Na miejscu byłam około godziny 16. W końcu z Bełchatowa do Rzeszowa to tak strasznie daleko nie jest. Spojrzałam na swoje odbicie w lusterku. Poprawiłam włosy i wysiadłam z samochodu. Może dzieci nie uciekną. Zadzwoniłam do drzwi i po chwili ujrzałam w nich brata.
- Lizka! - krzyknął i mnie mocno przytulił. - Wchodź, wchodź. - powiedział i wziął ode mnie walizki.
- O mamunciu! Ciocia Luiza przyjechała! - powiedziała Dominika i tak jak Igła mocno mnie przytuliła. Wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do salonu i zaczęła pokazywać swoje nowe lalki. Później przyszedł Sebastian i zaczął pokazywać mi swoje nowe playstation i zaczęliśmy grać w tenisa. Wygrałam 3:2 w setach. Seba chciał meczu rewanżowego więc zagraliśmy jeszcze raz. Domi w tym czasie nam dopingowała. Raz mi, a raz swojemu bratu. Tym razem dałam Sebastianowi fory i on wygrał. Zaczął biegać po całym salonie i w końcu wpadł na swojego ojca który właśnie wrócił z góry.
- Gdzie ty byłeś przez ten cały czas? - zapytałam go gdy minął swoje biegające dziecko.
- Zastanawiałem się do którego pokoju cię wprowadzić.
- Ale żeby aż tyle?
- Nie no co ty! Jeszcze tak o sobie dumałem.
- Ej! A ty miałeś mi powiedzieć!
- A no tak! - powiedział a w tym czasie do domu weszła Iwona z zakupami.
- Ale w koło jest wesoło. - powiedziała widząc swoje wesołe starsze dziecko. Przywitała się ze mną przytulaskiem.
- Dobra, mówię. Tylko usiądź. - ostrzegł.
- Przecież siedzę. Możesz mówić w ostatnim przypadku stracę równowagę.
- Dobra, więc... Załatwiłem ci pracę w reprezentacji jako fotograf. - powiedział i uśmiechnął się. Ja w tym czasie ze zdumienia uchyliłam buzię i wpatrywałam się w niego wielkimi oczami.
- Na prawdę?! - zapytałam niedowierzając własnym uszom.
- Ehe.
- Oj, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki! Wstałam i mocno go wyściskałam. - Tak się cieszę!
- Łał, jaki entuzjazm!
- To może co? Przeniesiemy się na taras, co wy na to? - zapytała wesoło Iwona. Przeszliśmy na wspomniane wcześniej miejsce, a po chwili dołączyły do nas dzieciaki. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się w najlepsze. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Igła poszedł otworzyć, a w tym momencie podszedł do mnie Sebastian z dwoma paletkami do bagbingtona i lotką.
- Ciocia, zagramy? - zapytał.
- Jasne. - powiedziałam i odebrałam od niego jedną paletkę. Ustaliliśmy że gramy do 20 i zaczęliśmy. Nawet nie zauważyłam kto przyszedł, bo tak wciągnęła mnie rywalizacja między Sebą a mną. Pierwszą rundę wygrał Sebastian.
- Buuuu!!! Super!!! Buuuu! Super! - krzyczał cały czas Igła gdyż kibicował mnie i synowi. Zaczęliśmy nowego seta. Punkty były wyrównane, było 17:17 lecz ja wybrnęłam na prowadzenie i ja wygrałam tą rundę.
- Lu-iza! Se-ba-stian! Lu-iza! Se-ba-stian! - krzyczał co o chwila Krzysiek. Pomachaliśmy im z odległości 6 metrów i wróciliśmy do gry. Wynik równał się 1:1 w setach.
- Ale ciocia dobra jest w te klocki. - pochwalił mnie Seba.
- A dziękuję. - powiedziałam i zaczęłam zagrywkę, wygrałam po raz 2. Wynik 1:2 dla Lizy.
Ding ding ding! Runda 4!
Tego seta graliśmy do 15, czy to będzie klucz do wygranej, czy ciąg dalszy?
- Jeeest! - krzyknęłam po zdobytym 15 punkcie. - Dobrze grałeś. - przybiłam z moim graczem piątkę i ruszyliśmy w stronę tarasu gdzie siedziało małżeństwo z jakimś mężczyzną. Nie rozpoznałam go z takiej odległości, lecz poznawałam jego buźkę z telewizji.
- Miszczyni Lizka. - zaśmiał się Krzysiek i przybił ze mną piątę.
- O wujek Piotrek! - powiedział mały Ignaczak.
- Siemasz młody.
- A! Bo wy się nie znacie! - powiedział Igła. - To jest moja młodsza siostra Luiza, a to jest Piotrek. - powiedział a my podaliśmy sobie dłonie. Resztę dnia poznawaliśmy się z Pitem w towarzystwie Ignaczaków. Krzysiek do Spały wyjeżdża dopiero za 4 dni, więc zdążę jeszcze wyskoczyć na zakupy po jakieś butki. Około godziny 19 Nowakowski zaczął się zbierać do siebie. My wróciliśmy do środka ponieważ komary powoli zaczynały działać nam na nerwy. Igła oraz dzieciaki rozsiadły się na kanapie przed telewizorem, a ja z Iwoną poszłyśmy do kuchni przygotować jakąś kolację. Po 30 minutach posiłek był gotowy więc zawołałyśmy pozostałych i podałyśmy do stołu. Po kolacji zmyłam się wziąć prysznic i iść spać.
......................................................
Witam :) Na razie nic się tu konkretnego nie dzieję, no ale jakoś to wyrównam. Dobra ustaliłam że rozdziały będą dodawane tak co 4-5 dni, ale coś może mi oczywiście wypaść więc nie obiecuję NIC. To dobrej nocy życzę :)
Buziaczki :* Papatki :** Całuski :***
Zapowiada się całkiem ciekawa historia. Krzysiek okazał się wspaniałym bratem. W trudnej sytuacji pomógł młodszej siostrze. Dzięki niemu dziewczyna nie musiała zamartwiać się stratą pracy. Teraz czeka ją nowe wyzwanie, w ciekawym towarzystwie. Na pewno będzie się działo.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co będzie dalej.
Jeżeli znajdziesz wolniejszą chwilę i będziesz chciała to zapraszam do siebie. Właśnie wznowiłam pisanie po kilkumiesięcznej przerwie. http://miedzy-noca-a-dniem.blogspot.com/
P.S. Mogę prosić o informowanie o nowościach? :)
z góry przepraszam, że wpadam dopiero teraz.. -.- ale ostatnio nie mam zbyt dużo czasu.. ;x
OdpowiedzUsuńzapowiada się ciekawie :D czekam na więcej, a w wolnej chwili zapraszam do siebie :
#43 nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com
Dwa gdzie-sa-granice.blogspot.com
pozdrawiam ;*
Już mi się podoba ;* Czekam na kolejny ;D Pozdrawiam bardzo serdecznie xD #CześćPaHej :*
OdpowiedzUsuń