedział Mariusz pacząc na niego jak na jakiegoś pojebańca z dodatkiem debila.
- No ej, kiedyś miałem w ogródku sadzonkę jabłoni która się tak nazywała. Niestety, coś nie chiała mi urosnąć.
- Bo cię nie lubiła, przeież i mówiłam, że cię nie lubi.
- No ale no......
- Ja jak miałem 12 lat, to sobie posadziłem pestkę brzoskwini, i ją podlewałem żeby urosła. Jak już się tak trohę wybiła z ziemi to mi to brzoskiwinię wujek kosiarką przejchał. - powiedział Buszi po czym mieliśmy beke.
- Weź, to mi kiedyś wujek przejechał kosiarką buta. - odezwałam się.
- Jak?
- Pies mi wziął, zostawił na trawie, a mój wujek był trochę ślepy, to nie zauważyl i mi buta zniszczył.
Obiad minął nam na oowaidaniu śmiesznych sytuaji z naszego życia. Rozeszliśmy się do swoich pokoi, aby odpocząć przed treningiem. A dla wszystkich odpozynek znaczy wydurnanie się na całego.
- Ej co zrobimy głupiego? - zapytał Ignaczak.
- Nie wiem. Wymyśl coś. - odpowiedziałam mu tak jak zawsze.
- Czemu ja? Ty coś wymyśl.
- No a czemu ja? Ty się zaytałeś, co będziemy robi głupiego, więc ty wymyślasz.
- Ło Jeeeezuuuu..... Hmmm. - zaczął myśleć. No jeżeli chodzi o szybkiew wymyślenie czegoś sensownego to może potrwać to trohę dłużej.
- Wymyśliłeś?
- Nie.
- A teraz?
- Nie.
- A za chwilę wymyślisz?
- Boże jak ty mnie wkurzasz jak ty tak mi robisz!
- Wiem.
- A ty co tak kampisz? - zapytałam Zatiego który siedział za moim łóżkiem.
- Chowam się.
- Przed kim?
- Bo coś mnie nawiedza.
- Co cię nawiedza?
- No duchy. Ostatnio coś mi się z prszniem stało, że jak odkręam zimną wodę to leci gorąca, a jak odkręcam ciepłą to też lei gorąca.
- Boże czy ty to widzisz?
- No i jeszze mi coś w szafie pukało i stukało.
- Może to Łucja z Narnii wychodziła? - zaytałam ironicznie.
- No nie, bo sprawdzałem i tam nie było Narnii....
- To już nie wiem na prawdę co mogło cię nawiedzić.
- No ja też już nie wiem.
Zati nadal kampił za moim łóżkiem, no ale co poradzisz. No nic. Spojrzałam na Igłę który nadal głowił się, co byśmy mogli porobić głupiego. Ja natomiast zaczęłam bawić się kartami i układać z nich domki. Już prawie go kończyłam, pozostała mi tylko jedna karta.....
- Już wiem!!! - wrzasnął oświecony Krzysiek. Przez przypadek, no ale nie wiadomo czy przez przypadek, wyprostował nogi, a że nogi miał położone niedaleko mojego zamku to zamek runął.
- Młeeeeeeeeeeeeeeeee........!!!!  - zaczęłam ryczeć. No dobra, tylko udawałam, no ale to to samo.
- O Jezu, przepraszam! Nie chciałem! - zaczął mnie przepraszać.
- Pierwszy raz tak dużo zbudowałam. A ty to musiałeś zepsuć.
- No to ci go odbuduję.
- No dobra, i tak udawałam że płaczę.
- Cccccccco?
- Nie skapnąłeś się?
- Nie, myślałem że ty na prawdę płaczesz....
- Dobra, lepiej mów co żeś wymyślił.
- No to ja wymyśliłem żeby pograć w karty bo i tak nic innego nie udało mi się wmyślić.
- W co gramy? - zapytałam gdy już poskładałam karty i zaczęłam je tasować.
- Nie wiem ty coś wymyśl.
- Czemu ja?
- Bo ja wymyśliłem że w ogóle gramy w karty.
- No ale ja wtedy układałam domki z kart więc nie mogę teraz wymyślać.
- Aaaaaa......
Boże, co za debil.
- No to może w kuku. - już go wyręczyłam.
- Właśnie! Miałem to powiedzieć.
- No widzisz, czytam ci w myślach.
- Łoooł serio?
- Mmmm, nie na żarty.
- To o czym teraz myślę?
- Że na pewno nie zgadnę o czym myślisz?
- Pfff, nie? Kłamiesz, i tak na prawdę nie umiesz czytać w myślach.
- Jezus Maria, ratuj tego człowieka od stania się Zatorskim.
- Heeej Zatorski to ja! - powiedział Paweł.
- Wiemy o tym.
W końcu kiedy już każdy dostał swoje karty i mogliśmy zacząć.
- No po co mi to dałeś? - zapytałam Dżugi który przekazał mi damę.
- Bo mi nie jet potrzebna.
- No bo mi tym bardziej. - podałam kartę Buszkowi.
- Nosz w mordę jeżego zwierza. - podał tę samą kartę Kłosowi.
- Sorry wymieniam kartę bo już chyba każdy ją miał.
Karol wybrał jedną z kilku pozostałych i podał ją Wroniastemu gdyż z pewnością nie była mu potrzebna. No bo gdyby była mu potrzebna no to chyba by jej nie oddał. Fuck logic. Od Dżagi dostałam kolejną kartę. Król. Faaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!!!!!
- Oj już widzę że Luiza powoli się wkurza. - zauważył Igła.
- No weeeź, jak dostaję takie nie potrzebne karty no to chyba nie będę skakać ze szczęścia.
- A ja sobie poskaczę. - powiedział po czym na serio wstał i zaczął skakać. - Jeeeeeeeeeeeej!
- Jejujesz jak małe dzieci. - skomentował Rafał.
- No wiem, to takie fajne!
- Dobra siadaj już.
- No to dobra, siadnę już.
- Jeeeeest.... A nie, jednak nie. - powiedział zawiedziony Fabian.
- Haaaaa, nie wygrał.
- No i co ty też.
- No ale bardziej mnie cieszy to że ty jeszcze nie wygrałeś.
- Pff. - obrażony podał mi kartę która, jednak mi się przydała więc se ją zostawię.
W końcu nie wygrał nikt, bo za chwilę miał być trening więc wszyscy ruszyli swe tyłki i poszli się przygotować.


***
Gdy po południowy trening się skończył, chłopaki poszli wziąć prysznic bo od nich waliło jak z obory dla krów. No dobra, może przesadziłam ale waliło od nich. Pozbierałam z trenerami porozrzucane po hali piłki i wyszłam z pomieszczenia. Wróciłam do hotelu, wgrałam zdjęcia do laptopa i zaczęłam je obrabiać.
Jak tak sobie spokojnie robiłam to co zaczęłam spojrzałam na zegarek by zobaczyć która godzinka już tyka. 17:30. Łoł,łoł,łoł,łoł, łoł. Łoooooooł. Już ta godzina, a nikt mi jeszcze nie przeszkodził? Albo wszyscy byli tak padnięci i poszli spać, albo ktoś sie zatrzasnął w prysznicu. (No z  nimi to nigdy nic nie wiadomo) Jak na zawołanie drzwi się otworzyły.
- Nie uwierzysz co się stało. - powiedział Igła.
- Pewnie nie. Ale powiedzieć zawsze możecie.
- No to jak poszliśmy do szatni to w pewnym momencie zgasło nam światło. Nie wiem jakaś awaria prądu była czy coś.
- No, no i co?
- No i nagle usłyszeliśmy takie "buahahahaha" i się maega, mega, mega przestraszyliśmy. No i potem na ścianie coś jakieś światełko zaczęło tak migać, a potem znikło, a Zati powiedział, że chyba coś go dotknęło i się znów mega przestraszyliśmy. No a potem znów wróciło światło. - opowiedział tą jakże straszną historię z życia.
- Boże, jakie to na pewno było straszne.
- No bo było!
- Z twojego opowiadania wywnioskowałam, że to nie było straszne.
- No bo tam nie byłaś to nie wiesz.
- Nie muszę tam być, bo wiem, że to nie jest straszne.
- A idddź, z takim opowiadaniem.
- A wiecie, że jak powiecie "Kobyła ma mały bok" i jak odczytacie to od prawej strony to wyjdzie to samo? - powiedział Zati. Jezu, on chyba pierwszy raz powiedział coś mądrego! Panowie, dawać mi tu jakiś kalendarz bo kurde trzeba to jakoś upamiętnić!
- Co to jest kuźwa kobyła? - zapytałam.
- Kobyła to koń?
- Koń Rafał! Jaki ryyj! -zaczął się hihrać przyjmujący.
- Ale zaraz, skoro kobyła to Rafał który jest koniem, a konie nie mają małego boku, to oznacza że to stwierdzenie nie jest prawdą, ponieważ, Rafał nie jest koniem, on człowiekiem, więc Zatorski nie zmądrzał, po prostu przeczytał to z jakiejś stronki dla małych dzieci. - wypowiedział się Igła.
Nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu. Jakiś nieznany numer, ale odebrałam.
- Co? - jak zwykle kulturalnie.
- Słuchaj, masz do pożyczenia kasę na telefonie? - zapytał jakiś chłopak.
- Słuchaj, stary, sorry, nic już nie mam.
- No ale ci dawałem przecież.
- Przepraszam, głupio wyszedł ci ten żart.
- Kurde domyślił się..... - powiedział cicho, no ale ja to wszystko słyszę.
- Radzę trochę popracować. - rozłączyłam się.
- Kto to był?
- Jakiś dzieciak chciał mi zrobić super śmieszny żart. Niestety mu się nie udało.
- No wiesz ty co? Wiesz jak mu teraz będzie przykro? Ty kobieto bez serca. - powiedział... Bartek?
- Tak bardzo mi przykro oddzwonię do niego i powiem że się nabrałam. - odparłam z ironią w głosie.
- To bardzo dobry pomysł.
- Nie.
- Ej przycisz telewizor bo mi ciepło. - powiedział Fabian.
- Coś ty znowu jarał? - zapytałam.
- Nic.
- No to dobrze, ale i tak nie przyciszę.
- Czemu?
- Bo będę oglądać?
- Hahaha, no już to widzę, sekundę patrzymy na telefon a później na telewizor.
- No a jak ty sobie to inaczej wyobrażasz?
- Fabian, nie podrywaj. - pogroził palcem Bartek.
- Fuuuuuuuj. - odsunęliśmy się od siebie.
- Jak śmiesz mówić, że on mnie podrywa? - zapytałam.
- Bo cię podrywa!
- Bartek, nie bądź zazdrosny.
- Łoooooooooooooooooooooooooooooo!!!! Bartek jest zazdrosny!
- Skoro mówisz że Bartek jest zazdrosny, to znaczy, że ty z Fabianem coś ten tego. - poruszył brwiami Piter.
- No prędzej to by mi kaktus na dupie wyrósł, niż ja z nim miałabym być parą.
- No właśnie?
- No dobra, ale chcę być świadkiem na waszym ślubie. - uśmiechnął się słodko Kura.
- Wrrrrrrr..... - wystawiłam mu faksa z obydwóch dłoni, po czym uśmiechnęłam się do niego słodko. - A jak tam u ciebie i tej twojej dziewczyny? A no tak, przecież ty nie masz dziewczyny! - zaczęłam sobie klaskać za ten żart, a on zrobił smutną minkę.
- No, no, no, no to co? Ty też nie masz chłopaka! - tym razem to on zaczął sobie klaskać.
- Ty z tym klaskaniem to może do Rubika idź. I tam se klaszcz. A nie kurde tutaj, na mojej podłodze.
- To ni jest twoja podłoga.
- To jest moja podłoga.
- To jak to udowodnisz?
- No bo, ja tak mówię i tak jest.
- Ale nie ty ją wykładałaś, więc nie może być twoja.
- Ale to mój pokój więc i moja podłoga.
- A skąd wiesz, że to twój pokój?
- No bo chyba tutaj jestem, i mam do niego klucz. No? No? No? No i co powiesz?
- Powiem że.............. Masz brzydką fryzurę.
- Ładniejszą od ciebie.
- Coś ci się nie udało Bartek. - poklepał go po ramieniu Nowakowski. - Jeżeli chodzi o ripostę, musisz się jeszcze duuuuużo nauczyć.
I tak nam minął dzisiejszy dzień. W prawdzie była jeszcze kolacja, ale to już mneiejsza o to.


.........................................
Witam :D
Ale się ciepło zrobiło, ja pindole! Ale w sumie dobrze, bo wakacje nadchodzą już dużymi krokami. :) Truskawki już u mnie są więc wszystko jest *.* Niedługo zrobię jakieś zdjecia na drugiego bloga, to Wam smaka narobię xD
Pozdrawiam ;**

4 komentarze:

  1. hahahaha nienormalni są jak się do kupy zbiorą :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ło matko z ojcem, tą złotą myśl Zatora to serio trzeba gdzieś zapisać. :D Ej, ja nie wiedziałam, że od tyłu to się tak samo czyta. xDD

    Ci to się ciągle kłócą xd Oni nie mają nic innego do roboty? xd

    "Przycisz telewizor bo mi ciepło" xDDD
    Fabian, matka wie, że ćpiesz? xdd

    O, jedna uwaga...
    "Albo zrób sałatkę ziemniaczaną z ziemniaka i ziemniaka."
    RAFAŁ NIE MÓWI "R" XDDD

    Co tak mało mojego ulubionego, nieogarniętego, dwumetrowego blondi? ;<

    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ich normalnie !
    Przez Coebie teraz jak widzę Fabiana to od razu jest Dżaga w mojej głowie :D
    Zatorski, ty chłopie lecz się na nogi bo na głowę juz za późno! <3
    Nowy rozdział na blogu!
    and-love-doesnt-match.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku XD Dżaga i Luiza to tylko się kłócą! A i tak do siebie pasują XD

    Nie wiem jak Zatorski może być taki... Emmm... Głupawy :p

    Rafał wygra TopChefa i w ogóle bedzie jak Magda Gejzer xD

    Igła ma strasznie oryginalne pomysły... Strasznie... If you nów what I mean? XD

    A Bartek zazdrosny? Nieeee :p

    Świetny rozdział ogólnie ;D a ja zapraszam na nowy do mnie ------> never-ever--give-up.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń