niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 31

Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie, jak na mnie bo o 6:30. Nie mam pojęcia co mi się stało, no ale już nie będę do tego dochodzić. Chciałam z powrotem zasnąć, ale nie mogłam. No da fuck daj mi zasnąć. Jakby tego było mało to ktoś za ścianą urządził sobie śmiechawę z niewiadomego powodu. Od tego rozbolała mnie głowa. Nie żyjesz gościu. Skoro już nie zasną, to nie będę marnować czasu.
Odblokowałam telefon  i zobaczyłam w notatki. Co to do zrobienia.... Ah, no to przecież. Dzisiaj je sobota. Mam dzisiaj okulistę, pewnie podjadę do mej Laurencji i do mamy. No to sobie pojeżdżę po Polsce. Krzysiu furę pożyczy, już to ustaliliśmy.
No i co ja mam ze sobą zrobić? Przecież już na tysiaka nie usnę. 6:40. Za wcześnie żeby wstawać. Wstawać czy nie wstawać, oto jest pytanie każdego kto wcześnie się obudził.
A tam ciula, wstaję.
Wstaję, mimo tyyyylu ran i znów do góry głowę.
Podeszłam do szafy by wybrać jakieś ubranie. A może jakąś spódnicę? Dawno nie chodziłam. Ale nie wiem czy jakąś mam tutaj. A nie, jest. No to paaaaanie jo tutej wszystko mom.  Do tego miętowa koszulka z kieszonką na piersi i naszyjnik z aparatem. Co do moich seksi fleksi soksów, postawiłam na pizzę i frytasy, buty, no a jakie ja mogę mieć inne buty niż moje ukochane białe roshe runy.
Poszłam pod prysznic i się ubrałam. Rozczesałam włosy na których została jeszcze niebieska farba. A to skurczyłsiębyk. Zrobiłam standardowy makijaż powiększający optycznie oczy. Mając pingle z minusami jest to po prostu wskazane. Włosy związałam w warkocza na bok, bo do tyłu wyglądam jak ziemniak, a nie chciałabym wyglądać jak ziemniak. Umyłam zęby, ubrałam buty i spryskałam się moimi perfumą i jestem gotowa podbijać świat. Chyba nikt się, mam nadzieję, mnie nie przestraszy. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do windy ale nie chciała ze mną współpracować. Więc no co ja ci zrobię, zapierdalaj za pingipongiem. Schodami. Schodziłam, schodziłam, zbiegałam, zbiegałam, zbiegałam, zbiegałam, schodziłam, zbiegałam, zbiegałam, zbiegałam i zbiegałam. I znów zbiegałam. Czy te schody się przedłużyły czy co?
Wreeeeszcie! Kim jesteś? Jestem zwycięzcą.
- Siemka. - przywitał się Fabian i Rafek, którzy są jedynymi osobami w jadalni. Oprócz pań kucharek. Widocznie tak jak ja nie mogli spać, bo z nich to nie bardzo takie ranne ptaszki.
- A idź, jak się zmachałam. Hejka.
- Czemu się zmachałaś?
- Schodami musiałam schodzić.
- No to wszystko jasne. Coś się tak odwaliła? - zapytał orzech w kokosie. No dobra, będę normalnie nazywać swoich rozmówców, żebyście zrozumieli. Rafał.
- A dziękuję za komplement, ty też pięknie wyglądasz. - uśmiechnęłam się. - Opuszczam was dzisiaj.
- Nieeeeee, nie zostawiaj nas tu samyyyych! - rozczarowali się.
- Oooooooooooooooooo, ktoś by za mną tęsknił! - otarłam łezkę spod oka. - Nie martwcie się, tylko na dwa dni. Wy gdzieś jedziecie?
- Z tego co wiem, to Rafek nie, ja też nie, i chyba tylko ty i trener jedziecie.
- Trener jedzie?! I ty mi o tym nie powiedziałeś?
- No to przecież wiadomo, że robimy imprę.
- No teraz mi mówicie, no dzięki. - powiedziałam obrażona tak na niby, żeby żałowali. - A wy co tak wcześnie tak w ogóle?
- Spać nie mogliśmy.
- No ja tak samo, weź jak ja mam kilka razy w miesiącu tak, że nie mogę spać do 4 nad ranem, a czasem to jak tylko główka na poduszkę, rączki na kordełkę i za ojczyznę.
- No i to jest właśnie Raf, jak się do 4 nie wierci, to innego dnia nie idzie go obudzić.
- Oj już tam nie przesadzaj.
- No dobra. Czasem się wiercisz do 3:30. Może być?
Gadaliśmy tak na prawdę o nieistotnych rzeczach, takich jak na przykład Latające jednorożce, śmialiśmy się ludzi na YouTubie, głównie z ich głupoty.
Po śniadanku tak jak sobie zaplanowałam opuściłam chłopaków, a oni przyszli się ze mną pożegnać, jakbym jechała na zawsze. Ale się do mnie przywiązali to nie wiem. Jak śłodźko.

Po około 3 godzinach jazdy samochodem przekroczyłam tą magiczną tabliczkę która teleportuje cię do innego miejsca, w moim przypadku na tabliczce było napisane "Bełchatów". Postanowiłam, że od razu podjadę o optyka. Pani Magda zrobiła mi kontrolę, w sumie wzrok nie pogorszył mi się jakoś mega dużo, jednak coś mi się tam uszkodziło, no jak to z minusami, jednak nie była konieczna wymiana szkieł w okularach. Zapytałam, czy mogę mieć szkła kontaktowe. Oczywiście trzeba zrobić na to badania, średnica i krzywizna soczewki oka. Okazało się że mogę mieć soczewki, więc już po kilku chwilach dostałam do ręki małe pudełeczko z moją wadą. Pani Magda nauczyła mnie jak to zakładać, ściągać, no podstawowe rady, informacje itakdalej. Gdy wyszłam z budynku wsiadłam do samochodu i podjechałam do Laury. Gaceł jest w Wałbrzychu, bo Laura miała wyjazd i nie miała go z kim zostawić tutaj, więc jeszcze się z nim nie zobaczę. Pewnie sporo urósł.
Przywitałam się z moją psiapsiółką i wyszłyśmy się gdzieś przejść. Trajkotałyśmy to o tym, to o tamtym, i tak w kółko. Po około 2 i pół godziny musiałam się pożegnać z Laurką. Wsiadłam w samochód i zmierzałam do Wałka (?)
Przez całą drogę śpiewałam piosenki lecące z eski. No helloł, to, że nie znam tekstu, nie znaczy, że nie mogę pomóc wyśpiewać refrenu Beyonce. A podobno ładnie śpiewam więc.... No dobra, kiedyś tak, ale przestałam chodzić na lekcje no i zdarłam sobie głos.
W końcu dotarłam do mojego rodzinnego domu. Zadzwoniłam dzwonkiem i zaczęłam skakać ze schodka na schodek. Halo, halo, jest tam ktoś? Zadzwonię jeszcze raz, wiem jak wszystkich zawsze wkurzał ten dzwoneeeek!
I jak na zawołanie drzwi się otworzyły. No na Jowisza, wreszcie, ileż można czekać?
Przywitałam się z mamą a na mój głos przybiegł mój mały książę.
- Aaaaćieść! - klęknęłam a ten zaczął mnie lizać po rękach, szyi, po nogach, no wszędzie. Chwilkę później na te wszystkie hałasy przyszła Rimmelka.
- A siemka Rimuś, aleś ty już stara, no i co tak ziewam, co? - czy tylko ja lubię gadać do zwierząt?
- Tata w pracy. - uprzedziła moje pytanie mama. Pogadałyśmy sobie co się dzieje u nas tak ogółem, a potem stwierdziłam, że wybiorę się na spacer z psami. Przypięłam więc Gacka i Rimkę do smyczy i wyruszyliśmy na polne drogi. Pobiegałam z Gacusiem na smyczy, a Rimkę puściłam wolno. To jest już wyszkolony pies, jej można zaufać, no ale Gary to tak nie za bardzo, więc wole nie ryzykować. Gdy się już wyszalali można było wracać. Mojego szczeniaka to musiałam w ogóle nieść na rękach, więc musiało być grubo. Po kolacji poszłam do swojego pokoju niegdyś dzielonego z Anitą. Ani tą, ani tamtą tylko tą nie Anitą. Ale gdy miałam 12 lat został już on tylko mój, a moja sister zamieszkała w pokoju obok. Kiedy siedziałam w swoim pokoju wkleiłam na instagrama moją samojeb... Nie, to mogą czytać rodzice Krysi z Krakowa.
Samozdjęcie. O. No i tak proszę mówić.
Moje samozdjęcie z pieskami. Oczywiście ja, jak to ja mistrzyni hasztagów musiałam je dodać. Ale tutaj nie będę tym spamować więc no.
Pierwszy like i komentarz od Laury.


