piątek, 24 kwietnia 2015
Rozdział 16
Dzisiaj, czyli 13 maja pojechaliśmy do Wrocławia aby rozegrać tam mecze kwalifikacyjne do Mistrzostw Europy.
Dzień wcześniej spakowaliśmy się i po śniadaniu wyruszyliśmy w drogę.
- Michał, a ty kiedyś doliczyłeś do nieskończoności? - zapytał Krzysiek kiedy siedzieliśmy na tyłach autokaru.
- Nie. - odparł Winiarski.
- Ooooooooooo......................... To szkoda.
- Czemu?
- Bo zawsze chciałem poznać osobę która doliczyłaby do nieskończoności.
- Dużo jest takich ludzi. - powiedziałam.
- No ciekawe gdzie.
- W zaświatach.
- No bardzo ci dziękuję, ale chciałbym poznać osobę która doliczyła do nieskończoności w świecie żywych.
- A... No to nie, nie ma takiej osoby.
- No sama widzisz.
- To ty dolicz do nieskończoności. - podsunął myśl Winiarski.
- Hmmmm...... A ile nieskończoność ma zer?
- A sąd mam to wiedzieć?
- To sam widzisz, że się nie da.
- A może nieskończoność nie istnieje? A czy to tylko wymysł któregoś człowieka, co powiedział, że jest taka liczba, ale nikt nigdy nie doliczył do takiej liczby?! - powiedział przestraszony Winiary.
- Michał, jakby na serio nie byłoby takiej liczby, to dlaczego wymyślono specjalny znaczek nieskończonośći? - zapytałam.
- Chryste Panie! Nie pomyślałem o tym!
- No widzisz......
- To może być znaczek Illuminati! Illuminati wymyśliło tą liczbę! A teraz skoro znamy już prawdę, to Illuminati przyjdzie do nas w nocy i nas zabije!
- Michał.... Ja się booje! - powiedział przestraszony Igła i się przytulili.
- Jezu............. Żyję z dwoma debilami. W tym miejscu powinien zagościć nasz częsty gość, czyli Facepleam.
Na zabicie nudy postanowiłam że pogram w jakąś głupawą gierkę na swoim telefonie. A to, że miałam dużo głupawych gierek, zaczęłam od pierwszej lepszej, czyli happy jump.
- W co ty grasz? - zapytał zjaranym głosem Drzyzga który klęczał na siedzeniu przede mną.
- Hepi dżamp, chwytaj radość!
- To nie tak było! To było hepi mil chwytaj radość pararapampam!
- Ale będzie hepi dżamp chwytaj radość, i jak masz problem, to się nie odzywaj.
- Łoooł, dooooobra.
- Masz piękne czarne oczy, widzę czaaaaarne oczyyy!! Ktooooooooś mnie przeskoczył, ktoooooś tam jeeeeest.............. - zaczął koncertować Zatorski.
- WTF?
- Zati, to nie tak leciało! - powiedział Winiar. On zna chyba wszystkie piosenki świata.... Winiar to nie człowiek, Winiar to robot który wie wszystko. Dam dam daaaaaaaaaaaaaaam!!!
- No jak nie jak tak?
- Jej piękne czarne oczy śnią się czarne oczy ich nie przeoczysz wiem że nie jej piękne czarne oczy widzę czarne oczy to za mną kroczy ze mną jest!! - zaśpiewał tę nutę.
- Aaaaaaaaaaaaaaaa........
- No i widzisz? Jak nie umiesz śpiewać, to nawet nie próbuj. - dałam mu dobrą radę na przyszłość.
- Ej gramy w butelkę? - zapytał Drzyzga.
- Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!!! - powiedział za wszystkich Igła. - Tylko czekajcie, muszę to nagrać.
- Ma ktoś butelkę?
- Ja mam na telefonie. - powiedział Kłos i włączył aplikację.
- To kto zaczyna?
- Ja!!!! - zgłosił się Fabio.
- No to kręć, Jezus Maria.....
Wypadło na mnie.......... A Fabio zaczął złowieszczo pocierać rękami.
- No.... Co?! Dlaczego zawsze wypada na mnie?
- Przeznaczenie. - wytłumaczył Drzyzga.
- A ja nie chcę przeznaczenia, ja chcę żeby nie wypadał zawsze na mnie. - powiedziałam głosem obrażającego się dziecka.
- Prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
- Czy kiedykolwiek miałaś w staniku lub gdziekolwiek indziej kostki lodu?
- Miałam.
- Kiedy? - zapytał Igła.
- Nawet nie dawno...... Jakieś trzy miesiące temu.
- Jakie to uczucie? - zadał pytanie Zatorski.
- Świetne, wiesz, to było taaaaakie meeeeeeega, że normalnie wpisałam to do swojego pamiętnika.
- Łooooł! Ty też masz pamiętnik?! Ja też! Wpisuję tam coś codziennie!
- Serio?
- No! A ty co ile wpisujesz tam coś?
- Zati, ja nie mam pamiętnika.
- No nieeeeeeeeeee, noooooooooooo! Chciałem...... - wyrwało się Igle. - Piter! Co ty chciałeś od pamiętnika Luizy? Chciałeś go przeczytać? Przecież to jest prywatne.
- Kurde, Igła..... No głupia sprawa...... Ja kiedyś przeczytałam twój. - powiedziałam.
- Nosz kurna..... Wiedziałem, że kryjówka pod łóżkiem nie jest dobra...
- Żartowałam, ale dziękuję na pewno skorzystam z lektury.
- No i sam się wkopałem!
- No trudno, bywa.
- Dobra, wiem, a czy teraz możemy kontynuować naszą grę? - zapytał Kurek.
- Bartek, nie denerwuj się. - zakręciłam butelką.
Wypadło na Bartka.
- Co?! Ale..... jak to się mogło stać?
- Co byś chciał, kochany Bartusiu, prawdę czy wyzwanie?
- A dobra, wyzwanie!
- Musisz iść do kierowcy i z nim porozmawiać na temat........ hmmmmm...... murzynów.
- Murzynów?
- Bartek, nie znasz takiego przymiotnika? - zapytał Zati.
Facepleam. Nic nowego, czytaj dalej.
Bartek poszedł na saaaaaaaaaaaaaaaaaaaam przód i usiadł obok trenera.
- Panie kierowco?
- Taaak?
- Chciałbym z panem porozmawiać o czym bardzo ważnym. Dla mnie.
- A o co chodzi?
- Chciałbym porozmawiać z panem o murzynach.
- O murzynach?
- Tak, o murzynach.
- Dlaczego?
- Chciałbym się dowiedzieć co pan o nich myśli.
- No to są ludzi tacy jak i my, nie wiem co pan widzi w nich takiego nadzwyczajnego.
- Aha, czyli nie jest pan rasistą?
- Nie.
- No to dobrze, tylko tyle chciałem wiedzieć. - wrócił do nas. No ale, niestety, chodzenie po autokarze w czasie jazdy bywa czasem bardzo niebezpieczne, i teraz nasz Bartuś się o tym przekonał. A mianowicie wyjebał się na podłodze.
*Le śmiech.
* Le Bartek *le bul.
- Ołaaa........ Aaaaaaaaaa.... łoooooooooo.. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaałaaaaaaaaaaaaaa!!!
- Hahahahahahahahahahahahaha! - le nasz śmiech.
- Ej no! To nie jest śmieszne!
- Właśnie że jest!
- Nie!
- Oj Baaartuś! Nie martw się, zadzwonię zaraz po pogotowie, na pewno się tobą zajmie! - powiedział Piter i wyciągnął swój telefon.
- Pff. Teraz to ja już dziękuję. OBRAŻAM się na was. - nacisnął słowo "obrażam". Pewnie myślał że się tym będziemy przejmować. Nie, nie, nie Bartusiu nie, nie, nie.
Jednakże jak to Kurek zakręcił butelką i wypadło na mnie. Hehe, taki tam rewanż.
- No, moja droga, co byś wolała, prawdę nam wyznać, czy popisać się przy wyzwaniu?
- Wolałabym wyznać wam prawdę.
- Czy kiedykolwiek wyszłaś z domu bez bielizny?
Przywaliłam sobie twarzodłonia.
- Bartek................ Nie mówimy teraz o tobie, pamiętaj.
- Oooooooooooooo!!! Wyszło! Bartek nie chodzi w bokserkach!
- No przyznaj się im Bartek, pamiętasz, jak do mnie zadzwoniłeś się pochwalić że nie masz na sobie gaci? - powiedziałam. Serio kiedyś do mnie zadzwonił i powiedział, że nie miał w szafie żadnych gaci, bo były w praniu, jak to powiedział i wyszedł kiedyś bez nich.
- Nie chciałem się wtedy pochwalić, po prostu powiedzieć.
- Po co? - zapytałam, ponieważ do tej pory tego nie rozumiem.
- No bo tak!
- Dobrze, Bartusiu, dobrze, nie denerwuj się.
Zakręciłam butelką i wypadło na Rafała.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Musisz powiedzieć komuś że jest brzydki. Ale nie mi.
- Okej. Zatorski?
- Tak? - zapytał z uśmiechem. (u niego ciągły uśmiech to normalne)
- Jesteś najbrzydszą istotą na świecie.
Zati zrobił smutną minkę.
- Oj no nie przejmuj się, nie każdy dziedziczy urodę po rodzicach, czy po kimś innym.
- Nie no co ty, nie przejmuję się.
- Aha, no to dobra.
Buszu zakręcił butelką i wycelował na Kłosa.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- A więc musisz położyć się na ziemi i poruszać się jak wąż.
- Chryste........ - Karol położył się na ziemi i zaczął się wić ( jeżeli turlanie można tak właśnie nazwać ) jak wąż.
- Prawda czy wyzwanie? - zapytał gdy butelka zatrzymała się na Winiarskim.
- Ja poproszę wyzwanie.
- Musisz zatańczyć taniec hula.
- Eeeeeeeeeeeeeeee......... - jęknął ale posłusznie wstał i odtańczył taniec hula. Dobry Michaś, dobry.
Winiarski zakręcił i wypadło na Wroniastego.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Poliż się w łokieć! - Winiary wie co dobre. Przecież nikt tego nie potrafi zrobić! Chyba że ktoś jest człowiekiem-gumą. Nie nie chodzi tu o Gumę, Zagumnego.
- Nie mogłeś nic trudniejszego? - zapytał gdy bez problemy polizał się po łokciu.
- Jak.......... Jak ty to zrobiłeś?
- Normalnie?
- Łooooł?
Wrona zakręcił butelką i wypadło na Fabiana.
- Co chcesz?
- Wyzwanie!
- Musisz się oświadczyć Luizie.
- No, co?! - oburzyliśmy się równocześnie.
- Widać jakie z was małżeństwo. - uśmiechnął się Piterson.
- Nieeeeeeeeeeeeee....... Ja nie chcę być jego żoną!!!!
- Ja nie chcę być jej mężem! Ona jest psychiczna!
- On teeeeeeeeeeeeeeeeeeż!
- No dobra, jak tak bardzo nie chcecie być małżeństwem to musisz ją pocałować.
- Co??!! To jeszcze gorzej! - powiedziałam.
- No cóż, takie życie, albo całus albo pierścionek.
- Ale nie mamy pierścionka!
- Ja wam pożyczę! - zgłosił się Igła i zdjął ze swojego palca obrączkę.
- To będzie najgorsze co kiedykolwiek zrobię. - powiedział Fabian i klęknął przede mną. - Wyjdziesz za mnie?
- Nie?
- No i super.
- Nie! Ona ma się zgodzić! - zaprzeczył Wrona.
- Co ty chcesz żebym ja tu umarła?
- No ale masz się zgodzić.
- O Boże...... Wyjdziesz za mnie? - w trakcie kiedy Fabian próbował nakłonić mnie do wyjścia za niego, inni mieli z tego niezłą bekę i śmiali się z tego przez cały czas.
- Nie.
- No proooszę.
- Nie.
- Ale dlaczego?
- Bo nie.
- Ale czemu?
- Bo nie i już.
- Ale podaj przynajmniej jeden powód.
- Nie, i już.
- Ale dlaczeeeeeeeeego?
- Bo cię nie kocham.
- Ale ja też cię nie kocham.
- Nie wyjdę za ciebie.
- Ale błagaaaaaam cię, no proszę, proszę, proszę, powiedz że tak.
- Zrozum, nie.
- Ale czeeeeeeeeeeeemuuuuuu?
- Bo nie.
- No proszę, cię, powiedz po prostu "tak" i już.
- Ale ja nie chcę ci mówić "tak" bo wtedy będą nas nazywać małżeństwem.
- Ale żeby być małżeństwem trzeba mieć ślub!
- Ale następnym razem na pewno zrobią nam ślub!
- No błagam cię Luiza, powiedz tak!
- Nie!
- Powiedz, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę.
- No dobra! Już możecie przestać. Boże jak ty jesteś uparta. - stwierdził Andrij.
- No łał.
Dżaga zakręcił butelką i wylosował Zatorskiego.
- Zati, prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
- Gdzie schowałeś swój pamiętnik?
- Pod łóżkiem, ale mam go ze sobą w walizce.
- Mhm...... Szykuje się ciekawa lektura.
- Co?
- Nic,nic. Kręć butelką.
Wypadło na Mariusza.
- Prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
- Yyyyyyyyy........ masz na nogach buty?
- Nie, wiesz, nie mam, chodzę bez butów.
- Jest ci wygodnie?
Facepleam.
Mario wylosował Pitera.
- Prawa czy wyzwanie?
- Jo wyzwanie.
- Musisz podejść do trenera i powiedzieć mu "Ciao baby".
- No to idę! - Piotrek poszedł na saaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam przód i gdy znalazł się obok trenera odrzucił głowę i powiedział to co mu kazano.
- Piter czy ty szję dobrze czujerz? - zapytał trener z miną "WTF?"
- Yes, baby. Nie, no ale oni kazali mi tak powiedzieć.
- Kto?
- No oni!
- Kabel pospolity! - krzyknęłam.
- To ty Luizja?
- Co ja? To oni!
- Kabel. - powiedział Igła.
- Kabel to z ciebie jest.
- Haha, śmieszne. Ja nigdy nie skarżę.
- Pfffffffffffffffff!! Dobry żart. Niedługo zostaniesz sypaczem sucharów!
- Ale to prawda, ja nigdy nie skarżę.
- Teraz nie, dawniej tak.
- No....... raz czy dwa mi się zdarzyło......
- Tysiące.....
- No dobra, przyznaję się wcześniej byłem kablem pospolitym, ale teraz nie jestem.
- Dobra, dobra, załóżmy że ci wieżę.
Piter wylosował MNIE, znowu jestem po raz kolejny losowana w tej grze. No dobra, nie ważne.
- Chcesz prawdę czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Musisz iść do trenera i się zapytać czy ie widział gdzieś Żwirka i Muchomorka.
- Ło Boże.....
Poszłam na saaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam przód i stanęłam przy trenerze i zaczęłam udawać że płaczę.
- Czy czoś śję ształo? - zapyatł.
- Panie trenerze, widział pan gdzieś mojego Żwirka i Muchomorka? Zgubili się gdzieś i nie wiem gdzie mam ich szukać.
- Czy wy wszyszczy dobrze szję czujecie?
- Ja się tam dobrze czuję, ale niech się trener ich zapyta, oni nie są normalni.
Odwróciłam się i wróciłam do chłopaków. No ale, co zrobić, chodzenie po autokarze w czasie jezdy jest bardzo, bardzo ale to baaaaardzo niebezpieczne, więc tak jak przedtem Kurek wyjebałam się na podłożu.
- Ssssssssssssssssss....... aaaaaaaaaaaaaaaa..... ssssssssssssss...... aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaahhh aaaaaaaaaaaaaaaaaaahaha!
- Jezu Chryste Boże Święty! - na ratunek rzucił mi się Igła. Ale to, że "rzucanie się na ratunek" podczas jazdy jest niebezpieczne, pan Ignaczak także wyjebał na podłodze.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Oła, aaaaaaaaaaaaaaaaaa....... Chłopaki, dzwońcie po karetkę!
A chłopaki zamiast dzwonić po karetkę mieli z nas bekę. No bo jak można pomóc w potrzebie? No nie da się, trzeba się śmiać, no ale, co zrobisz? No nic nie zrobisz, więc po co próbujesz?
- Oj, biedni Ignaczakowie.....
- Aaaaaaaa........ Jeeeezuuuu, jadę jurto do szpitala, niech mnie zabiorą na ostry dyżur. - powiedziałam.
- Jadę z tobą. - dodał mi otuchy Krzychu trzymający się za swoje obolałe kolano.
Zakręciłam butelką i wypadło na Wroniastego.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Musisz......... się walnąć z liścia.
- Dlaczego? Dlaczego mi to robisz?
- No walnij się z liścia.
- Ale ja nie umiem się walnąć z liścia, ja sam się nie biję.
- To chodź, tu ja bardzo lubię dawać z liścia.
- A to nieeeeeeeee..... To sam się walnę. - uderzył się! Ja nie mogę...... Myślałam, że poprosi o jakieś inne wyzwanie, a tu proszę, sam się walnął.
- Jesteś na prawdę wyjątkowy, nikt nigdy z moich znajomych nie walnął się sam z liścia. - zaśmiałam się. - Myślałem że będziesz chciał jakieś inne wyzwanie......
- To mogłem mieć inne?!
- No raczej. Dobra, nie ważne.....
- Obrażam się na ciebie. Przez ciebie pierwszy raz uderzyłem się sam z siebie.
- To się obrażaj, i tak długo nie wytrzymasz.
- No to zobaczymy jeszcze.
- Wiesz, że się właśnie odzywasz?
- Ale od teraz gramy.
- Okej, ale i tak nie wytrzymasz, bo prędzej czy może troszkę później i tak się do mnie odezwiesz.
Gdy dotarliśmy wreszcie na miejsce wyszliśmy z autokaru i wzięliśmy swoje bagaże z bagażnika. Udaliśmy się do hotelu w którym mamy nocować. Odebraliśmy swoje klucze i weszliśmy do windy. To znaczy, kto wszedł, to wszedł. xD Taki na przykład Kłos czy Piter czy jakiś inny siatkarzy musiał zasuwać schodami. No cóż, bywa. Gdy odnalazłam wreszcie numer do swojego pokoju, tak dokładnie szukałam tego właśnie numerku jakieś 5 max 10 minut, bo kurde, ktoś zrobił nam trollinga, i nikt nie wiedział, który pokój jest czyj. No ale dobra, jedźmy dalej.
Jak już weszłam do swojego pokoju który cudem odnalazłam, położyłam swą walizkę na podłodze koło mojego łóżka.
Nareszcie mam jednoosobowy pokój! Juchu!
Była godzina 17:01 gdy siadłam sobie w spokoju i dla relaksu zaczęłam czytać sobie książkę. No ale co to byłby za dzień, gdyby wtedy kiedy sobie coś czytam ktoś by do mnie nie przyszedł? No właśnie, taki dzień nie istnieje.
- Luuuuiiiizaaaaaaa....... - powiedzieli wszyscy i się gdzieś porozsiadali.
- No, no, no.......
- Co my mamy robić?
- No.......
- Porobisz coś z nami?
- Mhm........
- A co?
- No.......
- Ty mnie nie słuchasz, prawda?
- Co..... Matko Święta, ratuj mnie! Jak...... ?! Wy się tu znaleźliście? - zapytałam. Co oni się tu przeteleportowali?
- Mamy do tego takie specjalne urządzenie zwane drzwiami. - wytłumaczył Wrona.
- Ha! No a nie mówiłam! Odezwałeś się do mnie!
- O żesz.......
- Widzisz ja zawsze mam rację.
- Goddammit...... powiedział Fabio który grał na swoim telefonie w Flappy Bird.
- Grasz w to?
- A weź, to już tak mnie wkurwia powoli, że chyba zaraz wyrzucę ten telefon...
Drzyzga wcisnął "play" i zaczął przyciskać palcem tak, by ten bird mógł sobie polatać.
- No wrrrrrrrrrrrr!!!!!
- Fabian, nie denerwuj się, oddychaj.
- Oddycham...... Usuwam tą grę, aby właśnie przez tego pojebanego birda nie dostać wścieklizny.
- Ale ty chyba już masz wściekliznę......
- No chyba ty!
- O Jezu, pamiętam jak się wkurzałam, jak nie zamykałeś za sobą drzwi do pokoju.
- O właśnie, trzeba to powtórzyć! Szykuj się niedługo na niezły wkurw.
- A ty przygotuj się na zemstę za włosy.
- No co ty..... Serio mi coś zrobisz?
- A dlaczego by nie? Dawno się na nikim nie mściłam.
- Muszę wynająć sobie ochroniarza....
- No radziłabym.
I tak oto upłynął nam ten dzień. Czyli normalnie.
.....................................................
Witam :D
Przychodzę do Was z nowym rozdziałem, i myszlę że się wam spodoba :)
Pozdrawiam ;***
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Podoba się. :D
OdpowiedzUsuńBoże, pytanie czy wyzwanie. :D Jak ja to uwielbiam. xd
Ci to mają pomysły... :D Gadać o murzynach, ahahah. To ze Żwirkiem i Muchomorkiem też dobre. :D
PITER, TY KABLU.
Zjebałeś zabawę.
Pozdrawiam. :*
Jak ja kocham te dzieci <3 co by nie zrobili i tak kończy się niekontrolowanym wybuchem śmiechu !
OdpowiedzUsuńOni po prostu wygrali internety!
Czekam na kolejny!
Zapraszam do siebie ;)
and-love-doesnt-match.blogspot.com
Prawie cały czas się śmiałam, ale tekst Andrzejka o drzwiach mnie już totalnie rozwalił :P
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńand-love-doesnt-match.blogspot.com ;)
Zapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńWe will be the champions
Mam nadzieję, że coś się tu niedługo pojawi, bo ja czekam, czekam i czekam :D
OdpowiedzUsuńDla tych którzy chcieliby coś poczytać zapraszam na moich Makaroniarzy Matteo i Lucę
http://jest-tak-samo-tylko-troche-smutno.blogspot.com/