No i to tyle jak na pierwsze 10 minut. W między czasie przyszedł mój dodżek
- Pacz. Pacz jaki ci fejm robię. Jesteś bardziej popularny na Instagramie ode mnie.
On tylko polizał mnie po dłoni. No w sumie okej, może byk. Poszłam się umyć i zdjąć soczewki które wciąż miałam na sobie. W sensie że na oku. Trochę się namęczyłam, ale źle nie było. Wypłukałam je i włożyłam do pojemniczka. Przykryłam się kordełką i włożyłam do uszu słuchawki włączając jednocześnie eskę. Dobranoc.
"Taa kuwa łatwiej powiedzieć niż zrobić. Na chuja tak scrolluję przecież nikt nic nie dodał. 1 w nocy Matko Boska. Jeszce się ułożyć nie mogę, Jezus Maria co jest ze mną nie tak? Jak gorąco na ja pierdole niech ktoś otworzy okno, ja nie otwieram mi się tak nie chce. A może bym coś zjadła, ciekawe czy w domu jest coś słodkiego.... Hmmmmm....... nie, nie będę nic jadła. Na noc nie wypada. Co to było?! Jeeezus Maria przecież ja na zawał tu zejdę. Trzeba było nie oglądać paranormal.tv. O Jeeeezu, te włosy też mnie już wykończą. Najlepiej to zetnę się na łyso i będzie zajebiście. " - odchyliłam głowę do góry. "Oooooooo tu jest doooobrze, jak wygodnieeeeeeeeeeeeeeeeee, nie. Kurwa. Nie, tylko nie do łazienki, tylko nie do łazienki! Nie musisz iść do łazienki, nie nie musisz, kurwa muszę.". - wstałam ostrożnie, żeby się o coś nie potknąć i nie narobić przypału. Wzięłam ze sobą telefon i włączyłam latarkę, no bo przecież nie będę świecić w całym domu, jeszcze się mama obudzi i będzie pszypał. Niemal wbiegłam do łazienki nie patrząc w ciemny i długi korytarz. A chuj wie co tam się kryje nocą. Szybko załatwiłam swoje sprawy i wróciłam do łóżka. - "Jeeeezus Maria przecież nic nowego nie ma, nikt nic nie dodał, a wyguglujmy "bezsenność" zobaczymy, zobaczymy jakie są objawy, zobaczymy czy ja to mam. No, mam. To jest bezsenność co ja mam. Kurwa nigdy nie usnę. Zajebiście. Nieee ja tak nie mogę żyć. A może zróbmy sobie selfie na noc, zobaczymy jak wyglądam w łóżku. Cy wyglądam seksi. Może komuś wyślę? Zobaczymy oooo, będzie ładnie, będzie ładnie, kurwa obrzydliwe. Nigdy nie będę piękna. O Jeeeeeezuuuu, co to znowu było?! Ja słyszę jakieś głosy! Ja już potrzebuję kompletnej pomocy, nie. A może by tak mienić pozycje, żeby się lepiej spało" - położyłam stopy na zimnej ścianie. - " Kurwa jakie to zimne. A może by do kogoś napisać? Nieee.. Może nie..... Chociaż kurczę popisałabym z kimś. Tyyylko z kim.... Laura? Nie no, jakbym ją obudziła to bym potem miała.....A może... Do kogoś ze Spały? Tylko też i do kogo. O wiem. Napiszę do każdego i zobaczymy kto nie śpi.
  

Zablokowałam telefon i znów dostałam zawału . Radio w słuchawkach zaczęło skrzeczeć, jakby straciło zasięg. Na wszystkich stacjach. W tym samym czasie. To jest paranormalne! Ej ja się boję. Ale luz, bez stresu, bez spiny, włączyłam swoją playlistę. I ułożyłam się wygodnie. 

"Ał. Moja ręka. Ona mi zaraz odpadnie. Pomocy." - Wyprostowałam rękę. - "Aaaa, nie, potwory spod łóżka, potwory spod łóżka. " - położyłam się na brzuchu - "Kurwa moje cycki." - położyłam się na plecach. - "Nie no, nie czuje się komfortowo, czyli co, jednak na boku. No to jasne. No nie no nie zasnę. A może bym oglądnęła jakiś film na laptopie? Nie, laptop zawsze jest na dole, przecież mogę zawału dostać, jak będę schodzić po schodach. Ja pierdole, a od czego jest telefon? " - weszłam na internety i wyszukałam jakiś film. "Kraina Lodu" Może byk. Zaczęłam oglądać a tu następny zawał i wylew w jednym. Pies szczeknął. Jeeezzus Maria, mój własny pies chce mnie zabić. 

- Gac, cicho, leżeć. - powiedziałam do niego. Ułożył się obok mnie na kordełce i zasnął w mngnieniu oka. Też bym tak chciała. A tak w ogóle to po co jest bezsenność? Na co to komu? Komu to jest potrzebne do szczęścia? Moim zdaniem szczęście to jest spanie, a nie niespanienie. Tak moim zdaniem. 

Zaczęłam oglądać film. Powiem całkiem fajny, nie no, zajebisty. Niby takie dla dzieci, a ryczałam. No wzruszający. Dla mnie prawie każdy film jest wzruszający. Jestem istnym ryczadłem filmowym. Książkowym zresztą też. No co poradzę. 

Kiedy film się skończył zaczęło się już rozjaśniać. No nie no kurwa teraz to już na stówkę nie usnę. Hmmmm, a może pójdę po coś do jedzenia? W sumie to teraz może nie umrę jak coś usłyszę, bo jest już troszkę jaśniej niż w ciemnej dupie. Ale jakby co to wezmę ze sobą telefon. Włączyłam latarkę i wyszłam z pokoju. Cichaczem zeszłam po schodach niczym nindża, ale jak mam tu być nindżą, skoro te schody tak strasznie skrzypią? No co zrobię, muszę być głośniejszym nindżą. 

Weszłam do kuchni, oczywiście ja, człowiek pszypał musiałam robić fikołka i walnąć głową w ścianę. Może mi się półkule znów złączą i nie będę taka głupia. Ale spoko, nikt tego nie widział. Rozejrzałam się jeszcze wokół siebie dla pewności. Nie chciałabym, żeby tu nagle mi Krzysiek wyskoczył  wymachując kamerą i krzyknął "I tu cię mam!". Otworzyłam lodówkę i zobaczyłam co jest do jedzenia. W sumie szału nie ma, ale są truskawki. Wyciągnęłam miskę i wrzuciłam do niej tyle truskawek ile się mieściło. Niestety nie było grejpfruta ani marakui, ale cu tam cu tam, tuskafki też są zajebiste. Poszłam na górę i zaczęłam jeść owoce. Hahaha, ale Ci teraz pewnie smaka narobiłam, co? Żałuuuuuj!
Po jedzeniu jeszcze bardziej odechciało mi się spać, więc zaczęłam chodzić po pokoju i grzebać sobie w rzeczach, które tutaj zostały. Czyli pamiętniki za szafą, i tym podobne.

......................................
Tak, wiem, pewnie zapytacie po co robiłam te skreeny (czy jak to się tam pisze) no ale mam taką zajebistą klawiaturę na telefonie, i te minki odzwierciedlają więcej niż te komputerowe, a poza tym ładniej i estetyczniej wyglądają, soł.... Łaj not?
Hej!








2 komentarze:

  1. No na reszcie nowy rozdział <3
    Luiza jak zawsze ogarnięta w swoim życiu xD
    I te nocne rozmowy z Bieniem *.*
    Dawaj szybciutko nastepny! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Te rozmowy i komcie mistrzowskie :D

    U mnie nowy rozdział, zapraszam :)

    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń